Pustki
Do Mi No
[Polskie Radio; 20 marca 2006]
Śmiało można chyba powiedzieć, że nowa płyta Pustek była w ostatnim czasie jednym z najbardziej wyczekiwanych wydawnictw na rodzimym rynku. I nie ma w tym nic dziwnego, wszak poprzedni album zbierał bardzo pochlebne recenzje (choć nie wszędzie) a pojawiające się w radiu od dłuższego czasu przecieki nowego materiału nastrajały bardzo optymistycznie. Niektórzy spodziewali się wręcz trzęsienia ziemi. Teraz, kiedy wszystko stało się jasne i „Do Mi No” ujrzało światło dzienne, należy powiedzieć wprost – rzeczonego trzęsienia na pewno nie będzie. Z prostej przyczyny – na Pustki jest jeszcze po prostu za wcześnie. Bo samej płycie już właściwie naprawdę niczego nie brakuje.
Na naszych oczach młody, nieokrzesany zespół, jakim były Pustki jeszcze cztery lata temu, stał się w pełni dojrzałą i ukształtowaną kapelą, którą stać na nagranie albumu kompletnego, bez słabych punktów. Następczyni płyty „8 Ohm” jest od niej bardziej spójna i przemyślana. Wyczuć można ogromną dbałość estetyczną o brzmienie, które stało się bardziej wyraziste i pełniejsze. Ogromne brawa należą się w tym miejscu producentom materiału. Czasami tylko polskie słowa piosenek przypominają, że nie słuchamy właśnie albumu jakichś kanadyjskich debiutantów. Skojarzenia z wykonawcami zza oceanu przywołuje zresztą znacznie więcej elementów na płycie. Bogate instrumentarium, zróżnicowane aranżacje, klimat – wszystkie te składniki ostatecznie odcinają grupę od jej garażowo-rockowego dziedzictwa z okresu „Studio Pustki”. Na „Do Mi No” dzieje się jeszcze więcej niż dotychczas w muzyce Pustek. Zespół, tym razem już oficjalnie w składzie pięcioosobowym, zdecydował się postawić na wokalne duety oraz tercety, które często stają się dominantą utworów. Znaczącą rolę w budowaniu melodii i nastroju odgrywają także klawisze, smyczki, trąbka, a nawet tamburyn i grzechotki. Każdy z tych instrumentów jest doskonale wkomponowany w charakter kompozycji. Ale tak naprawdę za najbardziej ujmujące momenty na płycie odpowiedzialny jest Radek Łukaszewicz, którego wyeksponowane, gitarowe partie zbliżają się do majstersztyku.
Pustki jako bodaj pierwszy polski zespół rozrywkowy dostrzegły ogólnoświatowy trend w muzyce alternatywnej. I to już dwa lata temu, nagrywając płytę „8 Ohm”, której nowy album jest de facto kontynuacją. Zamiast nieudolnie kopiować młodziaków z brytyjskich i amerykańskich garaży, zdecydowali się na muzykę bardziej ezoteryczną i wysmakowaną, a jednocześnie nie uciekającą za daleko od melodyjności i komercyjnego potencjału. Zamiast silić się na poprawną wymowę angielskich słów w tekstach piosenek, niezrozumiałych dla większości polskich odbiorców, postawili na nietuzinkowe, artystyczne liryki niejednokrotnie nawiązujące poprzez grę słów do twórczości Lecha Janerki. Tym samym zespół wypracował swój własny, niepowtarzalny i bardzo interesujący styl. Na płycie „Do Mi No” ten atut został dodatkowo wzmocniony niespotykanie nośnymi piosenkami. Dawno już nie słyszałem tak dobrych polskich singli jak „Telefon Do Przyjaciela” i „Słabość Chwilowa”. A na tym materiale jest jeszcze przynajmniej kilka kawałków, które trzymają równie wysoki poziom. Ot, choćby żywiołowy i bardzo rockowy „Bałagan” albo delikatne, przestrzenne „Tchu Mi Brak” i „Tonie Wszystko”.
Pustki skazane są na umiarkowany sukces. Płyta „Do Mi No” powinna osiągnąć przyzwoity wynik sprzedaży a kilka singli najprawdopodobniej zawojuje polskie listy przebojów. Zespół zapracował sobie na dość silną pozycję na muzycznej scenie, stając się ostatnimi czasy czołowym przedstawicielem tak zwanego drugiego wachlarza artystów. Analogiczne miejsce na wyspach zajmują takie zespoły jak Clinic czy The Beta Band. Słuchacze w Polsce zaczynają rozpoznawać nazwę grupy, jednocześnie coraz bardziej doceniając jej singlowe przeboje. Do pełni szczęścia brakuje tylko powiązania tych dwóch faktów ze sobą. Wszystko wskazuje jednak na to, że już niedługo Pustki doczekają się i tego, a wtedy będą miały doskonałą pozycję do ataku na pierwszy szereg. Tylko od nich zależeć będzie, czy w stylu Adama Małysza z okresu świetności uda im się wskoczyć na podium zza pleców rywali.