
UL/KR
UL/KR

[Thin Man Records; 9 marca 2012]
Do tej pory Wytwórnia Krajowa i Thin Man Records dosyć zgodnie spoglądały przez ramię na polską tradycję, konsekwentnie tworząc świeży katalog w duchu poszanowania dla spuścizny polskiej piosenki. Wielu twierdzi, że symbolicznym zwieńczeniem tej inicjatywy było ukazanie się na początku roku „Piosenek po polsku”. Moim zdaniem czas zdatności do spożycia tej formuły i bez tego krążka niedługo dobiegłby końca.
Thin Man zwrot robi o krok szybciej, wypuszczając „UL/KR” na moment przed debiutem jazzowej Niechęci. Kawałek Kulki rozpadł się, zanim zdążył wywalczyć swój stempel i może trudno mi określać ich mianem nieodżałowanych, to jednak zespół powoli odnajdywał już swoją właściwą ścieżkę. Lider gorzowskiej grupy wynurza się na zupełnie innym morzu, stawiając maszt z wprawą i doświadczeniem nabytym w macierzystej formacji, za to w zupełnie nowych okolicznościach – bo bryzą wieje akurat bardzo świeżą. Nieczęsto wychodzą w tym kraju płyty tak bardzo na czasie, zdążające przed końcami coraz to krótszych sezonów, brzmiące tak aktualnie. Mamy tu bowiem szeroko pojęte lo-fi, z szumowymi tłami, skwierczeniem lamp i wychudzonymi ścieżkami, wyssanymi z tłuszczu, a wszystko to majaczy w psychodelicznym mroku. Trochę świta mi Forest Sword, w kraju czuć pokrewieństwo np. z Fuka Lata, ale to luźne skojarzenia – jedynie nieprecyzyjne współrzędne krążące wokół sedna – piosenek. Te z kolei sprawiają wrażenie bardziej szkiców niż kompozycji – ich ramy są bowiem wyraźnie otwarte. I nie insynuuję tu niedopracowania, broń Boże – raczej wielką swobodę i manifest otwartej głowy. Nie czuć tu przecież napięcia, maltretowania setek wariantów, bardziej luzackie przyzwolenie, by piosenki toczyły się własnym, niewymuszonym torem.
Bardzo zmyślnym manewrem było zamknięcie całości w dwudziestu paru minutach, co ustrzegło przed dłużyznami a przyniosło kolejny unikatowy przymiot. Tracków tu taka garść, że dziwactwem jest cokolwiek wyróżniać – ja postawiłbym na singlowe „Tuż ponad głowami” oraz przywołujące Baths „V”, ale polecam w wolnej, krótkiej chwili dać szansę całości. Robi wrażenie i mimo, że od brudzenia sobie kolan jestem daleki, to w tym roku w Polsce nie było wielu godnych konkurentów.
Komentarze
[18 września 2012]
[11 lipca 2012]
[20 kwietnia 2012]
[17 kwietnia 2012]
[20 marca 2012]
[20 marca 2012]
"Tuż nad głowami" = DOBRZE!
a tak to dziękówa!
[20 marca 2012]
[20 marca 2012]
KaQ > (Afro+NWakacje+Mutanty)*Pi