
Regina
Puutarhatrilogia

[Pyramid; 11 lutego 2009]
Na tegorocznym albumie fińskiego zespołu Regina, elektroniczny pop brzmi niezwykle organicznie, co w zasadzie nie powinno dziwić – odkąd Skandynawia w plagę samobójstw wymierzyła muzykę, w sercach wikingów zapanowała wiosenna beztroska. Zresztą, wbrew powszechnemu, na pozór logicznemu przeświadczeniu, dzień polarny bardziej skłania do samobójczych myśli niż arktyczna noc. Wbrew innemu, bogata roślinność podbiegunowej Finlandii nie pozostaje nieustannie okryta wiecznymi śniegami. W chłodnym kwietniowym słońcu, spod topniejącego puchu wystrzeliwują strugi zieleni; wśród tysiąca jezior prężą się „szpilkowe lasy” wyrosłe na wiecznej zmarzlinie. Ukwiecony festiwal życia rozpoczyna się po półroczu zimy, a przyroda, celebrując jego nadejście, wybucha nagromadzonym przez sześć miesięcy entuzjazmem. Oczekiwanie wiosny to nabożna pielęgnacja wspomnienia i marzenia o niej; to estetyczna skrajność – pęd życia zakleszczony arteriami zmrożonych rzek – która zakodowana jest nie tylko w naturze, ale i w sztuce tworzonej na północ od Helsinek. Podobnie tutaj: „Puutarhatrilogia” stanowi dźwiękowy antydepresant, ekwiwalent wylegiwania się w kwieciu rumianku i picia lodowatej wody wprost z potoku; skoro z jego pomocą zwalcza się chandrę zarówno białych nocy, jak 51 dni bez słońca, w warunkach polskiej jesieni sprawdzi się równie dobrze.
Komentarze
[3 listopada 2009]
[3 listopada 2009]
[3 listopada 2009]
[3 listopada 2009]
[3 listopada 2009]
[3 listopada 2009]
[3 listopada 2009]
,,Wbrew innemu, bogata roślinność podbiegunowej Finlandii, nie pozostaje nieustannie okryta wiecznymi śniegami." Co to ma być? Poza tym Pan Paweł popadł chyba w tzw. słowotok.
[3 listopada 2009]
[3 listopada 2009]
[3 listopada 2009]