
Elefant
Gallery Girl [EP]
![Okładka Elefant - Gallery Girl [EP]](services/_docs/albums/254/Ele.jpg)
[Kemado; 4 lutego 2003]
Dwanaście minut emocjonalnego katharsis. The Cure? Joy Division? Interpol? Placebo? Bowie? U2? Nieważne, każdy usłyszy, co zechce. Cięte riffy, szybkie tempo, odpowiednie wyciszenie, zmiana stylu w obrębie jednego utworu. A najważniejszym jest ten drugi, jeden z najpiękniejszych hymnów tego roku. Szkoda, że dopiero teraz go odnajduję. Słuchanie polegające na odgadywaniu kilku fraz. Emocje...emocje...emocje...
ANNIE
Zapach oceanu na jej skórze
Łachman sukienki targany przez wiatr
Chór aniołów na promenadzie
One wiedzą, co zrobiłeś w ciemności
Nigdy nie miałem zamiaru Cię zranić, Annie
Opuszczam Cię stojąc z bronią
Chodź, zagraj ze mną, mała Annie
Zatracasz się, zatracasz
Kładę jej plecy na zimnym piasku
I wycieram krew z jej ręki
Układam jej włosy i całuję pierś
Tajemnice umierają w jej oddechu
Nigdy nie miałem zamiaru Cię zranić, Annie
Opuszczam Cię stojąc z bronią
Chodź, zagraj ze mną, mała Annie
Zatracasz się, zatracasz
Och nie, jej dłonie są zimne
Och nie, zagrałem z jej duszą
Znów całą noc
Jestem sam
EP-ka jest mała i cieszy. A konkretniej - skłania do wzruszeń, omijając zbędną emfazę. Zespołowi zgrabnie udało się połączyć różnorodne, czasem wręcz wykluczające się cechy, i stworzyć jedną zwartą całość. Może zalatuje to łatwizną, bo to tylko krótki album, na którym bez problemu można zmieścić to, co sama grupa uważa za najciekawsze ze swojego repertuaru i co ma zwiastować pełną płytę. Z drugiej strony istnieje jednak niebezpieczeństwo przesytu dobrym materiałem promocyjnym jeśli okaże się, że zespół rozbudził głód i wszystko, co dobre, zaaplikował właśnie na EP-ce. Pozostaje mieć nadzieję, że nie będzie tak źle, tym bardziej że longplay już jest i nie pozostaje nic innego, by się z nim zapoznać.