Jackie-O Motherfucker
Change
[Textile; 11 listopada 2002]
Jackie-O Motherfucker to operujący w Portland zespół z dość luźnym składem, złożony w dużej części multinstrumentalistów grających pod muzycznym przywództwem Toma Greenwooda i Jeffa Browna, facetów z jazzowym rodowodem. Głośno (stosunkowo rzecz jasna) zaczęło się o nich robić po płycie Fig.5 z roku 2000. "Change", wydany w listopadzie 2002, to jak dotąd ich ostatni album, w momencie jego premiery grupa trafiła na okładkę prestiżowego magazynu The Wire.
Płyta jest kontynuacja dotychczasowej wizji zespołu, nie przynosi większych zmian, co mógłby sugerować pierwszy utwór "Everyday", w którym pojawiają się dwie raczej rzadko spotykane w JOMF rzeczy: słowa i melodia. Ciepłe, śpiewane przez jakiegoś bardzo szczęśliwie zakochanego faceta słowa i pasująca do nich, ładna, leniwa melodia. Jednak pod spodem słyszymy cos dla tych panów normalnego: otwarta, utrzymana w dość wolnym tempie kompozycja, z nachodzącymi na siebie partiami poszczególnych instrumentów. Nie ma nawet cienia podziału na zwrotkę i refren. I to jest wyznacznik dla dalszej części płyty. Kompozycje są długie, często około 10 minutowe, nagrane z użyciem multum instrumentów (oprócz "standardowych" gitar akustycznych i elektrycznych, bębnów i basu pojawiają się także: banjo, wibrafon, skrzypce, klarnet, harmonijka, organy, saksofon, trąbka oraz syntetyzator). Jednak muzycy nie próbują za ich pomocna stworzyć muzyki która swa kakofonicznoscią urwie słuchaczowi głowę. Wręcz przeciwnie: każdy dźwięk, nawet improwizowany, jest wyważony, muzyka przy całym swym ogromie ani na chwile nie jest nachalna, może zauroczyć specyficznie pojętą subtelnością. Nie ma tutaj nic z bombastyczności Sigur Ros. Muzycy często przywołują ducha bardziej eksperymentalnych piosenek Velvet Underground. Pojawiają się także elementy free jazzowe (trabki w "Fantasy Hay Co-Op") czy folkowe (skrzypce w "7777 Tombstone Massive"), "Bus Stop" ma coutrowo-bluesujący feeling, to ostatnie głownie dzięki linii basu oraz charakterystycznym, "południowym" sposobie śpiewania. Jednak ogólnie mamy tutaj muzykę wymykającą się jakimkolwiek klasyfikacjom, fascynującą swą oryginalnością. Jest to coś, co można puścić osobie, która twierdzi ze już wszystko zostało zagrane i współczesnym muzykom pozostało już tylko kopiowanie swoich poprzedników. Dla celów czysto rozrywkowych można stworzyć dla tej kapeli szufladkę z ponaklejanymi określeniami avant-rock, free-jazz, folk, może nawet minimal... tylko po co?
Wlepiam osiem gwiazdek, mogło być więcej płyta nie jest aż tak urozmaicona przez co nie robi takiego wrażenia jak "Fig.5". Jednak sam w sobie album "Change" jest dziełem wielce intrygującym, który na pewno zaciekawi przypadkowego słuchacza. Polecam wszystkim poszukiwaczom "czegoś innego".