Ocena: 6

iTAL tEK

Midnight Colour

Okładka iTAL tEK - Midnight Colour

[Planet Mu; 7 czerwca 2010]

Gdy Alan Myson publikował w 2006 w pewnym net-labelu EP-kę „Terminator 2”, był on jeszcze nastoletnim adeptem breakcore’owej rzezi, stylistyki, która już wtedy grzęzła w schematach i powodowała najwyżej dyskretne ziewanie u wszystkich z wyjątkiem najtwardszych fanbojów. ¬Rok później zbiór nagrań pt. „Snippets” ukazywał z kolei iTAL tEKa jako epigona IDM w stylu co bardziej industrialnych nagrań Autechre. Wydane pod koniec tego samego roku – tym razem już w postaci fizycznych nośników – czwórki „Blood Line” i „Deep Pools” zgłaszały już akces do gatunku, z którym do dziś kojarzony jest bohater niniejszego tekstu – dubstepu. I chociaż tytułowy utwór z pierwszego z owych dwóch winyli mógł trochę za bardzo kojarzyć się z twórczością Grega Sandersa a.k.a. DJ Distance, to w pozostałych kawałkach słychać było, że Myson uczynił w krótkim czasie niewiarygodne postępy w pracy nad własnym stylem, będącym hybrydą powolnych dubstepowych beatów i głębokich basów z przestrzennymi, rozmazanymi tłami, kojarzącymi się mgliście z Warpowską wizją ambientu z połowy lat 90. Pełną manifestacją tej przemiany był wydany przez Planet Mu album „Cyclical”, jedna z sympatyczniejszych płyt roku 2008. Po jej ukończeniu Alan zabrał się szybko za pracę nad następną, ale chyba szło mu średnio, czego świadectwem były niewiele wnoszące zeszłoroczne krótkie metraże „Massive Error” i „Meko”. Ale podobno na początku bieżącego roku nastąpił przełom i w ciągu raptem dwóch miesięcy chłopak wysmażył nam „Midnight Colour”, a w bonusie dorzucił singiel „Spectrum Falls /Giga”.

Nową płytą iTAL tEK najwyraźniej stara się wyrwać z dubstepowej szuflady, ale bez dokonywania jakichś drastycznych zwrotów stylistycznych. Nadal znakiem rozpoznawczym pozostają utopione w oceanach pogłosów, rozmarzone ¬klawiszowe motywy i tła, jednocześnie brzmienie intensywnie się zagęszcza dzięki agresji analogowych syntezatorów. Słychać, że Mysonowi znudziło się kręcenie dookoła magicznej liczby 140 uderzeń na minutę i sięga często po hiphopowe beaty à la J Dilla. Wszystkie te zmiany sygnalizuje nam wyraźnie już w otwierającym zestaw „Neon Arc”, który wykazuje pewne pokrewieństwo z ostatnimi dokonaniami niejakiego Starkeya, również podopiecznego Planet Mu, oraz stylistyką często obecnie przezywaną wonky. Bardziej niż kiedykolwiek autor „Cyclical” stawia na budowanie nastroju oraz swego rodzaju filmowość produkcji. W jednym z wywiadów zdradził nawet, że marzy mu się stworzenie soundtracku do gry komputerowej. I takie właśnie próby słyszymy choćby w niemal ambientowym, wyposażonym w ledwie wyczuwalny rytm „Satellite”, delikatnie stopniującym napięcie „Moonbow”, czy napędzanym perkusyjnymi dźwiękami w tle „Infinite”. Tytułowy fragment płyty rozpoczyna się czymś na kształt delikatnych uderzeń, silnie przetworzonych niby-smyków. Takich ciekawych smaczków można doszukać się jeszcze paru. Wszystko to powoduje, że mamy do czynienia z płytą o wiele dojrzalszą od poprzedniej. Dojrzalszą, ale niekoniecznie lepszą. Bo cały ten progres brzmieniowy i aranżacyjny odbywa się za cenę wyrazistych melodii, które decydowały w dużej mierze o sukcesie „Cyclical”. Mimo że całości słucha się bardzo przyjemnie, to paradoksalnie im bardziej Myson stara się urozmaicać swoje kawałki, tym ciężej przychodzi słuchaczowi wyróżnienie jakiegokolwiek z nich, zarówno na plus jak i na minus. Nawet pojawienie się w zamykającym album „Restless Tundra” wokalu Anneki (Pudelek mode: prywatnie dziewczyny Alana), znanej już ze współpracy ze wspomnianym Starkeyem czy duetem Vex’d, wcale nie sprzyja lepszej zapamiętywalności tego utworu. Może jedynie „Moment In Blue”, z przewijającym się cały czas delikatnym, melodyjnym plumkaniem klawiszy w stylu nagrań Plaid, wywołuje silniejsze strzyżenie uszami.

Mimo tych zastrzeżeń, warto nagrodzić iTAL tEKa szóstką za myślenie sięgające poza gatunkowy worek, do którego trochę na siłę go wtłoczono. Trudno go pomylić z jakimkolwiek innym producentem z Wielkiej Brytanii, jednak przydałoby się popracować nad tym, by jego utwory się ze sobą nie myliły.

Paweł Gajda (18 czerwca 2010)

Oceny

Mateusz Krawczyk: 6/10
Paweł Gajda: 6/10
Paweł Klimczak: 6/10
Piotr Wojdat: 6/10
Średnia z 5 ocen: 6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także