Lingua Ignota
Caligula
[Profound Lore; 19 lipca 2019]
Najnowsze dzieło Kristin Hayter (podobnie zresztą jak wydane dwa lata temu „All Bitches Die”) już od pierwszych sekund wywołuje w słuchaczu uczucie obcowania z czymś skrajnie doniosłym i potężnym, a w swych podstawach iście metafizycznym. Zresztą ten ostatni aspekt słychać również w warstwie lirycznej: teksty ociekają wręcz poetyką, wpadając w banał wyłącznie w kilku, łatwych do przeoczenia momentach. Jest to tym bardziej intrygujące, jeśli weźmiemy pod uwagę wydźwięk albumu: nie każdy potrafi połączyć metafizyczny patos (z definicji głuchy na problemy śmiertelników) ze szczerym zaangażowaniem społecznym, nie popadając przy okazji w banał. Lingua Ignota jest pod tym względem niedościgniona i chwała jej za to. Mało kto decyduje się wprost poruszać tematy takie jak molestowanie, psychiczne dręczenie, czy doświadczanie manipulacji z pozycji ofiary. Jeśli już ktoś się na taki krok decyduje, aspekt ów zwykle rozpływa się w morzu innych wątków. Dla Kristin jednak wątki takowe stanowią zarówno punkt wyjścia, jak i punkt dojścia.
Muzyczna zawartość „Caliguli” jest bardziej uładzona i spokojniejsza niż całokształt „All Bitches Die” – czuć tutaj znacznie większe doświadczenie i dojrzałość artystyczną. Bardzo cieszy fakt, że Kristin nie spoczęła na laurach (skądinąd należytych), które zebrała w 2017 roku. Jako zagorzały fan wykorzystywania wszelkiego hałasu w muzyce, początkowo trochę ubolewałem nad ograniczeniem tych najbrudniejszych partii, jednak stan ten trwał tylko przez krótką chwilę; szybko dotarło do mnie, że ten zabieg pozwala albumowi odpowiednio wybrzmieć, zarówno w momentach, gdy posługuje się minimalną ilością dźwięków, jak i tam, gdzie uderza słuchacza pełnią swojej mocy. Istnienie owego balansu jest kolejnym argumentem, który tylko potwierdza rozwój artystki. Wyważenie akcentów tworzących „Caligulę” przywodzi na myśl prawie 20-letnie „Silence Is Sexy”. Skojarzenie to nie jest pozbawione podstaw, ponieważ wiadomo, że twórczość Blixy Bargelda miała wpływ na ewolucję muzyczną Kristin. „Silence Is Sexy” nie było oczywiście w żaden sposób mroczne, a i z powagą było u Neubautenów różnie, faktem jednak jest, że ograniczenie hałasu na rzecz ciszy pozwoliło temu pierwszemu lepiej wybrzmieć.
Kwestią, która nie daje mi spokoju, jest pytanie o to, jaki i czy w ogóle jakiś wpływ na ostateczną zawartość „Caliguli” miał Lee Bufford z The Body, który brał udział w procesie nagrywania jako muzyk sesyjny. Być może na siłę doszukuję się jego wpływu na twórczość Hayter, ale skłania mnie do takich przypuszczeń fakt, iż wystąpiła ona rok temu gościnnie na „I Have Fought Against It, But I Can't Any Longer”. Mamy tu do czynienia z bardzo podobną stylistyką, a i prywatnie muzycy się ponoć dosyć dobrze znają. Po kooperacjach The Body z Full of Hell i Uniform, a także biorąc pod uwagę jakość utworu „Nothing Stirs”, chciałoby się jakiejś poważniejszej kolaboracji muzycznej. Na ten moment pozostaje tylko czekać i słuchać solowych dokonań Lingua Ignota. Coś czuję, że tych wkrótce usłyszymy jeszcze więcej. Oby tylko poziom konsekwentnie rósł.