Ocena: 6

Maki i Chłopaki

Dni Mrozów

Okładka Maki i Chłopaki - Dni Mrozów

[Thin Man Records; 13 kwietnia 2012]

Jest na tej płycie parę kapitalnych momentów. Trawestacje gitary z „Boys Don’t Cry” w pop-punkowym openerze „Strona B” mimo całej przejrzystości trafiają w czuły punkt. Niespodziewany, instrospektywny mostek „Złotego” odsyła do charakterystycznej wrażliwości „sceny trójmiejskiej”. Kultowe „Albatrosy” w karaibsko zabarwionej wersji – nie tak dobrej jak kiedyś, ale w końcu to ten syndrom jest jednym z lejtmotywów tekstowych albumu. A jednak – skoro już o tekstach mowa – pierwszym zacytowanym wersem z „Dni Mrozów” musi być fragment utworu otwierającego: Lata lecą, zostają dźwięki / Kto wytrzyma do ostatniej piosenki?

Płyta, której tak pragnęliśmy w 2007 roku i której spodziewaliśmy się w 2009, przybywa ledwie chwilę przed końcem świata i nie potrafiąc odtworzyć podjarki Makim i Chłopakami ze złotych lat warszawskiej Jadłodajni Filozoficznej, tak naprawdę rozczarowuje. Być może najmniej w tym winy samego zespołu – on nigdy nie próbował być niczym innym, niż we wspomnianych „Albatrosach”. Można było przewidzieć, że „Dni Mrozów” będą się w gruncie rzeczy składać z kilku wariacji w tym samym temacie. Mądry więc Polak po płycie, ale przede wszystkim zmęczony, bo mimo wyrazistego pomysłu na siebie i paru przebłysków talentu Maki i Chłopaki drążą w koło Macieju o jednym. „Dni Mrozów” to gorzkie żale prowincjonalnego rock’n’rollowca Marcina Biernata w dziesięciu odcinkach i nic tu nie pomogą dziesiątki mniej lub bardziej ukrytych mrugnięć okiem, meta-nawiązań i muzyczych hiperłącz (niekiedy co gorsza przekierowujących do innego indeksu na „Dniach”). Dodajmy do tego równie monotonną manierę wokalną popularnego „Makarona”, który całą płytę zaśpiewał tonem lokującym się gdzieś między pretensją i rozczarowaniem. Miejsca na oddech robi się z każdym kolejnym kawałkiem coraz mniej.

To nie tak, że nie będę do „Dni Mrozów” w 2012 roku wracał. Jest tu sporo fajności: ironiczny humor Biernata nierzadko trafia w dziesiatkę, jego warsztat wydaje się stworzony do tego rodzaju power-akordowego grania, a prostolinijne brzmienie Maków wyszło ze studia bez szwanku. Mrozowskie trio nadal potrafi cieszyć, ale niestety, cały czas tylko na odcinku kilku minut.

Kuba Ambrożewski (23 kwietnia 2012)

Oceny

Jędrzej Szymanowski: 6/10
Średnia z 1 oceny: 6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
kuba a
[24 kwietnia 2012]
Nie mam płyty pod ręką w tej chwili, ale jeśli dobrze pamiętam, to pod kawałek "Barman" można sobie zaśpiewać z pół "Albatrosów".
Gość: kow
[24 kwietnia 2012]
a gdzie są te nawiązania do innych piosenek na DM?
Gość: bonzki
[23 kwietnia 2012]
Własnie dlatego, że czekaliśmy na to tyle lat, i jest to nadal trio grajace to co na koncertach jestem bardziej niż usatysfakcjonowany. dla mnie 9 bez dwóch zdań. Po części dlatego, że sam gram, że mamy tyle samo lat i wiem co autor tekstu czuje :)
Gość: waleńrod
[23 kwietnia 2012]
świetna, merytoryczna recenzja, a przecież trudno bardziej się nie zgodzić. jasne, że:
>> „Dni Mrozów” to gorzkie żale prowincjonalnego
>> rock’n’rollowca Marcina Biernata w dziesięciu odcinkach,
tylko, że stanowi to dla mnie największą zaletę i kreuje urok tego albumu. kuba, odwróć tabelę, cracovia na czele! a Makom zdecydowanie należy się ósemka.
Gość: alex
[23 kwietnia 2012]
A ja absolutnie nie przyłączam się do smutnej miny recenzenta. I już słyszę te dźwięki na promenadzie w Darłówku;)
Gość: kow
[23 kwietnia 2012]
Najlepszy kawałek na płycie: "Gwiazda", "Albatrosy" gdzieś w środku stawki.

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także