Kawaleria szatana #5

Zdjęcie Kawaleria szatana #5 1

Deathspell Omega – Paracletus (8/10)

Deathspell Omega subtelnie wygładzili brzmienie, zaadaptowali kilka znakomitych melodii, przez co kompozycje stały się niepokojąco chwytliwe, z tym że „Paracletus” wydaje się najbardziej wielowymiarową płytą Francuzów. Niemożliwe? A jednak. Prawdopodobnie mało kto by się czepiał, gdyby Deathspell Omega nie wprowadzali żadnych zmian, pozostając przy designie wypracowanym na „Si Monumentum Requires, Circumspice” i „Fas – Ite, Maledicti, In Ignem Aeternum”. „Paracletus” nie jest oczywiście obaleniem starego porządku, to raczej modernizacja wcześniejszych pomysłów i powiew świeżości, a przy okazji próba rozwinięcia skrzydeł. Jest to black metal wyjątkowy i wręcz niemożliwy do podrobienia. Ilość motywów, zmian tempa, nawiązań, wreszcie gier ze słuchaczem oraz wyśmienitych riffów pozwala umiejscowić nowy album Deathspell Omega wśród najlepszych metalowych nagrań ostatnich lat. Najważniejsze jednak, że obcowanie z „Paracletus” sprawia ogromną frajdę. Przy pierwszym kontakcie może się wydawać przekombinowana, ale już po drugim przesłuchaniu wątpliwości rozwiewa kozacka produkcja oraz język francuski, który jest tu równie przyjemny jak w przypadku piosenek Françoise Hardy. Jeśli tak ma wyglądać przyszłość metalu, jestem jak najbardziej na tak.

MySpace

Teledysk

Zdjęcie Kawaleria szatana #5 2

Kno – Death Is Silent (8/10)

Co robi „Death Is Silent” w Kawalerii? Proste: oto jedno z najbardziej mrocznych hip-hopowych wydawnictw ever. Nie żaden horrorcore, a emo-rap, w którym to Kno osiągnął perfekcję. Wyśmienity producent z CunninLynguists nareszcie zdecydował się na poważną solową karierę i z miejsca wywołał wielkie zamieszanie. Kno nie jest kolesiem z wybitnym flow. Jego siła polega na autentyczności, mocnych i cholernie depresyjnych tekstach, a przede wszystkim na podkładach, które momentami są wybitne . Zręcznie używa brudnego solu, nie pogardzi też samplami starego (ale jakże dobrego) psych folku. Lubi rozczulić tęskną melodią, aby za chwilę przejść w szybki oraz bezlitosny beat. Kno rozprawia się ze śmiercią – tego nie można przegapić.

MySpace

Teledysk

Zdjęcie Kawaleria szatana #5 3

Immolation – Majesty And Decay (7/10)

Immolation na Screenagers, koniec świata. Ostatnio wreszcie się pogodziłem z „Majesty And Decay” i dotarło do mnie, że jest to jedna z nielicznych płyt, która ma szanse dotrzeć do ludzi uciekających ze sporym niesmakiem przed hasłem death metal. Kultowe już w sumie Immolation nie jest może Deathspell Omegą, specjalizującą się w metalowych „The Age Of Adz”, ale również ma w swoim arsenale wiele chwytów, które mogłyby wzbudzić spore zainteresowanie. Amerykanie z wielka gracją lubią łamać rytm, przyśpieszają i zwalniają w wyjątkowo fajnych momentach i nie ma co ukrywać – ich kawałki wpadają w ucho. Na dodatek ta godna podziwu zwiewność kompozycji… Łącząc to z estetyką death metalu zyskujemy produkt, za który spora grupa osób dałaby się pokroić. Warto rozmawiać, warto słuchać „Majesty And Decay”.

MySpace

Teledysk

Zdjęcie Kawaleria szatana #5 4

Broken Note – Flood [EP] (7/10)

Gdzieś na uboczu dubstepowej dżungli działa londyński Broken Note. I trudno się temu dziwić, skoro breakcore kotłuje się tutaj z darkstepem i raczej nikt nie myśli o tanecznych wymiataczach. Nowa EP-ka mało sie różni od pełnego wydawnictwa z zeszłego roku. Dalej mamy klimat opuszczonej fabryki i Broken Note wciąż tnie wszystkie dźwięki przy pomocy ostrego noża. Momentami siła tych uderzeń może kojarzyć się z wrażliwością hardcore techno. Żeby jednak nie było za duszno, Anglicy doskonale wiedzą, kiedy należy powiedzieć stop i przynajmniej na moment pobawić się łagodniejszymi dźwiękami, nie zapominając przy tym, że dobra melodia nie jest zła, nawet w szorstkim towarzystwie. Ten miszmasz robi wrażenie.

MySpace

Teledysk

Zdjęcie Kawaleria szatana #5 5

Lantlôs – .neon (7/10)

Przepis na drugą płytę Lantlôs nie jest skomplikowany. Wystarczy zostawić Steely Dan i Prefab Sprout po środku ponurego lasu, wypuścić wilki i czekać. Po kilku dniach byśmy otrzymali jeszcze gorący „.neon”. Brzmi to bardzo osobliwe, ale kiedy spojrzymy na skład Lantlôs, zaskoczenie znika, ponieważ znajdziemy tam znanego i lubianego Niege, odpowiedzialnego za metalgaze’owy Alcest. A ten pan akurat mógłby spokojnie zająć się dream/sophisti popem na szeroką skalę. Jednak pozostaje wierny blackowej stylistyce, choć traktuje ją w kategorii zdecydowanie easy-listeningowej. Razem z Markusem Siegenhortem znaleźli interesującą niszę, w której ponury klimat współpracuje z wysublimowanym i eleganckim jazz-popem.

MySpace

Teledysk

Zdjęcie Kawaleria szatana #5 6

Nachtmystium – Addicts: Black Meddle Pt. II (7/10)

Biedne to Nachtmystium. Wciąż niezrozumiani, nietraktowani poważnie i nie mogący zaskarbić sobie sympatii metalowych łbów, dla których prog w black metalu objawia się okrutnym kiczem oraz trudnym do zniesienia patosem. Ten amerykański zespół natomiast, zupełnie te potrzeby ignoruje, zwracając się w kierunku (post)punka, garażu i surowej psychodeli. Paradoksalnie druga część „Black Meddle” (dwa lata temu wyszła część pierwsza) jest bogato zaaranżowana (pozytywny eklektyzm). Tym samym Nachtmystium nie znajduje większego poklasku, dostając jedynie kilka miłych słów od hipsterów. Czy zasłużenie? Ależ tak. Nie jest to materiał przerysowany; cholernie dużo się tu dzieje, co chwilę spotykamy nagłe zwroty akcji, ale wszystko jest pod kontrolą. Ba, chodzi głównie o dobre, przebojowe black’n’rollowe metalowe piosenki. Oczywiście w wersji Nachmystium.

MySpace

Teledysk

Zdjęcie Kawaleria szatana #5 7

Julie Christmas – Bad Wife (7/10)

Solowy album wokalistki Made Out Of Babies brzmi jak… Made Out Of Babies, ale ciut spokojniejsze. Christmas wypracowała sobie specyficzny styl, który można pokrótce nazwać sludge-popem. Nie oznacza to jednak, że Julie jest jakoś szczególnie oryginalna. Właściwie „Bad Wife” brzmi jak wspólny występ Stolen Babies i Dresden Dolls, przy ogromnej pomocy Made Out Of Babies rzecz jasna. W każdym razie finalny efekt jest zaskakująco fajny. Zero spięcia, czysty luz, sporo świetnych melodii. Momenty? Na pewno zamykający całość „When Everything Is Green” i wyśmienity przeskok w „Six Pairs Of Feet And One Pair Of Legs”, zaczynający się gdzieś na wysokości 2:36. Album nie zrobił wielkiego zamieszania, a szkoda, bo ma do tego predyspozycje.

MySpace

Teledysk

Zdjęcie Kawaleria szatana #5 8

Sleeping Peonies – Rose Curl, Sea Swirl [EP] (6/10)

Okładka prawdę ci powie. Sleeping Peonies to projekt, który korzysta z podobnych środków co M83 przy „Saturdays = Youth”, tyle że za punkt wyjścia wybiera sobie (emo)black metal. Trochę jakby ekipa kręcąca klip „Daniel” dla Bat For Lashes oglądała przy okazji Donniego Darko i Purple Rain. Mocno to naiwne, może nawet i śmieszne, ale nie można zaprzeczyć, że na swój sposób przeurocze.

MySpace

Teledysk

Zdjęcie Kawaleria szatana #5 9

Sadistik & Kid Called Computer – The Art Of Dying [EP] (6/10)

Emo-rap nagrania można krytykować do woli, nie można im jednak odmówić zajmujących produkcji. Nawet na naszym rynku ta stara prawda się potwierdziła. Pezet na „Muzyce emocjonalnej” pod względem lirycznym nie wzbił się na wyżyny, natomiast podkłady niewątpliwie zrobiły spore wrażenie. Świeże, nietuzinkowe, pesymistyczne, oryginalne i nieczęsto spotykane na rodzimym podwórku. W podobnym tonie jest utrzymany efekt kolaboracji Sadistika i Kid Called Computer. Pochodzący z Seattle raper niemal non-stop chodzi z opuszczoną głową, ma do wielu osób pretensje i średnio akceptuje otaczający go porządek. Byłoby to dosyć męczące, gdyby nie fakt, że Sadistik jest rzeczywiście true i przy okazji umie to wszystko ubrać w słowa unikając śmieszności. Tylko że, w przeciwieństwie do opisywanego wyżej Kno, bywa monotonny. Mało zróżnicowany flow zdecydowanie mu w tym pomaga. Na ratunek przychodzi Kid Called Computer i to on jest gwiazdą tej EP-ki, rozdając na prawo i lewo wciągające bity. Owszem, melancholijne, lecz równocześnie chwytliwe („Runaway” Kanye Westa, hm?). Tak więc Sadistik niech jeszcze popracuje nad sobą, a Kid Called Computer zapraszamy do nagrania longplaya.

Teledysk

Zdjęcie Kawaleria szatana #5 10

Agalloch – Marrow Of The Spirit (6/10)

Nie wierzcie plotkom – nowy Agalloch wcale nie jest najlepszym wydawnictwem Amerykanów. Nie może również w żadnym wypadku konkurować z „The Mantle”. Są ku temu trzy powody. (1) Oryginalny styl, który zawsze charakteryzował Agalloch, mocno spowszedniał i aktualnie chwilami nawet nie nadąża za epigonami. (2) Wcześniej podniosłe momenty były rozmiękczane porywającymi melodiami – teraz jest ich jak na lekarstwo. (3) Produkcja poszła mocno w dół, stała się syntetyczna i straciła charakter. Pomimo tego wszystkiego Agalloch to Agalloch i poniżej pewnego przyzwoitego poziomu nie schodzi. Ale zwykłe „w porządku” to zdecydowanie za mało, żeby porządnie odcisnąć swój ślad w 2010 roku. Rozczarowanie, a może za duże oczekiwania?

MySpace

Teledysk

Zdjęcie Kawaleria szatana #5 11

The Blood Of Heroes – The Blood Of Heroes (6/10)

W przypadku The Blood Of Heroes od muzyki bardziej interesujące są personalia członków zespołu. W skład tego projektu wchodzą: legenda dubu Bill Laswell, breakcore’owiec Enduser, parający się drum and bassem Submerges, wielbiciel dubu i reggae Dr. Israeli i wreszcie Justin Broadrick, znany głównie z Godflesh i Jesu. Zjawiskowy konglomerat, prawda? Taki skład zapewne rozbudził apetyty, dlatego szkoda, że nikt wcześniej nie ostrzegł, żeby nie spodziewać się fajerwerków. Ot, taki sympatyczny materiał z przebłyskami, spokojne i wyważone połączenie drum and basu, dubu, czasem ambientu, ragga jungle i broadrickowego industrialu. Ładne oraz powabne, lecz bez szału.

MySpace

Teledysk

Zdjęcie Kawaleria szatana #5 12

Alexisonfire – Dog’s Blood [EP] (5/10)

„Dog’s Blood” może być zalążkiem czegoś zacnego w przyszłości. Aktualnie jest to tylko iskra, i tak należy traktować nową EP-kę Alexisonfire. Pod adres grupy można bez obaw wysłać nawet kwiaty w podzięce za próby eksperymentowania, że nawet tak mocno usadowiony w szarej przeciętności band chce diametralnie zmienić wystrój, tylko że przydałaby się również jakaś konkretna wizja, nie tylko chęci. Z tego względu zostaje nam tylko dziwnie poskręcany post-hardcore, który chce pogodzić emo z post-rockiem. Niektórzy nawet wyczuwają tutaj wpływy sludge metalu (eee, nie), aczkolwiek rzeczywiście brzmienie wydaje się lajtowo metaliczne (w szczególności „Vex”, rozkminiający jak brzmiałoby melodyjne Red Sparowes). Niemniej jest coś interesującego w „Dog’s Blood”. Pomysły są, teraz tylko trzeba je odpowiednio poukładać.

MySpace

Teledysk

Zdjęcie Kawaleria szatana #5 13

Blindead – Affliction XXIX II MXMVI (5/10)

Rzut oka na tytuł krążka i robi się POWAŻNIE. Kibicuję chłopakom z Blindead od dłuższego czasu mając nadzieję, że kiedyś, w niedalekiej przyszłości, powstanie płyta, o której będzie się opowiadało z dumą wnukom. A na razie… na razie jest tak sobie. Żeby pójść dalej należałoby zmienić co najmniej dwie podstawowe sprawy. Blindead bardzo garnie się do post-metalu, ale z tym zastrzeżeniem, że wciąż bliżej im do metalu aniżeli do „post”. Nadal słychać ciągoty poniektórych członków do takiego zwykłego naparzania dla samego naparzania. Także kwestia związana z wokalem – dopóki będzie tak mocno wystawiony na pierwszy plan, dopóty słuchając nagrań Blindead nie będziemy czuć pełnego komfortu. Taki pomysł wiąże się z zagłuszaniem samej muzyki, a wszystko zlewa się w jedną, beznamiętną całość. Warto się zastanowić nad tymi zmianami, bo w tej trójmiejskiej formacji tkwi naprawdę spory potencjał, szczególnie w kwestii formowania wieloetapowych kompozycji. Przydałby się jednak większy dystans.

MySpace

Teledysk

Zdjęcie Kawaleria szatana #5 14

Melvins – The Bride Screamed Murder (4/10)

Melvins to taki wujek z daleka, który przyjeżdża na każde święta z paczką pełną żelków i czekolady. Ale kiedy jego obecność zaczyna się przedłużać, a worek ze słodyczami robi się pusty, zaczynamy odczuwać pewne zmęczenie i marzymy o jego wyjeździe. Od kilku lat nagrania Buzza Osborne’a i spółki nie wywołują żadnych większych emocji, stając się powoli zabytkiem albo przebrzmiałą atrakcją turystyczną, choć szczerze mówiąc zawsze liczę po cichu, że coś się zmieni. A tak, ponownie nagrywają te swoje niezbyt zajmujące doomowe piosenki, ziew. Skąd więc te słodycze? Ano stąd, że można sobie narzekać, natomiast dalej warto podziwiać zapał Melvins oraz taką najzwyklejszą w świecie radość płynącą z grania. Tylko że takie rzeczy to się powinno robić na emeryturze.

MySpace

Teledysk

Zdjęcie Kawaleria szatana #5 15

Atheist – Jupiter (2/10)

Legenda głosi, że zakopana osoba na starym indiańskim cmentarzu wróci do świata żywych w zmienionej, gorszej postaci, przy okazji siejąc zamęt. Lata temu tak właśnie musiało być w przypadku Atheist. Nie widzę innego wytłumaczenia, bowiem „Jupiter” jest płytą tak złą, że aż trudno uwierzyć. Dwa lata temu równie „porywający” comeback zaliczyło Cynic, choć chyba nie było aż tak źle. Czym właściwie jest „Jupiter”? Bezbarwnym i bezsensownym wydawnictwem, utrzymanym w oldskulowym klimacie, który zrobi wrażenie chyba na najstarszych fanach na kacu. Nie da się tego słuchać i tylko szkoda zniszczyć sobie reputację w tak głupi sposób.

MySpace

Teledysk

Krzysiek Kwiatkowski (20 grudnia 2010)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: Antyzjusz
[26 stycznia 2011]
Czasem warto spojrzec na metal jak na muzykę, nie jak na metal, zresztą cynic takowego już nie gra.
Gość: Antyzjusz
[26 stycznia 2011]
Z \"Jupitera\" przesłuchałem tylko jeden kawałek, który zaprzepaścił wizję mojego zapoznania się z całością. Ta wzmianka o Cynicu naprawdę niepotrzebna, \"Traced in air\" to najlepsze, co dane mi było słyszeć EVER.
Gość: s
[26 grudnia 2010]
w sumie z żadnym opisem powyżej nie mogę się zgodzić bez zastrzeżeń. dalej mam wrażenie, że patrzy się tu na metal i pochodne jak na ubogiego krewnego, który na starcie dostaje punkty ujemne za samo pochodzenie.
Gość: Czytelnik
[21 grudnia 2010]
Dziwna ta selekcja nieco. Najslabsza z dotychczasowych Kawalerii - pisanie o plytach w rodzaju "Death Is Silent" jakoby byl to jeden z najmroczniejszych albumow hh ever jest zwyczajnie grubym naduzyciem. Mam nadzieje, ze po nowym roku Kawaleria przyszarzuje jak dawniej.
Gość: rar
[21 grudnia 2010]
Ja się akurat z taką oceną ostatniej płyty Melvins nie zgadzam, bo mi się podoba. Bardzo fajnie grają, tak na luzie - przy okazji jest na niej kilka fajnych pomysłów.
Gość: -
[21 grudnia 2010]
@Krzysiek
jesli spojrzec na to z innej perspektywy moge sie zgodzic. Focus jest dosc nudne. jesli nie od razu to po pewnym czasie wiec rozczarowanie Traced in Air jest nieco mniejsze. natomiast atheist wydal przynajmniej dwa bardzo dobre albumy w zwiazku z tym oczekiwania wobec Jupiter byly znacznie wyzsze. to popieram. :) moze ten oldskulowy klimat mnie przekonuje
przy okazji cynic ma zamiar cos wypuscic w 2011. podchodze do tego spokojnie.
Krzysiek
[20 grudnia 2010]
@uosiu - może i z nudów nagrywają, choć wydaje mi sie, że oni po prostu lubią sobią pograć i coś nagrać ;). Straszne to nie jest, ale o jakiś wielkich emocjach nie ma, niestety, mowy

@ale - przesluchalem do polowy i stracilem ochotę na dalsze sluchanie. Nie tyle bylo tu nudne, co jakies takie... bez wyrazu. Natomiast okladka tej plyty jest bardzo ladna :)

@ -

Będę sie kłócił - powrót Atheist jest jednak minimalnie gorszy :). W kazdym razie to sa dwa trupy, ktore nie powinno sie ruszac. A jesli kasy brakuje, to wystarcza koncerty.
Gość: ale
[20 grudnia 2010]
mam sentyment do s/t lantlos i dlatego nie do końca mi się podoba, że markus oddał wokale neige. zrobił się z tego taki kolejny projekt neige...choć to niemca w zasadzie jest zespół.
a co pan myśli o the body 'all the waters...'?
Gość: uosiu
[20 grudnia 2010]
to melvins nie są na emeryturze?
ja mam wrażenie ze buzz z ziomami to juz na nią przeszli tak na początku XXI wieku

a te nowe wydawnictwa to są: "tak żeby były bo nam sie nudzi"
Gość: -
[20 grudnia 2010]
melvins powinni przejsc na emeryture
a atheist z niej nie wracac. ale uwazam ze gorzej niz cynic byc nie moze

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także