Moiré
Shelter
[Ninja Tune/Werkdiscs; 18 sierpnia 2014]
Tak jak niegdyś, w czasach dawno minionej świetności zespołu Interpol ciężko było natknąć się na recenzję choćby „Turn on the Bright Lights" bez wymienionych słów „Joy Divison”, tak podobnie teraz, kilkanaście lat później, niemal niemożliwe zdaje się napotkanie informacji o omawianej tu płycie bez odniesień do Actressa. Moiré to londyński producent, debiutujący z LP właśnie w wytwórni Cunnighama, ale – na szczęście – oferuje w tym roku znacznie lepsze wydawnictwo niż założyciel Werkdiscs.
Actress został tu przywołany właściwie po to, aby tradycji stało się zadość, bo jako stylistyczny punkt odniesienia do muzyki Moiré nadaje się średnio. „Shelter” to osiem utworów z pogranicza techno i house'u z lekkimi naleciałościami grime'owymi, dość ujednoliconych pod względem formy. Tylko jedno „Elite/Hands On” znacząco przekracza 5 minut, a de facto jest zlepkiem dwóch odrębnych kompozycji (druga część to jeden z lepszych fragmentów płyty, bardzo dobrze wypada też sama końcówka, tj. ostatnie dwa utwory).
Całościowo „Shelter” może nie powala na kolana kreatywnością i momentami bywa nieco toporna (w „Stars” ciężko jest znieść monotonię pierwszych 2 minut), ale warto podkreślić, że są to jedynie chwile: w większości przypadków Moiré konstruuje swoje pięciominutówki na tyle zręcznie, że udaje mu się utrzymać skupienie słuchacza, jednocześnie nie zaczynając go nużyć ani męczyć. Jest to bardzo solidna nocna propozycja, która może nie stanie się klasykiem gatunku, ale zdecydowanie się broni (tym bardziej, że to debiut) i warto się z nią zapoznać.