Ocena: 4

Jucifer

I Name You Destroyer

Okładka Jucifer - I Name You Destroyer

[Velocette; 16 czerwca 2002]

-Pozwólcie, że opowiem wam moją historię.

Dawno, dawno temu na zamku w mieście Athens żywot swój wiodła księżniczka Amber. Życie to było smutne od czasu, kiedy miasto opuścili zabawiający następczynię tronu trubadurzy. Walentynka - takie było drugie imię księżniczki - nudziła się i biadoliła nad swoim losem. Nie bawiły jej dworskie zabawy ani turnieje. Stary król , ojciec księżniczki, zmartwiony smutkiem córki postanowił zaradzić tej przykrej sytuacji. Wezwał herolda, który miał ogłosić królewską prośbę: JEŚLI ZNAJDZIE SIĘ MUZYK, KTÓREGO GRA ROZWESELI MOJĄ CÓRKĘ, DOSTANIE PÓŁ KRÓLESTWA I KRÓLEWNĘ ZA ŻONĘ!

Przybywali zatem z najodleglejszych stron rozliczni grajkowie, ale nie znajdowali uznania w oczach Amber. Rozzłoszczony król wtrącał ich do lochu lub oddawał smokowi na pożarcie. Aż wreszcie któregoś pięknego poranka do wrót zamku zapukał wędrowny muzykant Edgar. Wspominając niewesoły los poprzedników użył niezwykle przebiegłego fortelu. Zanim zaczął grać, zapytał:

-O, najpiękniejsza z księżniczek! Czy zechciałabyś Pani zaśpiewać do mojego akompaniamentu? Pieśń co zowie się "Something in the way" znasz na pewno. Napisał ją przed laty Nieszczęsny Kurt ze Sjatlowa.

Walentynka pieśń znała i zgodziła się bez wahania. Po wykonaniu marnej przeróbki utworu Edgar grał na poczekaniu zmyślone melodie, a Amber wydawała z siebie okrzyki, które pasowały do muzyki.

-O, tak! Ty jesteś godzien być moim nadwornym muzykiem! - zawołała królewna.

-Jesteś zbyt łaskawa, Pani - odrzekł muzykant.

-Ach, jak pięknie dziś śpiewałam! Mam pomysł i taka jest moja wola: wspólnie opracujemy repertuar i zaprezentujemy go na dorocznym balu, który wydaje król. Na popijawę zjeżdżają się wtedy wszyscy okoliczni książęta, baronowie i hrabiowie. Bal już niedługo, więc bierzmy się do pracy. Chcę olśnić dostojnych gości.

Z rozkazu królewny Edgar przebywał całymi dniami w jej komnatach. Komponowali, śpiewali i prowadzili ożywione dyskusje.

-Królewno, sugeruję, abyśmy umieścili w repertuarze "Something in the way".

-Dobrze, ale zmienimy tytuł na np.: "Disslover" i pokrzyczę trochę na wstępie.

-Świetny pomysł, baronowie na pewno nie domyślą się, że to nie nasza kompozycja! W innych piosenkach też pokrzyczę, dobrze?

-Jak sobie życzysz, Pani.

-Jedenasty utwór, w którym grasz na afrykańskim bębenku nazwę "Firefly".

-Oczywiście.

-A jedną piosenkę "When she goes out" przerobimy, aby brzmiała w stylu "Śmieci", mam nawet nieco podobny głos do śpiewaczki tej trupy, prawda?

-Tak, Pani, ale oczywiście o wiele piękniejszy.

-Wiesz, Edgarze, zastanawiam się, czy nasza muzyka nie jest zbyt ostra.

-W takim razie może zagramy jakiś wolniejszy kawałek na sam koniec balu.

Aż wreszcie nadszedł czas królewskiego przyjęcia. Grajek i królewna zaprezentowali repertuar przed książętami, baronami i hrabiami. Oklaskom i zachwytom nie było końca.

Król zadowolony z faktu odzyskania przez córkę dobrego samopoczucia, musiał wywiązać się z obietnicy. Edgar pojął za żonę Amber i odbyło się huczne wesele (gdzie oczywiście śpiewała i grała młoda para).

I ja tam byłem, miód i wino piłem... z rozpaczy, kiedy występowali nowożeńcy. Zamroczony specjałami z królewskiej piwnicy nieopatrznie wyznałem pewnemu zacnemu gościowi, że: "To wszystko brzmi jak zapomniane przyśpiewki Kurta ze Sjatlowa, a królewna na siłę udaje Shirley Manson". Nadmieniłem, że: "Zarówno królewskiej córze, jak i znamienitemu Edgarowi brakuje talentu i nie powinni brać się za muzykowanie"! Wspomniałem, że: "Są straszliwie przewidywalni i nudni. Gdyby skrócili repertuar do pięciu utworów, stanowiliby ciekawą odmianę od modnych ostatnio stajennych zespołów".

-No i dlatego siedzę tutaj w ciemnym i zimnym lochu razem z wami. Popełniłem przestępstwo obrazy majestatu!

-Nie martw się, na Boże Narodzenie będzie amnestia.

Witek Wierzchowski (1 listopada 2003)

Oceny

Witek Wierzchowski: 4/10
Średnia z 1 oceny: 4/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także