Ocena: 7

New Order

Waiting For The Sirens' Call

Okładka New Order - Waiting For The Sirens' Call

[London Records; 28 marca 2005]

Pamiętasz swoją radość, kiedy pomyślałeś, że jesteś jedyną osobą, która lubi „Weirdo”, „Lonesome Tonight” albo „Dream Attack”? Na „Waiting For The Sirens' Call” jest pełno tego typu piosenek. Twoje ulubione piosenki New Order to piosenki, z którymi wiąże cię jakaś historia. Piosenki, które nucisz sobie kiedy jesteś sam, w pracy, w drodze. Piosenki, których słuchasz w samochodzie albo w domu żeby sprawdzić sprzęt. Piosenki, których słuchałeś po odejściu najbliższej osoby. Daj utworom z nowego albumu tyle samo czasu, co tamtym i znajdziesz 6-8 nowych ulubionych melodii New Order na jednej płycie – „Waiting For The Sirens' Call”.

Właściwie wszystkie esencjonalne spostrzeżenia na temat nowego albumu New Order już padły. Czasem tak jest, że zanim zdążę napisać jakiekolwiek zdanie o danej płycie, przeczytam coś tak perfekcyjnie trafnego jak powyższe. I klapa, bo oderwać się od tej odnalezionej kilka tygodni temu na forum zespołu myśli nie sposób.

New Order od dobrych dwóch lat przekomarzali się z fanami, co jakiś czas podrzucając szczątki informacji na temat kolejnego longplaya: że produkować będą mistrzowie John Leckie i Stephen Street, że ma być bardziej tanecznie, a mniej rockowo. Cieszyło mnie to, bo jakkolwiek powrotowy krążek New Order szczerze lubię, tak do stricte gitarowego grania zawsze im było daleko. „Waiting For The Sirens' Call” spełnia te obietnice. W dużej mierze wskrzesza ducha „Technique” szesnaście lat później. Tak się złożyło, że płyta z 1989 roku to mój ulubiony longplay New Order – dzięki fantastycznej lekkości i idealnie wyważonym proporcjom na linii taneczność – melancholia. Niesamowite, że pojechali na Ibizę, żeby nagrać tak przejmujące utwory jak „Round & Round” i „Dream Attack”. Jakże głupkowato brzmi większość materiału z kolejnego „Republic” w ich obliczu. Chciałoby się zapomnieć o tamtej płycie i w roli ogniwa łączącego „Technique” i „Get Ready” widzieć właśnie „Waiting For The Sirens' Call”.

Powtarzalność tegorocznego New Order dla jednych będzie jego największa zaletą, dla innych wadą dyskredytującą materiał. Singlowy „Krafty” brzmi przecież niczym posklejany z kilku starych dobrych piosenek: melodycznie jest wypośrodkowaniem pomiędzy „Regret” a „Weirdo”, podczas gdy w tle walczy o zaistnienie harmonijka z „Love Vigilantes”. Ma wszystko czego oczekujemy od solidnej kompozycji New Order: nośny refren, pokazową partię basu Hooka, trochę iskrzącej gitary Sumnera. I nie ma niczego, czego byśmy tak doskonale nie znali. Echa „Get Ready” pobrzmiewają głównie w pierwszej, lepszej części albumu. „Who’s Joe” to „Crystal” pozbawiony pazura i zagrany pół tempa wolniej. „Hey Now What You Doing” miałoby zadatki na nowe „Turn My Way”, gdyby zaszczycił je swoim udziałem ktoś formatu Billy’ego Corgana. „Working Overtime” to wreszcie New Order jakiego nie mogliśmy się spodziewać. Bazujący na patencie „Lust For Life” rocker kończy płytę w sposób zupełnie zaskakujący, a tak gęstych powłok gitarowych w ich wykonaniu nie słyszano chyba od ponad dwudziestu lat.

To w którym miejscu ta Technika ? A choćby tam, gdzie rozpoczyna się chorus „Morning Night And Day” i wystrzela w kosmos swoją skocznością, dzięki której przymykamy oko nawet na „ambitne” rymy typu „action / satisfaction”. A choćby tam, gdzie „Guilt Is A Useless Emotion” bezboleśnie ustępuje miejsca „Turn”. Pierwszy z nich: śmiały powrót w lata osiemdziesiąte, do czasów kiedy grali najlepsze na świecie piosenki taneczne. Obciach kontrolowany, czyli „Mr Disco” roku 2005. Drugi to melancholia godna utworów wymienionych w pierwszym akapicie. „Turn” jest klasycznym przykładem takiej kompozycji. Gdzie Sumner nie boi się śpiewać, nawet jeśli wiadomo, że nie bardzo ma czym. Gdzie rozmarzona melodia kupuje nas od razu zwiewnością i brakiem pretensji. Jeśli musicie mieć porównanie, niech będzie „All The Way”. Jeśli musicie...

Wszystkie wymienione kasuje jednak utwór tytułowy. Motyw podróżniczy w tekście wreszcie nakazuje zwrócić uwagę na słowa (gotta catch the midnight train/ first to Paris, then to Spain/ travel with a document/ all across the continent). Hook, zupełnie od niechcenia, gra swoją kolejną klasyczną linię (A może to od lat jedna i ta sama linia? Grunt, że fantastyczna). Sama piosenka jest prawdopodobnie najlepszą rzeczą jaką popełnili od wymienianej-tu-już-tyle-razy-że-kolejny-byłby-nadużyciem płyty. Na wysokości 4:15 wkrada się jeszcze jedna klasowa melodia i już wiem, że nie dam powiedzieć na ten album złego słowa. Nawet jeśli „I Told You So” jest o 2-3 minuty za długie i zaczyna się w stylu „All That She Wants” Ace Of Base, a rozwija jak odrzut z „Republic”. Nawet jeśli przeciętnego, lajtowego „Jetstream” z gościnnym udziałem wokalistki Scissor Sisters (Ana Matronic, która zresztą brzmi jak Debbie Harry) mógłbym nigdy nie usłyszeć. „Waiting For The Sirens' Call” to dla fanów New Order jeszcze jedna okazja do nacieszenia ucha ulubionym brzmieniem, nieskomplikowaną, ale ulubioną melancholią i dopisania kilku piosenek do listy ulubionych. A dla nie-fanów? A co mnie oni obchodzą?

Kuba Ambrożewski (30 marca 2005)

Oceny

Kuba Ambrożewski: 8/10
Witek Wierzchowski: 8/10
Kasia Wolanin: 7/10
Przemysław Nowak: 7/10
Tomasz Tomporowski: 7/10
Średnia z 29 ocen: 7,37/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także