Ocena: 7

Natalia Lafourcade

Hasta la raíz

Okładka Natalia Lafourcade - Hasta la raíz

[RCA Records; 17 marca 2015]

„Hasta la raíz”, najdojrzalszy autorski longplay w dorobku Natalii Lafourcade (co brzmi paradoksalnie, biorąc pod uwagę niezwykłą lekkość tego materiału), sytuuje się pod względem melodyjnej pomysłowości i przystępności gdzieś na przecięciu dokonań Chilijki Javiery Meny (kto jeszcze zachwycał się niegdyś przebojowym „Sufrir”?), Norweżki Kai Gunnufsen („Faen Ta”) i amerykańskiego duo The Bird And The Bee, o którego nowym albumie przeczytacie u nas już niedługo. A czy może być coś bardziej urokliwego niż ubarwiony latynoamerykańskimi naleciałościami (artystka pochodzi z Meksyku) chamber pop/twee pop z doskonałymi refrenami? Nawet jeśli, to, idąc z duchem czasu, nie pozwolę oddalić tego pytania.

Najbardziej znany na płycie utwór tytułowy, wypełniony patentami naprzemiennie generującymi w słuchaczu przeróżne, często odległe od siebie stany emocjonalne, brzmi zupełnie tak, jakby pisano go z myślą o tym, by godnie i wyraziście reprezentował Meksyk na antenach stacji radiowych na całym świecie. Może i „Hasta la raíz” jest highlightem krążka, jednak wydaje mi się, że najciekawsze rzeczy dzieją się na tym długograju tam, gdzie Natalia mogła pozwolić sobie na odrobinę twórczej swobody nieukierunkowanej aż tak mocno w stronę symbolicznego „szerszego odbiorcy”. Weźmy np. takie „Ya No Te Puedo Querer” – subtelną, oszczędną, minimalistycznie wręcz prowadzoną przez dobre dwie minuty kompozycję, której balladowy ton prowokuje do uznania, że nic się już w niej nie wydarzy, a która to nagle eksploduje, dostarczając świetnego refrenu. Warto zwrócić tu też uwagę na nienachalną wokalną wirtuozerię Meksykanki w 2:11 i 2:27, przypominającą trochę zaskakujące frazowanie Benjamina Clementine'a w pokrewnych czasowo rejonach kawałka „The People And I”.

Taneczne „Te Quiero Ver” ujmuje chórkami w refrenie, które, zawieszone gdzieś w tle, korespondują nieco swą delikatnością choćby z tymi ze współpracy Ariela Rosenberga z Jorge Elbrechtem w „Hang On To Life”, a wrażenie potęgują jeszcze mieniące się na drugim planie elektroniczne ornamenty. Wsłuchując się w „Nunca Es Suficiente” w głowie od razu odżywa zaś wspomnienie pamiętnej sceny z filmu „Nakarmić kruki” Carlosa Saury, gdy Ana wraz z siostrami tańczy w rytm „Porque Te Vas” Jeanette. Szkoda tylko, że szanse na to, że jakiś drugi Saura w tak zapadający w pamięć sposób wykorzysta dziś wcale nie gorszą piosenkę Lafourcade są nie za duże. Komediowe, niezobowiązujące „Mi Lugar Favorito” to z kolei soundtrack wręcz idealny do zabawy z naszym zasłuchującym się w Swans i Masamim Akicie dzieckiem (tak, wiem, 0/10) w berka. A, no i nie zapominajmy o „Palomas Blancas”, będącym przykładem tego, jak mogliby komponować lekko wstawieni Blur czy The Beatles, przebywając na wczasach w Guadalajarze i oddając mikrofon jakiejś zaprzyjaźnionej lokalnej wokalistce. Kolejne tytuły, których nie sprawdzić nie wypada, to wreszcie czarujące miniaturki, jak „Para Que Sufrir” (najładniejsza bossa nova jaką słyszałem od dawna) i „Antes de Huir”, ale kończmy już tę wyliczankę.

W kilku zagranicznych recenzjach tego albumu spotkałem się z nieśmiało artykułowaną przez ich autorów nadzieją, że po globalnych triumfach meksykańskich reżyserów (Alejandro González Iñárritu czy Guillermo del Toro), dzięki Lafourcade przyszła teraz pora na równie okazałą, międzynarodową hossę muzyczną. I choć do powszechnej Lafourcademanii pewnie raczej – obym się mylił – nie dojdzie, zarówno wielbiciele kreatywnego songwritingu, jak i przedstawiciele frakcji stawiającej wyłącznie na hedonistyczny, wyzbyty głębszych analiz easy-listening powinni być tą płytą usatysfakcjonowani. Zresztą, najlepszym dowodem i ostatecznym potwierdzeniem naprawdę kojącego charakteru tego materiału jest to, jak błyskawicznie pomógł mi on zniwelować estetyczny niesmak, jakiego doświadczyłem po zetknięciu się z filmikami, na których kolejni polscy młodociani youtuberzy oddają się żenującym challengom polegającym na konsumpcji kociego/psiego jedzenia ku uciesze swoich widzów (#popularneyoutube, niech was...!). Jeśli zaś meksykański pop szczególnie kogoś zainteresował, zachęcam do dalszej eksploracji!

Wojciech Michalski (29 lipca 2015)

Oceny

Jędrzej Szymanowski: 5/10
Średnia z 1 oceny: 5/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także