Ocena: 7

The Sleepy Jackson

Lovers

Okładka The Sleepy Jackson - Lovers

[Astralwerks; 24 czerwca 2003]

7 pozytywnych rzeczy na temat "Lovers", które są powodem do przyznania jej pozytywnej oceny 7

1. Ponieważ zawiera dużo błyskawicznie wpadających w ucho, bardzo oczywistych melodii, z których zdecydowana większość każe się potem często nucić (patrz: Na na na na na na na / Na na na na w "This Day").

2. Ponieważ autorzy płyty czerpią w sposób udany z najlepszych dokonań muzyki pop w jej kilkudziesięcioletniej historii (jeśli nie może nam już grać swoich nowych piosenek George Harrison, to na pocieszenie niech pozostanie nam fakt, że pojawił się ktoś, kto potrafi go tak miło naśladować), interesująco wplatając w to wszystko elementy innych gatunków (np. country).

3. Ponieważ każdy fragment tego albumu (poza przerywnikami w rodzaju minutowego, gadanego "Fill Me With Apples" i uroczego "Morning Bird", którego wykonanie należy do nie więcej niż kilkuletniego dziecka w akompaniamencie fortepianu) to materiał na potencjalny duży singlowy przebój.

4. Ponieważ jest to prawdopodobnie najbardziej "letnie" z tegorocznych wydawnictw i żadnej innej płyty w trakcie tej pory 2003 roku nie słuchało mi się z taką przyjemnością i lekkością jak tych właśnie "Lovers", a jej odtworzenie w pochmurny listopadowy wieczór nie odbiera jej wiele tego letniego uroku i cofa mnie o kilka miesięcy.

5. Ponieważ aranżacje wykraczają poza ramy prostego, banalnego popu, jaki dominuje na listach przebojów - te niewątpliwie dobre kompozycje dodatkowo doprawiono interesującymi, gęsto pojawiającymi się partiami smyczkowymi, klawiszowymi czy chórkami.

6. Ponieważ jest to płyta równa, nie ma na niej żadnych momentów "przestoju", a nawet można stwierdzić, że wraz z kolejnymi przesłuchaniami nie pojawiają się, jak to czasem bywa w przypadku takich początkowych oczarowań, te mniej chętnie słuchane piosenki.

7. Ponieważ czuję jakąś niełatwo wytłumaczalną sympatię do tego zespołu od czasu, kiedy po raz pierwszy tej wiosny usłyszałem ich singla "Good Dancers" - lubię takie niezobowiązujące granie, lubię ładne, dobrze zagrane "po-prostu-piosenki", a poza tym wizerunek mocno popieprzonego artysty-dziwaka, jaki prezentuje w mediach lider Sleepy Jackson, Luke Steele, bawi mnie i wzbudza pozytywne odczucia.

Wystarczy? Dla mnie tak. Pierwsza dziesiątka tego roku.

Kuba Ambrożewski (23 listopada 2003)

Oceny

Kuba Ambrożewski: 7/10
Przemysław Nowak: 5/10
Średnia z 4 ocen: 6,25/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także