Sd Laika
That's Harakiri
[Tri Angle; 28 kwietnia 2014]
Po debiutancką płytę Petera Runge’a sięgnąłem, tak po prawdzie, ze względu na okładkę – z pewnością jedną z bardziej intrygujących, na jakie natknąłem się w bieżącym roku. Szybko okazało się, że brudna warstwa muzyczna, bazująca głównie na mocarnym basie i poszatkowanej perkusji, swą makabrycznością wcale od niej nie odstaje. Najlepszym na to dowodem jest „Don’t Know”, a ściślej to, co zaczyna się dziać we wspomnianym kawałku od mniej więcej trzeciej minuty. Ilekroć tam docieram, trudno opędzić mi się od dystopijnej, wyeksploatowanej już pewnie na tysiące sposobów wizji świata, w której maszyny przejmują kontrolę nad zupełnie bezbronnymi ludźmi. Spierać można się jedynie o to, jaki obraz zagłady byłby tu najbardziej plastyczny. Samoświadome tłoki rytmicznie ugniatające pozostałości naszej cywilizacji? A może cyberpunkowy holocaust żywcem wyciągnięty z popieprzonego uniwersum „Tetsuo”.
Choć „That’s Harakiri” nie jest może tworem aż tak kompletnym, jak np. wydana kilka tygodni później „A U R O R A” Bena Frosta, odznacza się dokładnie takim samym natężeniem niepokoju. Niepokoju serwowanego w kilku odcieniach. Ten najłagodniejszy godnie reprezentuje „You Were Wrong”, cechujące się karczemną melodyjką, która z powodzeniem odnalazłaby się jako umilający szarą codzienność soundtrack do weekendowego zapijania smutków w obskurnym pubie. Moim ulubieńcem z gatunku destrukcji umiarkowanej jest „Great God Pan”, w którym pod płaszczykiem prostego, melancholijnego wręcz intro – kultura analgetyków w pełnej krasie? – Runge gwałtownie wstrzykuje w znieczulonego przyjemnym brzmieniem i ufnego jeszcze słuchacza zabójczą dawkę zaszumionych szarpnięć, czyniąc punktem orientacyjnym soczystą rytmikę. Jeśli zaś chodzi o radykalizmy wszelakie, oprócz przywołanego już „Don’t Know” warto zwrócić uwagę na sekciarskie/trybalne/wiksiarskie/kto-go-tam-wie „Meshes”, gdzie co chwilę załamujący się rytm flirtuje z urywkami przerażających zaśpiewów i egzotycznych ornamentów. Podobna dionizyjskość charakteryzuje też zresztą „I Don’t” i zamykające tracklistę „Percressing”. Jeśli więc, w ramach łamania stereotypów, zamiast jechać nad morze planujecie przeznaczyć wakacyjny czas np. na wysprzątanie wilgotnej, wypełnionej dziesiątkami pająków piwnicy, bardzo możliwe, że przy akompaniamencie „That’s Harakiri” te sympatyczne stawonogi staną się, choć na chwilę, waszymi ulubionymi domowymi zwierzątkami.