Ocena: 7

Toro Y Moi

Freaking Out [EP]

Okładka Toro Y Moi - Freaking Out [EP]

[Carpark; 13 września 2011]

Wylosowałem w tym roku redakcyjny przydział na Bundicka i trochę źle się z tym czuję – przychodzi mi pisać o przygodach popularnego Chaza, długo po czasie największej toromanii. Ktoś zorientowany mniej retrospektywnie mógłby pomyśleć, że to odgrzewane kotlety, a przecież z płyty na płytę – czy to krótko- czy długogrającej – Chazwick wydaje się pisać lepsze piosenki. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jestem w tej opinii odosobniony, więc nie będę tracił Waszego i mojego czasu próbami dyskredytowania „Causers Of This”. Co mi się natomiast podoba we „Freaking Out”, to przede wszystkim większe niż dotąd przejrzystość i prostota materiału. Wiele się mówiło i pisało o roli „kasetowych zniekształceń” (termin bardzo umowny) w muzyce pierwszego bohatera chillwave’u, ale – o ile pamiętam – na „Causers” moją uwagę bardziej przykuwała, czy może raczej rozpraszała, shoegaze’owa maniera (efekt wołania-z-drugiego-pokoju, bardziej nawet słyszalny w efemerycznej warstwie emocjonalnej niż kompozycyjnej). Ten sam element został jeszcze inaczej przetworzony na „Underneath The Pine”, gdzie jednak pierwsze skrzypce grały zwarte piosenkowe struktury – myślę tu przede wszystkim o dwóch najbardziej rozpoznawalnych w zestawie: „Still Sound” i „New Beat”. W końcu z tych trzech wydawnictw, „Freaking Out” najbliżej jest konstrukcji melodycznych tyleż esencjonalnych, co przewidywalnych. Biorąc jednak pod uwagę, że Chaz za punkt wyjścia wziął tym razem ejtisowy electro-funk spod znaku Midnight Star wzbogacony o współczesne techniki instrumentalno-hip-hopowe, można uznać rafinację pomysłów za rzecz godną pochwały. Bowiem – co nie od dziś wiadomo – w takiej estetyce, to właśnie klarowny hook pełni szczególną rolę. Szczęśliwie Bundick powstrzymuje tym razem swoje zapędy emo-croonera. Kto przesadnie wierzy w jego wszechtalent, niech sprawdzi jakieś nagrania koncertowe (na przykład na naszym Red Bull Playerze) – te obnażają braki w technicznym wyszkoleniu Chazwicka, co z kolei przekłada się na trudne do entuzjastycznego przeoczenia wokalne manieryzmy. „Freaking Out” oddala zdolnego – ale nieco w moim mniemaniu przecenianego – muzyka od tych jego korzeni. I jak się okazuje: z korzyścią dla sztuki.

Paweł Sajewicz (16 października 2011)

Oceny

Karol Paczkowski: 7/10
Średnia z 2 ocen: 3,5/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także