The Influents
Some Of The Young
[Adeline Records; 22 kwietnia 2003]
Fragment rozmowy dwóch znajomych...
- Czyli mam spróbować The Influents? Czy to nie kolejny zespół z The na początku i s na końcu?
Tak, a co innego chcesz? Powiem jednak jedno - jest to wyjątkowy zespół z The na początku i s na końcu! Pochodzą ze Stanów, "Some Of The Young" to ich druga płyta. Została wydana w wytwórni Billy Joe Armstronga, tego kolesia z Green Day. Właśnie poprzez stronkę Adeline Records ich znalazłem, jako że mam sentyment do Green Day z dzieciństwa.
- Okej. Rozumiem, kolejny zespół podrabiający Beatlesów?
Podrabiający? Nie, ale ich muzyka jest zdecydowanie beatlesowska. Zdecydowanie łagodna, lekka, przyjemna, cholernie melodyjna. Brakuje tu ballad [wyjątek "Somewhere I Don't Belong" z harmonijką] , ale po co ballady komuś, kto chce się pobawić przy rock'n'rollu? Leciutko przesterowana gitara nie sprawia, że piosenki są drapieżne, a łagodny głos wokalisty zdecydowanie pomaga się zrelaksować. Tej muzyki nie trzeba słuchać głośno!
- Więc zrzynają czy nie?
Jasne! A czego chcesz? Kto w dzisiejszych czasach tworzy coś nowatorskiego? A zresztą, muszą być tacy, co zrzynają. W końcu stare przeboje się nudzą, a przy technodiskopopie w radiu nie da się pobawić! Właśnie dlatego kochajmy The Influents - przynoszą nam lata 60/70 prosto do domu!
- A kompozycje?
Przecież mówiłem! Bardzo chwytliwe! "Wonderful Twist Of Fate" nie łapie? A "Life And Life Only"? Nie??? Dobrze, a akustyczny z początku i ostry pod koniec "Time To Kill"? Jeszcze tego nie czujesz? A znakomite szybkie "Taking Time"? No przecież mówiłem, że Ci się spodoba!
- A okiem recenzenta? Też tak cudownie?
The Infuents to artysta przeciętny, taki na 6/10. Ale za melodyjność tego albumu dorzucam 1 oczko. I jeszcze 1 za aranżacje piosenek. A raczej za jej brak. W końcu gitara + bas + perksuja pozwalają nagrać najlepszą muzykę! A dziś przecież aż niedobrze się robi od przeprodukowanych, napakowanych "ozdobnikami" kawałków.
- Dobra, biorę to.
No i bardzo dobrze. Chciałeś rock'n'rolla, to go będziesz miał! Przy tym nawet można zrobić dyskotekę, tylko taką w styl retro. Można zrobić imprezkę, wypić piwko z kolegami i się trochę pośmiać. Więc może wpadniesz do mnie w piątek wieczorem? Mam zgrzewkę Carslberga no i The Influents. Albo The Influents, i przy okazji zgrzewkę Carlsberga...