Ocena: 7

Swell

Whenever You're Ready

Okładka Swell - Whenever You're Ready

[Beggars Banquet; 9 września 2003]

Powiem prosto. Przeczytałem jakiś czas temu recenzję tej płyty na łamach polskiej gazety muzycznej ("Muza" lub "Teraz Rock"). Dostała słabą notę i zarzucono schematyczność, brak pomysłów itd. Pomyślałem, że to całkiem możliwe bo poprzedni album Swell "Everybody Wants to Know" lekko mówiąc bardzo rozczarował. Długo więc nie sięgałem po ich nową muzykę i teraz trochę tego żałuję.. Dawno nie było płyty, której słuchałoby mi się z taką przyjemnością..

Momentami gitary "rozlewają"się tutaj wręcz cudnie ("Convenience Us").

To jeden z tych albumów, który wywołuje uśmiech na mojej twarzy, przywraca wiarę w siłę rockowej muzyki pomimo tego, że to proste alternatywne piosenki. Właśnie "Convenience Us" zasługuje na miano perełki. Świetny jest również "Next to Nothing". Brzmi jakby pop-rock z Transylwanii bo w tle ma fajne, mroczne klawisze.

W "In the Morning" pięknie pogrywają sobie gdzieś w tle skrzypce. Muzyka Swell naprawdę trudna jest do opisania. Dosyć energiczna, ale niby smutna. Na pewno jest to zespół mający już swój własny, wypracowany przez lata styl.

"So Easy So Cool" nie może się nie podobać. Mnóstwo w tym świeżości i daleko od schematów, które coraz częściej pojawiają się w dzisiejszej muzyce . Mnie fascynuje przede wszystkim na tym albumie to "rozlane" brzmienie gitary, które przewija się przez kilka piosenek (m.in. "Sunny Sun Son"). Jeśli tak inspirujące może być ciepłe wybrzeże Stanów to każdy tam powinien wybrać się przed nagraniem albumu. Ładnie robi się w "Everyday Comes Everynight". Jest to ballada a'la Swell z kolejnym fascynującym brzmieniem gitary w tle.. Smaczków na tym albumie naprawdę dostatek. Najdłuższy na płycie, ponad 7-minutowy "Always Everything" oparty jest na brzmieniu akustyka, a w kończącym ten album "California, Arizona" chyba nigdy wcześniej Swell nie brzmiał tak przebojowo!

"Whenever You're Ready" to podobno "Califonia concept album". Obojętnie jak byśmy go nie nazwali, jest to na pewno udany powrót do formy jednego z najoryginalniejszych zespołów ostatnich lat. Całkiem możliwe, że to najlepsza ich płyta.

Mocna siódemka.

MaNsUn (16 stycznia 2004)

Oceny

Przemysław Nowak: 7/10
Tomasz Łuczak: 7/10
Średnia z 4 ocen: 7,25/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także