Ocena: 8

The Boy Least Likely To

The Best Party Ever

Okładka The Boy Least Likely To - The Best Party Ever

[Absolute; 21 lutego 2005]

W dobrym tonie jest narzekać na obecny muzyczny rok; w dobrym tonie jest mówić, że minęły czasy błyskotliwych odkryć i zjawiskowych debiutów. Zdaję sobie sprawę, że w tym momencie większość czytających ten tekst myśli: zaraz będzie wstawka o tym, jak to wszyscy się mylą i że pojawiło się nowe objawienie. Ależ skąd...

The Boy Least Likely To ma z efektownością tyle wspólnego, ile ja z przekonaniami Lecha Kaczyńskiego. Ten album nie tylko nie jest efektowny, on nawet nie jest odkrywczy. No bo niby co jest nowego w tych (no i znowu wypada się skrzywić przy wyświechtanym stwierdzeniu) beatlesowskich harmoniach? Co w nawiązaniach do najlepszych piosenek Beach Boysów? Czym zaskakują celowo infantylne teksty godne piosenek Eels i lekkość przywodząca na myśl dokonania Belle and Sebastian? No czym? Niczym. I chwała im za to.

The Boy Least Likely To mają gdzieś fakt, że są porównywani, a ich utwory to oczywiste nawiązania do tradycji. Tworzą muzykę, z której przebija przede wszystkim szczerość i pasja. Przy tym wszystkim posługują się naprawdę sporą wyobraźnią, kreując świat, na który składają się dziecięce lęki, wyobrażenia i konfabulacje. O tak, ci goście z pewnością dobrze pamiętają czasy gdy późną nocą po zgaszeniu światła robili w pieluchy w obawie przed potworami czyhającymi na nich zza okna.

Już otwierający „Be Gentle With Me” sugeruje, że mamy do czynienia z osobnikami co najmniej nadwrażliwymi: Jestem szczęśliwy bo jestem głupi - boję się pająków, boję się much. Gdybym nie był taki szczęśliwy - nie bałbym się śmierci. Więc bądź delikatny dla mnie, a ja będę delikatny dla ciebie. Dalej jest równie ciekawie, ale w sumie nie ma się czemu dziwić - każdy wie, że ten czas jest pełen potworów trzymających za ręce inne potwory („Monsters”), a spokojny sen skutecznie uniemożliwiają pająki ukazujące się po zamknięciu oczu („I See Spiders When I Close My Eyes”). Tak w ogóle to najlepiej spać z bronią pod poduszką („Sleeping With The Gun Under My Pillow”), choć wiadomo że żadna broń nie uchroni cię przed tym czego nie rozumiesz („Hugging My Grudge”). Cóż, pozostaje jeszcze przyjaciel – tygrys - jednak trudno przyjaźnić się z kimś, kto zjada motyle („My Tiger My Heart”).

A to wszystko przy akompaniamencie banjo, gitar akustycznych, cymbałów, skrzypiec, harmonijki ustnej i pewnie czegoś jeszcze. Doprawdy trudno opisać urok jaki spowija ten album (począwszy od okładki, na muzyce kończąc). Członkowie The Boy Least Likely To, mimo, że posługują się sprawdzonymi środkami, tworzą coś absolutnie swojego. Nie chodzi tu o muzyczne rozwiązania i pomysły, a o aurę właśnie; to coś, co każe do tych nagrań wracać i wracać. A że towarzyszą temu świetne melodie – kolejny punkt dla nich.

Trudno będzie innym żółtodziobom podjąć w tym roku wyzwanie. Debiut roku? Czemu nie.

Przemek Skoczyński (13 września 2005)

Oceny

Kuba Ambrożewski: 7/10
Kasia Wolanin: 6/10
Witek Wierzchowski: 5/10
Średnia z 10 ocen: 6,6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także