Ocena: 7

Sightless Pit

Grave of a Dog

Okładka Sightless Pit - Grave of a Dog

[Thrill Jockey; 21 lutego 2020]

Ciężko byłoby podejść bez oczekiwań do grupy, w której znaleźli się uwielbiani przez niezalowe środowisko Lee Buford z The Body, Kristin Hayter znana z projektu Lingua Ignota oraz Dylan Walker z Full of Hell. Nagrywający teraz pod szyldem Sightless Pit muzycy nie wzięli sobie jednak wspomnianych oczekiwań do serca i – jak na złość wszystkim – nagrali płytę całkowicie porzucając gitary na rzecz syntezatorów i sampli. Tam, gdzie każdy spodziewałby się gitarowego hałasu, dostaliśmy album przechodzący pomiędzy chwytliwymi beatami a spokojnymi, ambientowymi kompozycjami.

„Grave of a Dog” nie jest tylko przewidywalnym amalgamatem głównych projektów, w które zaangażowani są wyżej wymienieni artyści, ale nowym muzycznym kierunkiem, wychodzącym jednak z tych samych noise’owo industrialowych podstaw. Dominują w nim uczucia niepewności i grozy, które wyjątkowo dobrze korespondują się z nazwą Sightless Pit, inspirowaną lokalizacją w Elder Scrolls. We wspomnianej grze Sightless Pit to wybudowany przez krasnoludy, ciągnący się w dół tunel, z którego nie sposób zawrócić. Według Dylana Walkera opis ten odpowiada sytuacji, w której cała trójka znalazła się tworząc ten album: muzyków łączy posępne spojrzenie na świat i chęć podążania razem w nieznane, odważne terytoria, a zarówno posępność, i jak odwaga, to rzeczywiście trafne określenia brzmienia Sightless Pit. Na wspomniany wcześniej RPG-owy klimat albumu składają się narracje prowadzone przez wokalistów – opisy srogiej zimy w tekstach Walkera i odniesienia do klasycznej poezji w tekstach Hayter. Z kolei mistycyzm kompozycji potęgują sample rytualnych inkantacji w utworze „The Ocean of Mercy”, które gdyby nie Skyrimowa sugestia Walkera, z pewnością skojarzyłyby się z atmosferą starych, okultystycznych horrorów.

Sama obecność Kristin Hayter zdaje się wprowadzać podniosły klimat, tak charakterystyczny dla muzyki Lingua Ignota. Niczym nowym nie jest też dla tej trójki eksperymentowanie z elektroniką i growlującymi wokalami. Zaskakujące jednak wydaje się, jak stonowany jest ten album: nie znajdziemy w nim wiele z agresywności Full of Hell czy dusznej i gęstej atmosfery nagrań The Body. „Grave of a Dog” sprawia wrażenie niezwykle zrównoważonej i wyciszonej płyty, oczywiście na tyle, na ile pozwala na to konwencja industrialu – utrzymuje praktycznie idealny balans między elementami ambientu a hałasem, w obu przypadkach zachowując towarzyszące słuchaczowi przez cały album uczucie nerwowego oczekiwania i niepokoju, które zamiast kulminacji kończy się wyciszonym „Love Is Dead, All Love Is Dead”.

„Grave of a Dog” wydaje się być naturalnym zwrotem w twórczości Buforda, Hayter i Walkera. Sightless Pit powstał w momencie, kiedy każdy z muzyków ma mocno ugruntowaną pozycję w niszy i na tyle kreatywności, by pozwolić sobie na delikatne odsunięcie się od stylistyki, w której tworzyli do tej pory. Pozostaje mieć nadzieję że muzycy nie poprzestaną na takim jednorazowym wyskoku, bo jak udowadnia „Grave of a Dog”, mają jeszcze wiele do powiedzenia.

Weronika Kobus (27 marca 2020)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: Dorian Naróg
[1 kwietnia 2020]
dzięki wielkie za recenzję.słucha się tego albumu wyśmienicie.pozdr.

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także