Ocena: 6

The Tyde

Three's Co.

Okładka The Tyde - Three's Co.

[Rough Trade; kwiecień 2006]

Tematyka surferska to oczywiście ocieranie się o mokrego od nadmorskiej bryzy Briana Wilsona, a równocześnie traumatyczne wspomnienie po małym szczylu Aaronie Carterze, który błysnął swego czasu w świadomości masowej coverem „Surfin' USA”. Muzycznie zespołowi The Tyde bliżej zdecydowanie do tych starszych wzorców, ale za ambicję wyznaczają sobie odświeżenie tematyki. „Both 2001's Once and its follow-up, 2003's Twice, showcase the band's love of surfing.” - głosi Wikipedia na temat dwóch poprzednich albumów, to samo piszą o sobie w krótkiej notce biograficznej. Zdjęcia na stronie zespołu? Surfing. Podobnie z okładką krążka – w środku znajdziemy tylko „swim” i „surfing”, do wyboru. To może muzyka nie taka ważna? Ciężko powiedzieć, ale jeśli jest ona dla grupy tylko hobby nr 2, to wychodzi dobrze.

Nowa płyta The Tyde to kwintesencja niezobowiązującego indiepopowego grania, dużo lekkich gitar i sporo plażowego smęcenia. Z weselszych kawałków kipi wakacyjność i zabawa. Popowa psychodeliczność to punkt zbieżny z zespołami Elephant Six (choćby The Olivia Tremor Control, Apples In Stereo), szczególnie z Of Montreal, to samo zresztą można powiedzieć o imidżu, choć celowo obciachowa hawajskość to nie to samo, co pasiaste t-shirty i klapki komponujące się z deskami surfingowymi. Te ewentualne podobieństwa to raczej zestawianie Marka Torzewskiego z Pavarottim, bo zespół z Los Angeles nie dotrzymuje kroku melodiami, dynamicznością i tekstami. To paradoks, ale nie zakwalifikujemy grupy ani do nurtu britpopowego, ani country, ani popu z najwyższej półki. Ich muzyka to nieskomplikowane poletko, na którym sobie... eee... surfują.

Jealousy will get you nowhere - z takim motywem przewodnim wyrusza The Tyde w świat, powtarzając go w swoim singlu aż nadto. Oni sami mogliby jednak zazdrościć innym muzycznej sprawności, ale nie tylko. Przede wszystkim, lansując się na wyszczerzony, młody, alternatywny zespół surferski niebezpiecznie mierzą się z legendą Beach Boys. Takiego porównania nie wytrzymują (tylko by spróbowali!), ale kilkoma dynamicznymi piosenkami zostawiają pozytywne wrażenie. Chociaż surfing nad Bałtykiem nigdy popularny nie będzie, a to chyba o to im bardziej chodzi.

Kamil J. Bałuk (5 maja 2006)

Oceny

Kamil J. Bałuk: 6/10
Średnia z 1 oceny: 6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także