Ocena: 8

Per Gessle

Mazarin

Okładka Per Gessle - Mazarin

[Emi Int'l; 16 czerwca 2003]

Szwedzi mają wyjątkowy dar do pisania świetnych, łatwo wpadających w ucho melodii. Wystarczy wymienić The Cardigans czy The Sounds. Per Gessle, lider popowego duetu Roxette wydał w tym roku płytę, która nie ma wiele wspólnego z jego działalnością w macierzystej formacji. Można doszukać się podobieństw z ostatnim albumem wspomnianych The Cardigans - "Long Gone Before Daylight" czy solowym projektem Niny Persson "A Camp".

Tytuł albumu nie jest bynajmniej nawiązaniem do imienia słynnego francuskiego kardynała, "Mazarin" to nazwa szwedzkiego ciastka. Kontynuując kulinarne skojarzenia można stwierdzić, że płyta jest równie niezobowiązująca jak rzeczony herbatnik. Słuchając kompozycji Gessle nie spodziewajmy się nowatorskich pomysłów. Krążek wypełniają gitarowe utwory, czasem wspomagane pianinem i smyczkami, rzadziej syntezatorami. Większość piosenek zbudowana jest na kilku akordach. Utwory są jednak tak urokliwe i przyjemne w słuchaniu, że ich prostota zupełnie nie razi. Największą zaletą kompozycji jest melodyjność, przy "Mazarin" świetnie się odpoczywa. Warstwa tekstowa też nie jest skomplikowana. "Pa promenad genom stan", "Na spacerze dookoła miasta", zaśpiewany razem z Marie Fredriksson opowiada po prostu o dziwnej przechadzce po Halmstad. Moim osobistym faworytem jest "Smaker pa ett regn", czyli "Smakuję deszcz" utwór "na czasie", opisujący także, choć nie tylko, listopadową pogodę. Najbardziej radiowy utwór: "Här Kommer Alla Känslorna (pĺ en ĺ samma gĺng)", czyli "Naraz nadchodzą wszystkie uczucia" "galopującym" rytmem przypomina beatlesowkie "Get Back". Płyta jest przepełniona nawiązaniami do muzyki liverpoolskiego kwartetu, i tak jak na płytach The Beatles, każdy z utworów to potencjalny przebój.

Kolejną zaletą płyty jest fakt, że wszystkie utwory zostały zaśpiewane w ojczystym języku Pera (dlatego "Mazarin" został wydany tylko w Szwecji i Norwegii). Nadaje to albumowi swoistej egzotyki. "Śpiewne brzmienie" szwedzkiego i melodyjność tego języka doskonale pasują do piosenek na "Mazarin". Podczas kontaktu z tym albumem interesującym doświadczeniem była próba tłumaczenia tekstów. Zachęcony sukcesami Andrzeja Kmicica, który z łatwością rozmawiał ze Szwedami po niemiecku, próbowałem rozwikłać sens utworów. Niestety z mizernym skutkiem. "Drömmen" typowane przeze mnie na "grzmoty" okazały się "marzeniami" ;). Czytelnikom o skłonnościach do rozwiązywania szarad i szyfrów polecam zgłębić tajniki szwedzkiej gramatyki :). Ja skorzystałem z pomocy osoby na co dzień posługującej się mową Wikingów.

Prosta muzyka nie musi być bezwartościowa. "Mazarin" nie jest z pewnością ambitnym i wciągającym słuchacza na długo arcydziełem, to po porostu świetna pop-rockowa płyta rozjaśniająca coraz bardziej pochmurne i krótsze dni.

Ps: Thanks for help to Petter Lindskog from www.gessle.nu

Witek (12 listopada 2003)

Oceny

Witek Wierzchowski: 8/10
Średnia z 2 ocen: 7,5/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także