Ocena: 5

Oddisee

Odd Spring [EP]

Okładka Oddisee - Odd Spring [EP]

[; 11 maja 2010]

Przyznam, że lubię takie klasyczne koncepty – 4 EP-ki poświęcone porom roku. Utalentowany beatmaker Oddisee, wypuszczając „Odd Spring”, sprawił, że mam ochotę wyrzucić z siebie wszystkie banały, jakimi można opisać wiosnę. Mhm, jest tak dobrze.

Bo powiedzcie sami – jak można nie lubić eksplozji pięknych sampli, kojarzących się może nie aż z The Avalanches, ale przynajmniej z Quiet Village? Nie można, więc uwielbiam „The Blooming”, który oprócz nielichej inwencji w zakresie dzwonków zachwyca krajobrazem smyczków i pianina. Daję głowę, że większość słuchaczy podczas kontaktu z EP-ką widzi jakąś piękną wioseczkę, dajmy na to alpejską, z obowiązkową krową na łące (całe szczęście przez głośniki nie czuć, ekhm, zapachów). W „I'm From PG” pasaże sampli ewokują podobne obrazy i to chyba te dwa numery są najbardziej wiosenne na EP-ce, a przy tym najczęściej gościły w moich uszach. Gdy wrócimy do ulubionych dźwięków, natrafimy na funk – któż nie docenia tradycyjnego groove’u huczących stóp i szemrzących hatów? I proszę, na Odd Spring mamy Birds & Bees na ficzuringu z Diamond District i samplami, które na pewno gdzieś słyszeliśmy. Na EP-ce znajdziemy jeszcze kilka klasycznie brzmiących bitów ze znakomitymi perkusjonaliami, które mają jednak sporą rysę osłuchanych patentów na diamencie funku. Oczywiście nie ma nic złego w tradycyjnych samplach, ale czasami można ziewnąć, słysząc po raz n-ty tę samą trąbkę/klawisz/gitarę/pianino, co w dziesiątkach innych bitów. Można inaczej, co udowadnia „Juba May” – dionizyjski hymn z niepokojącą partią basu i szaloną perkusją. Podobnie „Anticipation”, w którym w gąszcz standardowych sampli Oddisee wrzucił kapitalny bas i syntezator, rozbijający sielankę pomysłowością. Do worka pochwał wrzuciłbym jeszcze „In The Now” z OlivieremDaySoulem, przyjemne R&B w starym stylu. Niestety, zamykające EP-kę „Two Way Street” brzmi jak wypadek przy pracy, z koszmarnym rapem Muneshine’a, który przypomina najgorsze zwrotki Jessego Jamesa.

Odd Spring to wiosenna propozycja – raczej na rower niż na audiofilskie nasiadówki i raczej na kilka odsłuchań niż na całe życie. Ale sięgnąć warto, coby zmyć resztki dominującego ostatnio w polskiej aurze listopada.

Paweł Klimczak (28 maja 2010)

Oceny

Mateusz Krawczyk: 5/10
Średnia z 1 oceny: 5/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także