sx screenagers.pl - recenzja: Xiu Xiu - Fabulous Muscles
Ocena: 8

Xiu Xiu

Fabulous Muscles

Okładka Xiu Xiu - Fabulous Muscles

[5 Rue Christine; 17 lutego 2004]

Xiu Xiu to już nie przelewki. Na swoich poprzednich albumach pokazali klasę i teraz nie ma taryfy ulgowej. Kto słuchał (swoją drogą kapitalnego) A Promise, ten wie wie, że tę muzykę się albo kocha, albo nienawidzi. Niektórzy nie mogą znieść szczerego do bólu wokalu, a u innych prowokuje łzy wzruszenia. A Fabulous Muscles zdaje się być dziełem jeszcze bardziej osobistym… Psychodelika połączona z osobliwym, niezwykle cynicznym romantyzmem. Mieszanka wybuchowa.

Sam początek zwala z nóg. Szalona elektronika, krzyki, piski… Niebywałe połączenie brudnych hałasów z Knife Play z przejrzystością A Promise. Połamany rytm, piłujące smyczki – Xiu Xiu w swej najskrajniejszej formie. I to jest chyba coś, czego było w tym wszystkim trzeba. Gigantyczne brawa za „Crank Heart”. Piosenka numer dwa. Ciut łagodniej, jednak nie mniej hałaśliwie, wręcz obłędnie, a do tego świetna melodia wybijająca się ponad cały ten harmider i to szalone „lalalalalalalala” – kolejna perła. I choć dalej natężenie geniuszu nie jest już tak wielkie, wszystko na niebywale wysokim poziomie. Jest mrocznie. Jest upiornie. „Support Our Troops” – esencja przesłania albumu. Lęki, kompleksy i pretensje w formie melorecytacji na wariackim tle. W drugiej połowie płyty, dla odmiany, robi się bardzo akustycznie, melodyjnie i melancholijnie. Ale tylko na chwilę, bo „Brian The Vampire” bije wszystkie inne piosenki na głowę w konkursie „piosenka, przy której słuchacz będzie musiał zrobić sobie przerwę”. I potem znów powoli… „Nieces Pieces”, niczym jakiś smutny hymn… I kolejna zmiana – „Clowne Towne” – muzyka dziecka w sklepie z zabawkami. I na sam koniec kolejny numer, który zwala z nóg – „Mike”. Schizofreniczne dźwięki, jakby zaciętej płyty, połączone z tradycyjnie przeogromną już porcją różnorakich hałasów i trzasków, wyciszających się powoli…

Wnioski?

I tym razem Xiu Xiu zaserwowali nam niezłą dawkę manipulacji emocjonalnej. Piękne, akustyczne brzmienia przeplatające się z trudnym do słuchania jazgotem. Ale i wielki krok naprzód. Miliony możliwych interpretacji, trudne teksty i sens zakamuflowany kakofonią.

Ale co ja poradzę na to, że uwielbiam taką muzykę?

Qaanaaq (27 lutego 2004)

Oceny

Kamil J. Bałuk: 7/10
Kasia Wolanin: 7/10
Przemysław Nowak: 7/10
Średnia z 29 ocen: 8,17/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także