Ocena: 6

SWNY

Among Shores

Okładka SWNY - Among Shores

[własnym sumptem; 19 września 2011]

Faktografia, bo w tym przypadku (twór nieznany, ale znany) istnieje sens by od niej zacząć: SWNY, czyli Someone Who’s Not You to komitywa członków dwóch względnie uznanych, a stosunkowo świeżych składów na rodzimym poletku, uprawiających zgoła odmienne wariacje na temat (freak?)-folku (abstrahując od bzdurności tej szufladki) – Indigo Tree oraz Kyst – wsparta osobą związanego z wrocławskim OPT producenta Michała Kupicza. Nagrana w „chatce na Kaszubach” darmowa EPka jeszcze w sierpniu stanowić miała swoisty rozbieg do długogrającej płyty (zapowiedziano kolejne małe wydawnictwa, również na kasetach). Ciszy w tym temacie towarzyszy względny brak recepcji tego mini-albumu.

W czym rzecz? Rozmowę, o dość jednowymiarowym schemacie promocji muzyki alternatywnej w Polsce odłóżmy może na później (wieść o materiale błysnęła jedynie w kilku wiadomych, niezależnych serwisach muzycznych), ale dobrym tropem wydaje się być także niefortunny format wydawnictwa. Sama EPka na rynku (poza szeroko rozumianą sceną klubową – tam proporcje względem długograjów są rzecz jasna odwrócone) to taki wydawniczy kopciuszek – niechętnie widziana przez labele, nie mająca polskojęzycznego odpowiednika, zdaje się być nietrafioną odpowiedzią na prognozowane od dawna zapotrzebowanie na krótsze formy. U nas jej ofiarą padł chociażby projekt CNC (Dejnarowicz/Maciejewski), czy nowy materiał Toro Y Moi (już znacznie mniej dyskutowany, również na świecie, niż longplay’e). W SWNY jest jednak marketingowy potencjał, który wydawca (a bez spostrzegawczego wysiłku podejrzewałbym mocno Antenę Krzyku) może wykorzystać przy okazji pełnowymiarowej płyty.

Bo potencjał artystyczny jest i martwić można się jedynie o jego właściwe ugruntowanie. „Among Shores” to wypadkowa (w tym kontekście nawet niespecjalnie zaskakująca) stylu obu wcześniejszych projektów muzyków, talentu producenta płyty oraz ich inspiracji. Indigo Tree zdążyło się, jeszcze z Kupiczem w składzie, rozpaść, zostawiając po sobie lekki niedosyt, a odstęp czasu pozwolił zbudować wokół ech charakterystycznych dla Lewandowskiego kompozycji aktualną, post-dubstepową otoczkę. Otwierający „ksh” to ambientowa impresja, brzmieniowo podążająca śladem ostatniej EPki (!) Animal Collective – faktury z „Fall Be Kind” wybrzmiewają też zresztą gdzieś w tłach pozostałych kompozycji. Przytoczmy jeszcze zestawy sampli od Forest Sword (zwłaszcza bębny) oraz wyobrażenie beatmakingu Jamesa Blake’a „na wstrzymaniu” (znowu EPki) i sound tria jest nakreślony. Mało? Materiał próbuje punktować w piosenkach. Najlepsze w zestawie „Deers” wsparte jest cieplutkim oscylatorem, którego urok wyłania się dokładnie w chwili poprzedzającej tę, w której sceptycy Indigo Tree już przewinęliby taśmę, „Whisper” to z kolei świetnie wkomponowana w całość, jedna z tych pitchforkowych, gitarowych ballad, które kiedyś słyszeliśmy, ale nigdy nie przypomnimy sobie gdzie. Albumik ten grzęźnie niestety w pilotującym „Restrain” i wieńczącym go „Did You Know”. Tam gdzie kończy się piosenka (która mogłaby nie świecić dość jasno np. na „Blaniku”), a zaczynają brzmieniowe eksperymenty, tam SWNY gubi autorski pierwiastek. Oczywiście w 5-utworowej formie całości cały czas się to broni, brzmi zawodowo i w 15 minutach trudno się tym zmęczyć, ale przeskalowane na LP mielizny mogą już być sporą bolączką – a to one przeszkodziły dobrym przecież płytom macierzystych formacji muzyków we wskoczeniu na wyższy szczebel.

Mikołaj Katafiasz (28 listopada 2011)

Oceny

Paweł Sajewicz: 6/10
Średnia z 1 oceny: 6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: Jacek
[11 grudnia 2011]
tak czuje że ktoś mnie robi w chuja,obudzili się po przespanych 10 latach i rozglądają z tajniaka czy nikt tego nie zauważył.Zauważył!usłyszał i żyć bez nich zapragnął
Gość: janek
[11 grudnia 2011]
widziałem raz kyst na żywo przypadkiem,total mielizna może przez to nie mogę się wyzbyć poczucia że ktoś tutaj udaje
Gość: wojtas
[11 grudnia 2011]
pomijając te bzdury poniżej muzyka bardzo wtórna przez to słaba,gdiześ słyszałem ten klimat już milion razy,troszkę inna barwa głosu ale poza tak se.
Gość: bóg
[29 listopada 2011]
tu bóg, pierdolcie się
Gość: Nie
[29 listopada 2011]
Nie nazywam się, nie piszę ! Nie pozdrawiam
Gość: Mikołaj Katafiasz
[29 listopada 2011]
nazywam się mikołaj katafiasz, nie piszę na screenagers i nie przepraszam za pomyłkę! to zbieżność nazwisk... (brak słów)
Gość: Mikołaj Katafiasz
[28 listopada 2011]
Obaj Panowie Piotrowie Lewandowscy- w pierś się biję i przepraszam za pomyłkę. Ot dziennikarska kaczka. Pozdrawiam!
Gość: Piotr Lewandowski
[28 listopada 2011]
nazywam się piotrek lewandowski, prowadzę serwis pop-up, nie grałem w indigo tree i nie gram w swny! to zbieżność nazwisk... (brak słów)
Gość: julcia
[28 listopada 2011]
o żesz, to nie trafiłam z tą obroną sztandaru imiennego własną piersią ;)
nie zmienia to faktu, że nie lubię, jeśli całkowicie pomija się pseudonim - bo tu nie jest ani razu napisane "Peve". to mi trochę psuje zabawę. no i wypowiadam się teraz z poziomu fanki, odbiorcy - skoro Piotrek się wypowiedział, że mu to nie przeszkadza.
Gość: peve lety
[28 listopada 2011]
hej, luz, traktuję Was jako poważny portal, który przedstawia rzetelne informacje. Jeśli piszecie nieprawdę, którą mogę zweryfikować, to po prostu alarmuje. Gorąco i serdecznie pozdrawiam!
julcia: totalnie nie mam z tym problemu
kuba a
[28 listopada 2011]
To rzeczywiście niespotykane, żeby ujawniać nazwiska muzyków posiadających pseudonimy. Ciekawe co na to np. raperzy albo czy Panda Bear ma problem, gdy ktoś pisze o nim per Noah Lennox.
Gość: julcia
[28 listopada 2011]
też się zdziwiłam na tę rewelację o Pevie, ale najbardziej zdziwiło mnie to, że podajecie jego imię i nazwisko z dowodu, podczas gdy na płytach występuje jako Peve Lety.
przecież to jego wybór, jak się przedstawia jako muzyk i nie widzę powodu, dla którego trzebaby pozbawiać ludzi ich kreacji.
ja sama przedstawiam się jako julcia i nie lubię, jak się tego nie szanuje.
Gość: kuba a nzlg
[28 listopada 2011]
Piotrek, przepraszamy w takim razie za ten błąd. Założyliśmy, że autor posiada sprawdzone informacje (trudno żebyśmy weryfikowali każdą z nich z osobna, a na temat personaliów osoby prowadzącej Popup nie posiadamy wiedzy). Fragment już został usunięty. Pozdrawiam.
Gość: peve lety
[28 listopada 2011]
nazywam się piotrek lewandowski i nie prowadzę serwisu pop-up! to zbieżność nazwisk... (brak słów)
kuba a
[28 listopada 2011]
Spróbujemy coś wspomnieć.
Gość: pszemcio
[28 listopada 2011]
będzie relacja z Ars Cameralis? duzo ciekawego się działo/dzieje (sorki że akurat w tym wątku)

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także