Ocena: 7

Różni Wykonawcy

Niewidzialna nerka

Okładka Różni Wykonawcy - Niewidzialna nerka

[S1; 18 czerwca 2012]

Fani bardziej kompleksowego wyjaśniania historii muzyki rozrywkowej na pewno są zawiedzeni prostą cyklicznością nostalgii słuchaczy. Ale to, czego wymuskane teorie nie przewidziały, przewidziała demografia. Po nostalgii za latami 80. przyszła nostalgia za 90s. Projekt „Niewidzialna nerka” to głos pokolenia, które swoją wczesną młodość spędzała przy rytmach pionierów polskiego rapu. Pokolenia, które efemeryczny, trudny do zdefiniowania, a łatwy do zmanipulowania „szacunek do klasyki” zamieniło na twórcze podejście. I nieważne, czy zostaliście hip-hopowymi głowami, czy Wasze gusta muzyczne popłynęły w inną stronę, końcówka lat dziewięćdziesiątych i początek dwutysięcznych stały w Polsce pod znakiem Kalibra, Molesty, Noona i innych.

Beat-tape (jak mówią o nim sami wydawcy, S1 Warsaw) „Niewidzialna nerka” to dwie płyty CD, 34 kawałki, więc jest czego słuchać. Składają się na niego reinterpretacje klasyki z pierwszego (względnie drugiego, ale nie czas i miejsce tutaj na historiozofię polskiego rapu, zresztą po co ryzykować konflikt z Andrzejem Budą?), przez wielu uznawanego za złoty, okresu istnienia hip-hopu w Polsce. Skład producentów biorących udział w Nerce jest całkiem porządny, miło też, że w postaci skitów znalazły się propsy i błogosławieństwa od bohaterów tamtego czasu – Druha Sławka, Pezeta, Volta i wielu innych. I o ile przynajmniej część tamtego środowiska akceptuje taką formę reinterpretacji, o tyle – sądząc po reakcjach na forach internetowych – rzesze fanów starego, dobrego „truskulu” są dosyć zbulwersowane ilością syntetycznych elementów.

Zupełnie niesłusznie. Zaangażowani w projekt „Niewidzialna nerka” wiedzą doskonale, jak wielka siła drzemie w klasycznych, rozpoznawalnych od razu, samplach i pętlach. Nowe wersje np. „Filmu”, „Dźwięków stereo” czy „Ja mam to co ty” albo przynajmniej zaczynają się pętlą z oryginału, albo zachowują całą linię melodyczną („Dźwięki stereo” Night Marks Electric Trio to w ogóle jeden z najlepszych utworów na albumie). Są i bardziej kreatywne podejścia, dekonstruujące oryginalne sample i loopy (chyba najdalej poszedł Daniel Drumz, którego cudowna przeróbka „Friko” Grammatika to juke’owe szaleństwo; „Vision” Noona doczekało się wersji przyjaznej klubom od MNSL-a; podobnie postąpił Mentalcut, chociaż jego moombahton jest dyskusyjny). Przez instrumentalną (+ cuty) formułę projektu wyjściowe pętle uzyskały nową obudowę aranżacyjną, stając się kanwą do budowy nowych melodii. Efekty niejednokrotnie zaskakują.

Szkoda tylko, że wiele z nerkowych realizacji to dość ostrożne, nu-beatowe kompozycje. Ciężko byłoby tutaj wymieniać poszczególne utwory z całej gromadki, ale obecność „polskiego basu” (o bardzo charakterystycznym, syntetycznym brzmieniu) i wciąż tych samych perkusjonaliów czasami męczy. To jednak drobna wada – „Nerka” jest wyprodukowana porządnie, ma swoje wybitne momenty (te wskazane wyżej, „Sobota” Menta z Rasmentalismu, bardzo rozbudowana i i wręcz maniakalnie dopracowana wersja „Przypadków” Teielte, niezliczone tracki Kixnare’a), a formuła mixtape’u działa na korzyść wielokrotnego przesłuchania i pozytywnie wpływa na flow całości. Można narzekać na niedobór np. Tedzika, brakuje kilku innych klasyków, ale przecież nie można mieć wszystkiego. Ciekawą sprawą może okazać się hipotetyczna kontynuacja „Nerki” – na pewno każdy ma ulubione klasyki, które chciałby usłyszeć w nowych wersjach, ale z drugiej strony seria kilku albumów mogłaby mieć odrobinę ironiczny odbiór i narazić się na zarzut oportunizmu. Choć mówiąc szczerze – taki oportunizm to ja lubię.

Osobne słowo należy się graficznej stronie „Niewidzialnej nerki”. Ładnie zaprojektowany digipack i oryginalna kolorystyka dopełniają świetną zawartość muzyczną.

Czy dzisiaj słuchasz indie rocka, techno, czy lubisz tzw. ambitną elektronikę, na pewno pamiętasz jak kiedyś nuciłeś/aś „Ja wiedziałem, że tak będzie” czy „Nie jestem kurwa biznesmenem”. Teraz te kultowe kompozycje otrzymały updejt do roku 2012 i choć ten updejt dla wielu oznacza zgraną już, nu-beatową stylistykę, to i tak „Niewidzialna nerka” to przedsięwzięcie heroiczne. Mixtape do słuchania namiętnego i wielokrotnego, nawet jeśli nie żegnacie się „elo”.

Paweł Klimczak (19 lipca 2012)

Oceny

Średnia z 2 ocen: 7/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: b
[24 sierpnia 2013]
ja utrzymuję takie samo zdanie co Urbek - najmocniej rozjebał Globalny Odlot z "40st w cieniu" (w ogóle jaki niedobór Tedzika skoro bodaj najwięcej tracków na płycie to remiksy WFD?)

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także