Ocena: 8

The Fiery Furnaces

Bitter Tea

Okładka The Fiery Furnaces - Bitter Tea

[Rough Trade; 10 kwietnia 2006]

W nieco ekstrawagancki sposób porównałbym „Rehearsing My Choir” -zeszłoroczne dokonanie Fiery Furnaces - do „Metal Machine Music”. Nie chodzi oczywiście o to, że rodzeństwo Friedbergerów, wespół z biorącą udział w tym projekcie babcią, podjęło się naśladownictwa efektów akustycznych z gabinetu dentystycznego, z jakim mieliśmy momentami do czynienia na albumie Lou Reeda, ale o to, że w przypadku obu wydawnictw wysokie stężenie oryginalności łączy się z niezbyt wysoką (delikatne mówiąc) słuchalnością. „Bitter Tea” dowodzi na szczęście, że rodzinne wspominki przy placku i herbacie były tylko niewinną dygresją, po której Eleanor i Matthew powrócili do swej starej dobrej śpiewki, w której eksperyment i przystępność to zgrana para, a nie zwalczające się na śmierć i życie demony.

Najnowszy album Fiery Furnaces kontynuuje w pewnym sensie wytyczoną na „Blueberry Boat” linię sklejania zróżnicowanych niczym asortyment towarów na Stadionie Dziesięciolecia muzycznych fragmentów w spiętą piosenkową klamrą całość. Otwierający album „In My Little Thatched Hut” to kolejny w dorobku zespołu zestaw drobno zmielonych i wymieszanych motywów, w którym znajdziemy wszystko od akustycznych melodii po ciężkostrawne, elektroniczne dysonanse. Niby doznajemy tu znanego już z „łodzi” surrealistycznego uczucia obracania się na karuzeli muzycznych konwencji, ale jednocześnie podobieństwa pomiędzy tymi albumami są ograniczone. „Bitter Tea” utraciło nieco epicki rozmach swej długogrającej poprzedniczki - kompozycje są zdecydowanie krótsze, a opasłe opowieści, w których Friedbergerowie obnosili się z krzywym zwierciadłem w najróżniejszych konstelacjach czasoprzestrzennych - od frontu pierwszej wojny światowej, aż po znajdujący się na dnie morza, zatopiony przez piratów statek - zastąpione zostały równie barwną (zapewne zapamiętacie już po pierwszym przesłuchaniu numer telefonu do wietnamskiego ministerstwa łączności i mormonów słuchających „Billy Jean” Michaela Jacksona), ale zdecydowanie bardziej oszczędną narracją. Oprócz kondensacji formatu kompozycji dalszej stylistycznej ewolucji uległo brzmienie zespołu - o ile „Gallowbird’s Bark” czerpał garściami z dorobku Velvet Underground, na „Blueberry Boat” rockowa estetyka była jednym z wielu, choć istotnym elementem dźwiękowej układanki, to na „Bitter Tea” pierwiastek gitarowy uległ niemalże rozkładowi i pokryty został wielowarstwowym produkcyjnym makijażem, głównie pochodzenia elektronicznego. „Czy słuchaczom wyszło to na zdrowie?”, spytacie. „A i owszem” – odpowiem. Przedstawiona tu do tej pory wizja „Bitter Tea” jako eksperymentalno-popowego rogu obfitości nie oddaje jednak całej prawdy o tym albumie - w drugiej jego części balansujące tradycyjnie w przypadku Fiery między nowatorstwem a popową przyswajalnością wahadło wychyla się zdecydowanie na stronę drugiej z wymienionych wartości. Rozbujana klimatem prywatki z lat sześćdziesiątych „I’m Waiting To Know You”, świetny stereolabowski „Benton Harbor Blues”, czy też psychodeliczna ballada „Teach Me Sweetheart” dowodzą, że mimo masek poszukiwaczy Friedbergerowie są przede wszystkim popowcami z krwi i kości. Na listę błędów i wypaczeń trafiają bezbarwne „Borneo”, irytujące urywanymi, przemiennymi wokalami Eleanor i Matthew „Nerves” oraz zmienione wersje dwóch utworów z albumu, niepotrzebnie wydłużające go do nieszczęsnych 70 minut.

Nadszedł czas na wnioski końcowe, a są one następujące - „Rehearsing My Choir” to nie początek równi pochyłej, ale jedynie naturalne obniżenie terenu otoczone wysokimi wzniesieniami. Czy „Bitter Tea” jest najwyższym z nich? Indywidualnie żadna ze zgromadzonych tu kompozycji nie sięga co prawda poziomu „Quay Cur” czy tytułowego kawałka z „Blueberry”, ale uśredniony pomiar wszystkich utworów wskazuje, że tak wysoko z Fiery Furnaces jeszcze nie byliśmy. Weźcie i zmierzcie sami jak nie wierzycie milicji.

Maciej Maćkowski (30 kwietnia 2006)

Oceny

Kasia Wolanin: 6/10
Piotr Szwed: 6/10
Średnia z 7 ocen: 7,14/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także