Ocena: 7

I Love You But I've Chosen Darkness

I Love You But I've Chosen Darkness [EP]

Okładka I Love You But I've Chosen Darkness - I Love You But I've Chosen Darkness [EP]

[Emperor Jones; 18 listopada 2003]

"I Love You But I've Chosen Darkness" nie jest moim publicznym wyznaniem uwielbienia dla wymienionej w cytacie grupy. Nie jest to także nazwa jej fan-clubu, czy też zadurzonego w niej cover-bandu. "I Love You But I've Chosen Darkness" to zespół, który oprócz członu w nazwie nie ma nic wspólnego z groteskowymi ekscesami The Darkness.

W I Love You... usłyszeć można podobieństwa do spokojniejszej strony Interpolu lub The Stills. Korzeniami zapożyczeń wydają się natomiast sięgać aż do Joy Division lub The Cure. Zespół udowodnił, iż czerpiąc inspirację nawet z tak oczywistych dzisiaj źródeł, można mieć jeszcze wiele swojego do powiedzenia. I Love You... tworzy, a nie kopiuje. EP-ka osadzona jest w klamrach wyważonego chłodu i surowości ("The Less You See") oraz wyrazistych, skonkretyzowanych i bardzo melodyjnych brzmień (rewelacyjne "When You Go Out").

Dziewiętnastominutowy krążek to pokaz możliwości osiągnięcia pożądanych efektów przy zaangażowaniu minimum środków. Perkusja, gitara, bas, wokal... Tej grupie nie jest potrzebne multum elektronicznych ingerencji w czysty dźwięk poderwanych strun gitary i drżących bębnów perkusji. Jeżeli nawet usłyszymy tu pogłos syntezatora, to i tak prędzej czy później zostanie on zepchnięty na drugi plan. Stały element każdego utworu to przede wszystkim wytyczany przez bębny szlak, którym po chwili zaczynają podążać gitary i układające się między nimi emocje głosu wokalisty.

I Love You But I've Chosen Darkness - Kocham Cię, lecz Wybrałem Mrok - wydaje się być mottem wyznaczającym sposób artystycznej ekspresji 4-osobowego zespołu. Momentami ("Your Worst Is The Best") czujemy, iż wokalista właśnie spuszcza wzrok, całe swoje myśli koncentruje na śpiewie i w ciemnościach kultywuje tradycję shoegaze. Po chwili jednak ("We're Still The Weaker Sex") w muzyce odzwierciedlają się wspomnienia, budzi się tęsknota za miłością, wypełniająca chęcią energicznego wyrzucenia z siebie tylko i wyłącznie najszczerszego "Kocham Cię" - już bez żadnego "ale...".

Parafrazując nazwę zespołu można postawić pytanie, czy tak naprawdę pozostanie on w ciemnościach muzycznej niszy, czy też uda mu się wypłynąć na szerokie wody fanów i popularności. Wydawnictwa tego rodzaju pozwalają nadal wierzyć w niesłabnącą siłę rocka, lecz z drugiej strony... taka muzyka jest ciemnolubna już z samej swej natury.

Łukasz Jadaś (22 stycznia 2004)

Oceny

Witek Wierzchowski: 8/10
Średnia z 6 ocen: 7,66/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także