Ocena: 7

Field Music

Plumb

Okładka Field Music - Plumb

[Memphis Industries Records; 13 Lutego 2012]

Na początku w świątecznym nastroju wchodzi rozmarzony Macca, za chwilę wkracza rozmyślnie toporny bonhamowski bit, potem następuje zaginiony szczątek „The Lamb Lies Down on Broadway” z gościnną zagrywką Steve’a Howe’a. „Start the Day Right”? Well, you bet. Szczególnie z następstwem w postaci – znowu – Genesis, tym razem środkowego, z czasów hegemonii Collinsa, w kolejnym na trackliście krótkim „It’s OK To Change”. Gdy w następnym kawałku zaczynamy się już przyzwyczajać do estetyki późno-beatlesowskiej ballady, nasza uwaga znowu zostaje po SMiLE’owsku podcięta. I tak jest już w sumie do końca, bowiem proponowany przez Field Music barokowy prog-pop z bardzo angielskim nowofalowym nerwem nie bierze – jak mawiają metalowcy – jeńców, nie daje wytchnienia i rzadko kiedy daje się dobrze skupić na którejś z króciutkich dawek skondensowanych hooków. „A Prelude To Pilgrim Street” brzmi wręcz jak zarzucony w jednej czwartej szkic oparty na sympatycznym pastiszu stylu grupy Rush.

Może problem z tymi kolesiami polega na tym, że za bardzo ich ciśnie na pokazanie w niewielkiej przestrzeni czasowej wszystkiego, co potrafią (a potrafią wiele), zamiast powtórzyć ten czy inny motyw w służbie przebojowości. Oni jednak decydują się zostawić repetycję słuchaczowi, w co ja akurat, mamiony jakością poszczególnych modulików, daję się bez trudu wmanewrować. Tę cechę wykazywali już wcześniej, ale na „Plumb” osiąga ona najwyższy jak dotąd poziom absurdu. W końcu Ambro w recenzji takiego „Tones Of Town” też poświęcił temu aspektowi parę słów, ale tam był jeszcze w stanie wyróżniać zwrotki i refreny. Tutaj króluje zaś fragmentacja nieomal o randze „Blueberry Boat” czy nawet rzeczonego „SMiLE” (przy adekwatnie zmniejszonym poziomie doniosłości, rzecz jasna). Może pod koniec płyty napięcie nieco siada, ale dla amatorów nieprzyzwoitych kombinacji w obrębie formy piosenki, do których się – nieskromnie przyznając – zaliczam, „Plumb” stanowi intrygujący, albo przynajmniej smaczniutki frykasik. Choć wspomnianej grupy koneserów do sprawdzenia tego albumu pewnie nie trzeba dodatkowo namawiać, szczególnie w grudniu.

Jędrzej Szymanowski (13 grudnia 2012)

Oceny

Jędrzej Szymanowski: 7/10
Sebastian Niemczyk: 6/10
Średnia z 2 ocen: 6,5/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: Gregor
[15 grudnia 2012]
Zdecydowanie tak, to jeden z tych zespołów, które tworzą po cichu, ale ich muzyka jest intrygująca i niezwykle pomysłowa.
Gość: pszemcio
[14 grudnia 2012]
No wreszcie! Czas wreszcie ich kanonizować i przyznać, że to jeden z najlepszych bandów ostatnich lat:)

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także