Ocena: 8

The Go! Team

Thunder, Lightning, Strike

Okładka The Go! Team - Thunder, Lightning, Strike

[Memphis Industries; 13 września 2004]

Do miana ulubionej recenzenckiej refleksji urosło w ciągu ostatnich dwóch lat stwierdzenie, że w światowej muzyce rządzi muzyka taneczna. Głównie za sprawą dancepunkowego hype'u można było rzeczywiście odnieść wrażenie, że jest to sfera produkująca najbardziej wartościowe płyty naszych czasów. Za kilka lat dowiemy się ile w tym prawdy, a ile zasługi chwytliwych sloganów. Tak czy owak, wydaje się, że po raz pierwszy od początku lat dziewięćdziesiątych "prawdziwe" instrumenty znaczą tak wiele na scenie dance'owej. Rehabilitacja żywej perkusji czy gitar dokonała się między innymi dzięki takim wykonawcom, jak The Go! Team. Brytyjski kolektyw dał się nam poznać w końcówce 2003 roku, publikując znakomity "Junior Kickstart". Dźwięczny, placebowy riff, ekspresyjne trąbki i rewelacyjne bębnienie porywały natychmiastowo i zapowiadały nietuzinkowy debiut. I sekstet z Brighton błyskotliwie pokonał poprzeczkę, wydając prawdopodobnie najwszechstronniejszą z tanecznych płyt roku.

Perła w zestawie to "Bottle Rocket", trzyipółminutowy przebłysk geniuszu The Go! Team. Numer wita zmasowanymi trąbkami, ale już chwilę później atakuje rapująca dziewczyna, która nakręca całość w znakomitym stylu, nadając jej, poprzez lekko oldschoolową stylizację, wrażenia klasyczności. Szampański, tryumfalny motyw dęciaków prosi się o odtwarzanie w nieskończoność, ale jego nadmierna eksploatacja nie znajduje nawet początku dzięki tonującej wyjątkowy rozmach utworu partii harmonijki ustnej. Skandowane chórki dziecięce przyczyniają się znacząco do beztroskiego nastroju kawałka, w którym głęboko palce macza też rozkręcająca się do typowo go-teamowego wymiatania sekcja rytmiczna. Da się to katować dziesiątki razy, sprawdziłem.

Ośmielę się stwierdzić, że jeśli znacie wyżej opisany utwór, to posiadacie większość informacji na temat charakteru spontanicznego debiutu The Go! Team, poza informacją, że to bardzo równa płyta i trudno tu o wskazanie wypełniacza. Rock'n'rollowy opener "Panther Dash" zwraca uwagę harmonijkową zagrywką w stylu The The. Różnorodność "Ladyflash" rozpostarta jest od fragmentami synth-popowej perkusji, poprzez hiciorowaty kobiecy refren, po agresywne raperskie wstawki. Króciutka, knajpiana przygrywka "Feel Good By Numbers" opiera się na sympatycznym temacie pianina. W "Huddle Formation" widać jak na dłoni ich niecodzienną umiejętność robienia czegoś z niczego. Niepozorne sample dziecięcych okrzyków okazują się być wystarczającym fundamentem pod zbudowanie nieszablonowej kompozycji. Dodajmy znakomite wejście gitary na 1:34 i, znowuż, pełne dynamiki bębnienie. Mnóstwo szumu robi perkusista The Go! Team, tłucze bez opamiętania w talerze, nie oszczędza reszty zestawu, wydaje się, że to jeden z tych zawodników, którzy nigdy nie grają dwa razy identycznie. Natomiast ilość pary, jaką wkłada w tę robotę, czyni z jego gry najbardziej chyba charakterystyczny element brzmienia zespołu. Z przeciwnej strony dostajemy spokojny "Friendship Update" z leniwym dialogiem klawiszowym czy rozprowadzający pojednawcze motywy na kilku kolejnych instrumentach closer "Everyone's A V.I.P. To Someone".

"Thunder, Lightning, Strike" miesza gatunkami w imponującym tempie, zaskakuje ciągłymi przeskokami stylistycznymi, tworzy barwną przeplatankę, która jednak przy całej swojej muzycznej nieszablonowości nadal dostarcza przede wszystkim nieskrępowanej zabawy. Karnawał w tym roku długi nie jest, więc spieszcie się.

Kuba Ambrożewski (2 lutego 2005)

Oceny

Bartosz Iwanski: 8/10
Jakub Radkowski: 8/10
Kamil J. Bałuk: 8/10
Kasia Wolanin: 8/10
Krzysiek Kwiatkowski: 8/10
Kuba Ambrożewski: 8/10
Piotr Wojdat: 8/10
Tomasz Tomporowski: 8/10
Witek Wierzchowski: 8/10
Marceli Frączek: 6/10
Średnia z 40 ocen: 8/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także