Ocena: 7

The Beths

Future Me Hates Me

Okładka The Beths - Future Me Hates Me

[Carpark Records; 10 sierpnia 2018]

W XXI wieku wśród masy podobnie brzmiących gitarowych płyt trudno jest wyłowić jakiś album, który będzie można określić czymś więcej, niż miałkim i niewiele mówiącym określeniem fajne granie. Z tego powodu do grupy The Beths, którą dowodzi wokalistka i gitarzystka Elizabeth Stokes, podchodziłem z pewnym dystansem i nastawieniem, że ich sensowny singiel (zatytułowany zresztą tak samo jak debiutancki krążek) przyniesie ładną, ale nudną płytę. Jak to dobrze, że się pomyliłem!

„Future Me Hates Me” to świetny przykład kultywowania klasycznego muzycznego slackerstwa przy zachowaniu własnych środków wyrazu i wykorzystaniu szczerego (niekiedy aż do bólu) strumienia świadomości. Dzięki temu czuć, że nic w twórczości The Beths nie jest wymuszoną pozą: to świadomy debiut czwórki przyjaciół, którzy założyli zespół, aby odreagować ułożone studia muzyczne na uniwersytecie w Auckland. Muzyczna dojrzałość spotykająca niezobowiązującą formę – tak w telegraficznym skrócie można byłoby scharakteryzować „Future Me Hates Me”.

Ta niespełna czterdziestominutowa płyta jest zbiorem dziesięciu niezwykle melodyjnych kawałków, które są przepełnione prostymi, acz nośnymi riffami oraz (nie boję się tego powiedzieć) genialnymi wokalnymi hookami. Bardzo dobre „Whatever”, „You Wouldn’t Like Me” (mój numer jeden na płycie), czy też najdłuższe w zestawie „Little Death” (małe śmierci, nastoletnie miłości) – w zasadzie każdy z indeksów to kwintesencja letniego grania, które przywodzi na myśl skojarzenia z debiutancką płytą Courtney Barnett, ale też z największymi hitami Pavement i najbardziej power popowymi chwilami klasycznego Weezera. Bezpretensjonalność i urok Stokes, która z uśmiechem na ustach śpiewa we wcześniej wspomnianym „You Wouldn’t Like Me” czy tytułowym numerze słodko-gorzkie frazy, sprawiają, że bardzo ciężko jest się oderwać od tego albumu.

W efekcie od kilku dni nie potrafię przestać słuchać The Beths i, prawdę mówiąc, nie chcę przestawać. Póki jeszcze słońce świeci, póki jeszcze jest ciepło, ichniejszy debiut spisuje się świetnie jako soundtrack do przemierzania miasta – koniecznie spędźcie ostatnie chwile lata z „Future Me Hates Me”, nie pożałujecie tego, obiecuję.

Marcin Małecki (2 września 2018)

Oceny

Marcin Małecki: 7/10
Patryk Weiss: 5/10
Średnia z 2 ocen: 6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także