Ocena: 7

Sentino

Czary Mary

Okładka Sentino - Czary Mary

[Sicarios; 9 kwietnia 2021]

Cóż to był za okres oczekiwania na ten album. Standardowo u Sebastiana – niepewność, czy wyjdzie wtedy, kiedy ma wyjść, albo czy w ogóle wyjdzie, bo to też nie było oczywiste. Dodatkowo częste transmisje na instagramie, do których siadaliśmy jak do telenoweli, żeby słuchać tych tekstów o scenie, zależności pomiędzy hip-hopem a owocami morza, wyższości San Pellegrino nad Kroplą Beskidu. Działo się i szczerze muszę się przyznać, że trochę obawiałem się o jakość samej muzyki na „Czary Mary”. Oba single promocyjne nie dorosły do pięt fantastycznym piosenkom, które Sentino puszczał luzakiem w zeszłym roku: problemy z miksem w „Bańce”, absurdalny refren w „Cień i Ja” – był lekki stresik, ale… Nadszedł dziewiąty kwietnia, nadeszła premiera i po dwóch trackach, jasnym stało się, że zawodu nie uświadczę.

Po dwóch, bo „Bańka” dalej nie brzmi idealnie, ale już „Sicario” jest podręcznikowym przykładem tego, dlaczego o Sentino mówi się w kategoriach ewenementu w polskojęzycznym rapie. Chłop prezentuje muzykalność, o której większość reprezentantów SCENY może śnić. To zarejestrowane na kilku ścieżkach Mam banknoty z martwym królem albo prezydentem / I karabin z nabojami w schowku w Mercedesie jest czymś absolutnie fantastycznym, przecież tego można słuchać w kółko. Boli mnie z deka, że reszta albumu nie dojeżdża do takiego poziomu, ale tu wciąż są dobre momenty. Chociażby „Dwusetki” i „Sauvage”, gdzie Sento całkiem sprawnie odnajduje się na wiertarowych bitach, nagrywając gangsterską braggę, owianą soczyście mrocznym klimatem (Nadchodzi mrok, tańczą szatany / W piekle pytano o wasze namiary / Ścinam siekierą gałęzie z drzewa życia, żeby z dymu powstały koszmary). „Skreślony” z emocjonalnym, świetnie zaśpiewanym refrenem. Romantyczny „Street” (Ona mówi, żebym kochał, jak przede mną nikt), osobiste zwierzenie w postaci „Blisko Księżyca”, albo ta energetyczna zwrotka w tytułowym tracku, przechodząca w rozpaczliwe W mojej głowie tylko krwawe ślady / Myśli szare, szare, szare, szare / W moim sercu wszędzie barykady / Nic nie czuję, nie mam żadnych marzeń. Naprawdę sporo jest na tej płycie momentów potrafiących ścisnąć za serce i od poważnych wzruszeń przy jej odsłuchu dzieli mnie jedynie problematyczna przeszłość Sentina, a dokładniej oskarżenia o przemoc wobec kobiet sprzed kilku lat (reszta jego prywatnych historii niezbyt mnie obchodzi), które uniemożliwiają mi odczuwanie czystego współczucia wobec jego osoby.

Na „Czary Mary” słychać, że za Alvarezem dalej ciągną się chmury, związane z jego pobytem w Polsce (Stare brudy i w sercu cały czas Warszawa), że w internecie może się napinać i wyzywać, ale jednak czuje pewną udrękę (Robię to dla tych kumatych, a nie dla tych trolli / Co chcą mnie trafić gdzie boli), spowodowaną tym, jak został potraktowany w naszym kraju (Tylko przyjechałem to już chcieli mnie wydoić / Nikt mnie nie zaprosił, ani jeden z nich do swoich / Zostałem na ulicy, tam gdzie scena się ich boi / Pełną gębą rasizm w cieniach paranoi). O tym pisze wprost, ale obstawiam, że w tle czyha także pewien żal, że nie jednak nie udało mu się odnieść sukcesu nad Wisłą, także przez jego własne czyny.

Mimo wszystko, po ludzku jest mi go trochę szkoda, zwłaszcza w kontekście trwającego konfliktu ze Step Records, które, z powodu roszczeń kontraktowych wobec Alvareza, zdjęło z YouTube’a jego utwory, a ze streamingów „Zabójstwo Liryczne 3” (stan na 12 kwietnia), co wydaje mi się zachowaniem żenującym i oburzającym. Z perspektywy fana muzyki, jest to zwyczajnie przykre, że twórczość jednego z najlepszych raperów nagrywających po polsku, zostaje wykasowana, ponieważ duża wytwórnia się obraziła. I wiem, że Sento jest osobą z problemami i przemocowymi tendencjami, która ma talent do robienia sobie wrogów. Tutaj myślę czysto muzycznie – żałuję, że raper tej klasy nie miał (czy też miał, ale ją zmarnował) i pewnie już nie będzie miał okazji, żeby na poważnie wjechać z buta w polski rynek muzyczny. Zwłaszcza, że na nowym albumie kolejny raz udowodnił, że naprawdę mocny z niego zawodnik.

Sentino z „Czary Mary” wydaje się człowiekiem dojrzalszym (tak, mamy tu bardzo jaskrawy kontrast w stosunku do jego zachowań publicznych), nie rzuca już tak zabawnych, przechwałkowych wersów, jak te o rowerze w wypadku samochodowym, ale wciąż wykazuje imponującego skilla za piórem. Po prostu teraz skupia się na atmosferze (przecież ta demoniczna aura unosząca się nad „Sauvage” to mistrzostwo świata). Naprawdę fachowo napisana jest ta płyta (oczywiście poza wersami o skurczach w dłoni od masturbacji w „Cień i Ja”) i gdyby dodać do niej bardziej charakterne bity, może można byłoby mówić, że Sentino nagrał krążek o charakterystyce „Pistoletu”, ale ja nie chcę narzekać. Zamierzam doceniać to, co otrzymałem, bo kto wie, ile nowości od Seby jeszcze nas czeka. Najpewniej te szumne zapowiedzi o końcu polskojęzycznej kariery okażą się nieprawdą, ale kto wie? Chyba nawet sam Sentino nie wie, co wydarzy się dalej.

Jakub Małaszuk (22 kwietnia 2021)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: Mleko
[11 maja 2021]
qwerty123lpg - ok boomer
Gość: Mleko
[11 maja 2021]
qwerty123lpg - ok boomer
Gość: Mleko
[11 maja 2021]
qwerty123lpg - ok boomer
Gość: Mleko
[11 maja 2021]
qwerty123lpg - ok boomer
Gość: qwerty123lpg
[9 maja 2021]
Indie rockowym? Oni się podniecaja Arjaną Grande , Bejonce i całą resztą tego popowego szjasu. Rockowe to było 15 lat temu. Fakt, że teraz rock is dead i szkoda na niego czasu, ale jak czyta się tutejsze roczne posdumowania ostatnich lat, to poważnie bierze na wymioty... Był przez chwilę jazz, nawet metal, to i rap się wepchnie :)
A jak się pisze o wszystkim, to tak naprawdę o niczym. Ten portal zupełnie stracił tożsamość i jakąkolwiek wartość.
Warto wpaść raz na pare miesięcy, żeby sie pośmiać.
Gość: dobrzejest
[30 kwietnia 2021]
Jesteście portalem indie rockowym. Po co piszecie o rapie? zostawcie to ślizgom czy innym glamrapom.

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także