Ocena: 6

The Longcut

A Quiet Life [EP]

Okładka The Longcut - A Quiet Life [EP]

[Deltasonic; 13 czerwca 2005]

Jeśli zaczyna się karierę z tak wysokiego C, jakim był utwór „Transition”, to nie wiem czy bardziej współczuć, czy gratulować. The Longcut nie byli naturalnie w stanie utrzymać miażdżącego wrażenia jakie pozostawili tytułowym kawałkiem ze swojej pierwszej epki (pamiętna masakra w trzeciej minucie). Ich drugie wydawnictwo poziomem dostosowuje się raczej do dwóch pozostałych z wcześniej znanych nam nagrań. The Longcut wciąż są obiecującym zespołem, ale chwilowo w skali The Music, a nie And You Will Know Us By The Trail Of Dead. Ta pierwsza nazwa pada zresztą nieprzypadkowo. To z ekipą Roberta Harvey’a musi kojarzyć się „A Quiet Life”, który jest niczym innym jak rozpostartym na dyskotekowym bicie, powtórnie napisanym „Transition”, tylko bez tego, co stanowiło o potędze poprzednika: hipnotyzującego, przestrzennego basu.

Oprócz nadal irytującego wokalisty, znakiem firmowym zespołu powoli staje się niesamowita symetryczność tej muzyki: jej niezachwiana monotonia, która przejawia się w bezlitosnej egzekucji wykonań wszystkich motywów do określonej przez matematyczne kalkulacje liczby. Wydaje się, że The Longcut mogliby się poważnie rozchorować, nie będąc w stanie skończyć frazy. Przewidywalność czy transowość? Na razie słuchając supersolidnych, ale nieco nużących „DVT” i „Dead Man” skłaniam się ku temu pierwszemu. Jednak jeśli tylko nauczą się pisać dobre motywy w większych ilościach i pofantazjują z akordami, to będą mieli wszelkie możliwości ku temu, żeby za jakiś czas porywać tłumy.

Kuba Ambrożewski (17 lipca 2005)

Oceny

Kuba Ambrożewski: 6/10
Średnia z 1 oceny: 6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także