Ocena: 6

Nouveaunoise

Paraphrase Accolade

Okładka Nouveaunoise - Paraphrase Accolade

[Własnym sumptem; 7 marca 2010]

Irlandczycy faktycznie mają wiele wspólnego z Four Tet, ale porównywanie ich twórczości do Kierana Hebdena po raz kolejny, niewiele wniesie do tematu, a na „Paraphrase Accolade” dzieje się całkiem sporo miłych dla ucha rzeczy. Kompozycje Nouveaunoise urzekają plastycznością – to pierwsze, co nasuwa mi się na myśl. Podobnie jak kiedyś u Quite Village, także i tutaj mamy do czynienia z muzyką, która za pomocą dźwięków odnosi się do naszego zmysłu wzroku, ale i do wyobraźni; która raczej ilustruje niż konstruuje, jest mocno zakorzeniona na drugim planie i nie ma aspiracji wyjścia przed szereg. Nouveaunoise potrafią świetnie za pomocą kilku ładnych elementów podkreślić swoje „zielone” pochodzenie („Goni” zdążyliśmy już polubić), ale w ich utworach jest też sporo wielkiego miasta – dźwięków kakofonicznych, chaotycznych, głośnych, rześkich. „Supposed Something” ze swoim pozornym bałaganem, pędzące szybko, ale też klarownie, tworzy zupełnie inny pejzaż niż urokliwe, spokojne „Goni”. Obok „Panaki”, kompozycji trochę w stylu Baths, zaraz obok pojawia się coś bardziej jak Air na ścieżce dźwiękowej do „Lost In Translation” („Make Light”). W „Cinnte” dominuje nuta irlandzkiego folkloru i naturalistyczna gładkość, a „Ceirini” mogłoby stanowić ilustrację dla obrazka z budzącym się o świcie miastem. Kiedyś do tworzenia obrazów potrzebne były pędzle, sztalugi i artysta, dziś wystarczy laptop, dwójka Irlandczyków i wyobraźnia słuchacza. Jak się okazuje, tak też jest dobrze.

Kasia Wolanin (26 lipca 2010)

Oceny

Bartosz Iwanski: 6/10
Kasia Wolanin: 6/10
Średnia z 2 ocen: 6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także