Pram
Dark Island
[Merge; 20 stycznia 2003]
Muzycy Pram pochodzą z Birmingham. Ich poprzedni album "The Museum Of Imaginary Animals" był swoistą syntezą wszelkich dotychczasowych poszukiwań i fascynacji muzycznych Brytyjczyków. W intrygujący sposób łączyli post-rockowe, charakterystyczne dla ich pierwszych płyt eksperymenty, z popową melodyjnością spod znaku Stereolab i Broadcast. Jak zatem prezentuje się nowy album? Czy przynosi coś nowego? A może po prostu ugruntowuje pozycję Pram na brytyjskiej scenie muzycznej?
"Dark Island" wypełnia muzyka wielobarwna i różnorodna, umiejscowiona gdzieś na pograniczu avant-popu i post-rocka. W stosunku do poprzedniczki, nie przedstawia się zbyt nowatorsko i zaskakująco. Już otwierający, instrumentalny "Track Of The Cat" potwierdza wysoką klasę Pram. W kompozycji dominują perkusja i fortepian. W tle słyszymy także elektroniczne dźwięki i różne, jakby zawieszone gdzieś pomiędzy przestrzenią a światem nierealnym odgłosy. Oprócz wspomnianego utworu, pozbawione wokalu są także "Peepshow", "Sirocco" oraz "Leeward". Ten pierwszy rozpoczyna się bardzo tajemniczo. Słyszymy kojąco delikatne dźwięki i lekko swingującą trąbkę. "Sirocco" nawiązuje bezpośrednio do kompozycji otwierającej płytę, z tą różnicą, że muzyczne tekstury są bardziej na siebie nawarstwione, a brzmienie zagęszczone. Motyw melodyczny pozostaje jednak ten sam. "Leeward” jest fragmentem krótszym, dosyć spokojnym, z leniwie "rozpływającym się" brzmieniem. Wszystko zaś trzyma równy, wysoki poziom.
Większą część "Dark Island" stanowią jednak utwory z wokalizami. W "Penny Arcade" po raz pierwszy pojawia się wspaniały, kobiecy głos Rosie Cuckston, który na tle lekko hipnotyzującego i transowego rytmu oraz wspaniałej, jazzowej trąbki wypada niezwykle przekonywująco. Równie ciekawy, choć trochę bardziej wyciszony "The Pawnbroker" może przywodzić na myśl dokonania Stereolab, czy echa twórczości Portishead.
Wśród utworów "wokalnych" zdecydowanie najgorzej wypada "The Archivist". Głos Rosie jest klasą samą w sobie, natomiast od strony instrumentalnej kompozycja po prostu nie przekonywuje. Jednostajny rytm odegrany na keyboardzie drażni, a będące tylko tłem eksperymenty brzmieniowe nie są w stanie zatrzeć negatywnego wrażenia. Na szczęście jest to tylko jedyny moment na "Dark Island", który odstaje od całości. Bo już następujący po nim, spokojny i trochę melancholijny "Goodbye", zachwyca melodyjnością i interesującym tekstem:
"No one teaches You how to say goodbye..."
Odpowiadając na pytanie ze wstępu - "Dark Island" to kolejna udana płyta Pram. Choć nie wyróżnia się niczym nowym i zaskakującym to melodyjność, skłonność do eksperymentowania, a także różnorodność stylistyczna, umożliwiają słuchaczowi wielowymiarowy odbiór. Polecam.