Ocena: 7

Babyfather

BBF Hosted By DJ Escrow

Okładka Babyfather - BBF Hosted By DJ Escrow

[Hyperdub; 1 kwietnia 2016]

Dwa lata temu recenzowałem znakomity krążek Deana Blunta zatytułowany „Black Metal”, który z black metalem nie miał nic wspólnego... zresztą w ogóle trudno było określić, jaki to był gatunek. Anglik to dziś jeden z mistrzów popkulturowej żonglerki, a ten nagrany pod aliasem Babyfather album może być najbardziej jaskrawym tego świadectwem. Tu też powinno się pojawić małe ostrzeżenie, bo nie jest to materiał tak przystępny jak poprzednie LP artysty. Wręcz przeciwnie - jest to pozycja tak mocno zbaczająca w kierunku konceptualizmu, że należy ją traktować jako pewien osobny twór, jako najcięższe soniczne oblicze tego pana. Należy też tu właśnie upatrywać doskonałego zwieńczenia niektórych tropów, które wcześniej obierał.

A teraz żeby to zwizualizować. „BBF” ma dużo z performatywnego charakteru koncertów Blunta. Zdarzały mu się przecież akcje trollerskie wymierzane w publiczność. Wielominutowe zapętlone taśmy, ciemność i bezruch, innym razem oślepiające światło, katatonia. Album rozpoczyna monotonne, czterominutowe intro, składające się z powtarzanego jak mantra „This makes me proud to be british”. Mistrz ceremonii testuje więc wytrzymałość słuchaczy już na samym początku. A co potem? Potem zdarzają się noise'owe ściany białego szumu, syreny alarmowe, dzwonki komórkowe i inne irytujące i nieprzyjemne dźwięki. Blunt wplata te przypadkowe odgłosy z narracji typowo miejskiego środowiska w podkłady muzyczne, podobnie jak to robił Wojciech Bąkowski na płycie „Telegaz”. Transportuje otaczające nas na co dzień odgłosy żywej tkanki miasta, radia, marketów w równie szorstką i brutalnie realistyczną warstwę muzyczną. Bo trzeba zaznaczyć, że sama muzyka też jest tu dużo inna niż na „The Redeemer” chociażby. Nie ma na „BBF“ takiego eklektyzmu gatunkowego, są nawiedzone, niemal zupełnie spłaszczone i tępo dudniące trip-hopy, duby i UK garage. Brzmi to więc jak wersje demo brytyjskiej elektroniki z ostatnich 20 lat zmiksowane i sprasowane do postaci widm i szkieletów. Podobnie jest z leniwym, wycofanym rapem Blunta (sprawdźcie „Killuminati”), który zawsze taki był, ale przy tych podkładach zyskuje nowy wymiar. To dekonstrukcja brytyjskiej muzyki, ale to jest hołd złożony miastu Londyn, wspaniałej wielokulturowej metropolii, stolicy królestwa i lwiej części popkultury. I rzeczywiście brzmi też ta płyta jak przewrotny hołd, jak sfabrykowany w umiejętny sposób rip z nocnej audycji pirackiej rozgłośni radiowej, prezentującej muzyczne życie londyńskiego undergroundu. Dosłownie czuć dym z knajpy, zawalone butelkami ulice, światła stroboskopów przecinające ciemny klub i dekadencko wyglądające klitki przerobione na studia nagraniowe.

Aha, piszę cały czas, że Blunt to, Blunt tamto, a przecież teoretycznie Babyfather to zespół. Tylko że tak naprawdę ciężko wierzyć na słowo artyście, którego cała kariera jest jedną wielką kreacją. DJ Escrow może więc być nim samym, albo kimś kogo poprosił do udawania tajemniczego didżeja. Koncepcja albumu jest wielopiętrowa i łatwo się pogubić w tym, co jest tu komentarzem na serio, co jest kpiną a co meta-komentarzem. Nie jest istotne, kim jest Escrow, bo to pewien duch tego krążka – jego wtrącenia i punchline'y tworzą jakże istotną quasi-radiowo-mikstejpową aurę krążka. Warto odnotować fakt, że są tu też postaci prawdziwe jak współpracujący już wcześniej z Bluntem Arca a także Mica Levi. W sumie kawałek z Arką („Meditation” wydane wcześniej na singlu) wskazałbym jako ten najlepszy, a na pewno jako ten, który może się spodobać fanom bardziej lajtowego oblicza Blunta. Dla tych zaś, którzy oczekiwali po nim pójścia w jeszcze bardziej eksperymentalne rejony, jest cała reszta tego niezwykle przewrotnego albumu.

Michał Weicher (25 kwietnia 2016)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: melo
[26 kwietnia 2016]
@Pablo Chyba tak, ale słów "ceniony chiński beatmaker" mam już powyżej uszu.
Gość: Pablo
[26 kwietnia 2016]
Czyli Dj Ecrow to postać z tej samej bajki, co ceniony chiński beatmaker Gun Wo?

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także