Ocena: 7

Metro

Antidotum 2: Keep Funk Alive

Okładka Metro - Antidotum 2: Keep Funk Alive

[Queen Size Records; 12 października 2012]

Metro to taki gość, który nie musi się tłumaczyć, dlaczego na jego kolejną płytę trzeba było czekać aż cztery lata. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest wciąż nieodpowiedni stosunek fejmu do jakości muzyki, natomiast drugi z powodów brzmi tak: ten urwis musiał po prostu spokojnie dopieścić brzmienie.

No, i dopieścił aż miło. „Antidotum 2: Keep Funk Alive” to kontynuacja wydanej przed siedmioma latami na wosku jedynki, tyle że o wiele bardziej ociekająca czystym funkiem. Zaraz... Ociekająca funkiem nie czystym, a do bólu brudnym. Mocarne basy płyną niziutko, a perkusje – starym, metrowskim zwyczajem – nie ograniczają się do równo wystukiwanych hi-hatu, stopy i werbla. W kilku przypadkach Metro oszalałym tempem zgotował wręcz ucztę dla b-boyów. Weźmy choćby takie singlowe „Ręka, noga, mózg na ścianie”, ze zwrotkami Igorilli i Wygi oraz... DJ Haema. Nie żeby ten ostatni zaczął nawijać (pomijając Tabasko) - ot, po prostu dostał pomiędzy chłopakami całą szesnastkę na gramofonowe wariacje. Fajnie że producent z Brzegu (nie pierwszy lepszy z brzegu, o czym przekonywali już dawno temu Afronci na "Coraz Gorzej") nigdy specjalnie nie oglądał się na obowiązujące trendy i dalej kroczy tą drogą. Bez żadnych progów i znaków stop, za to z kilkoma tabliczkami informującymi o coraz krótszym dystansie do Stones Throw.

Nie znajdziecie tu raczej topowych ksywek z polskiej rap-gry. Albo inaczej (bo są przecież Wyga, Te-Tris, Hades, Diox, Fisz, Mes): nie znajdziecie tutaj nikogo, kogo trzeba byłoby miesiącami namawiać na dogranie się. Chemia pomiędzy Metro a poszczególnymi MCs jest wyraźnie wyczuwalna. I mniejsza, że żadna ze zwrotek nie jest specjalnie odkrywcza – ważne, że stylowo wszystko ładnie się zazębia i brzmi jak należy. Wspomniałem już o "DJ's Tribute"? OK, to wyobraźcie sobie na jednym tracku Twistera, BRK, Ike'a, Eproma, Daniela Drumza, Krime'a, Torta, Haema, Czarnego, Kebsa i tego pieprzonego gnoja Flipa.

W dodatku całość jest opakowana w doskonałą poligrafię autorstwa Sainera z Etam Cru. Jeśli typ, którego do malowania ścian zapraszają z czterech świata stron znalazł czas i zrobił tę okładkę, to tym bardziej nie widzę przeciwwskazań, żebyś ty, drogi słuchaczu, poświęcił czterdzieści minut na przesłuchanie „Antidotum 2” jadąc do pracy lub na uczelnię. Przyda ci się trochę funkowej wibracji na jesienną deprę.

Jacek Baliński (20 listopada 2012)

Oceny

Maciej Blatkiewicz: 6/10
Średnia z 1 oceny: 6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: Ej
[28 listopada 2012]
Baliński i Blatkiewicz - Idźcie do swoich kolegów z forum na glamrap reprezentować tę biedę. Blatkiewicz na tym swoim infantylnym blogu od kretyńskich rymowanek najlepszy - najpierw, że nikt z Młodych Wilków Popkillera się nie przebije, potem dochodzi przy Biszu i Mediumie. Pisz chłopaku, ale w zeszycie w trzy linie, tylko tam zmieści się to beztalencie i hipokryzja.

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także