
The Music
The Music

[Hut; 2 września 2002]
Jeszcze dwa lata temu wyrzuciłbym tę płytę po usłyszeniu pierwszego utworu. Byłem wtedy zatwardziałym rockowcem i nie przyjmowałem do wiadomości faktu, że muzyka elektroniczna może nadawać się do słuchania. Dyskotekowy rytm, syntezator, lub po prostu za dużo elektroniki dyskryminowały dla mnie album i dokonywały na mnie gwałtu przez uszy... Ale na starość człowiek mięknie, gust mu łagodnieje, przerzuca się na pop. Czyżby? Może i tak, statystycznie, ale nie w moim przypadku. Ja pozostałem wierny ostrym, rockowym korzeniom. Coś jednak się we mnie zmieniło, bo płyty zespołu The Music zdołałem wysłuchać od początku do końca, i to chwilami z nieukrywaną przyjemnością.
Dowodem na to, że muzyka rockowa przeżywa renesans jest nie tylko ilość nowych, młodych zespołów uprawiających ten gatunek, które ostatnio pojawiają się jak grzyby po deszczu. Świadczy o tym także to, że gwiazdy pop coraz częściej sięgają po instrumenty zarezerwowane dotychczas wyłącznie dla sceny rockowej. A także to, że pojawiają się artyści mieszający rock and rolla z elementami muzyki popularnej, co powoduje, że rock przedostaje się do kultury masowej. Wychodzi z podziemia i atakuje listy przebojów. Jedną z takich hybryd jest właśnie zespół The Music.
Co wyszło muzykom The Music z połączenia rock and rolla i dyskotekowego bitu? Otóż wyszedł im całkiem sympatyczny mix tych dwóch gatunków. Twór, który pasuje i do klubowej imprezy, i do rockowego festiwalu. Melodie oparte na gitarowych riffach wzbogacono niemalże automatową ścieżką rytmiczną i elementami keyboardowymi. Utwory o fascynacjach klasyczno-rock and rollowych uzupełnione motywami i wstawkami rodem z dyskoteki lat osiemdziesiątych, to najogólniejsza charakterystyka płyty. Czasem dyskotekowych elementów jest więcej, czasem mniej, jednak na szczęście większość materiału nie traci ducha gitarowego łomotu. Łomotu, dodajmy, pomysłowego i interesującego. Są tu zarówno dynamiczne, szybkie utwory ("Take the Long Road and Walk It", "The People"), jak i nieco spokojniejsze kompozycje ("Human", "Turn Out the Light"). Miejscami bywa ciężkawo (intro i outro do "Disco"), miejscami bardziej elektronicznie ("Gateway"). Są też utwory rozwijające się do dźwiękowego chaosu i zgiełku ("The Dance", "Float", "Turn Out the Light"). Ogólnie prawie godzinny album jest ciekawy i nie nudzi się aż do końca.
Nie można oczywiście pozostać zupełnie bezkrytycznym wobec tej muzyki. Debiutanci nie ustrzegli się kilku błędów. Przede wszystkim płyta jest chyba przeprodukowana. Nadmiar remixu i elektronicznych uzupełnień powoduje, że momentami muzyka traci głębię i rockowy "pazur". Staje się chaotyczna i hałaśliwa. Zdaję sobie sprawę, że jest to zabieg celowy, ale producenci chyba miejscami przesadzili. No cóż, taki już urok tej płyty. Ja w każdym razie skłoniłbym się ku bardziej klasycznemu i surowemu brzmieniu...
Generalnie muzyka The Music nie rzuca na kolana, ale jest na tyle pomysłowa i fajna, że można ją śmiało polecić... każdemu. Tak! Fenomen The Music polega na tym, że mają oni dużo więcej zwolenników niż przeciwników. Dzięki skocznemu rytmowi ta płyta nadaje się i do posłuchania, i do potańczenia. No i świetnie pasuje do gorącej i dusznej letniej atmosfery...