HEALTH
Get Color
[City Slang; 8 września 2009]
Wcześniejsze płyty amerykańskiej grupy HEALTH, wbrew nazwie, raczej nie sprzyjają powrotom do zdrowia i nie powinny być przepisywane przez lekarzy na jakiekolwiek dolegliwości. Także rekonwalescentom z sanatoriów zaleca się ostrożność w obcowaniu z najnowszą pozycją w dyskografii formacji z Los Angeles. Co prawda mam nieodparte wrażenie, że „Get Color” jest bardziej przystępne, a kilka fragmentów odznacza się dosyć wyraźną melodyjnością, czego najlepszym przykładem jest „Die Slow”, ale nie oznacza to, że grupa po wspólnej EP-ce z electro-popowym Crystal Castles dokonała stylistycznego przewrotu. Nadal jesteśmy atakowani kłującymi w uszy, hałaśliwymi dźwiękami, które wraz z industrialnym warkotem elektronicznych efektów mogą wytworzyć u słuchacza postawę schizoidalną. I nie ma żadnego przebacz w postaci „Crimewave”.
Nad gitarowym huraganem, unoszą się apatyczne, schowane na drugim planie, wokalizy, które tworzą aurę sprzyjającą demencji lub (w najlepszym razie) lekkiemu otępieniu. Inspiracje dance-punkowym pulsem nieco hamują ciągoty zespołu do wytwarzania dźwiękowej młócki i raczej odnoszą się do muzycznego szamanizmu Liars niż dyskotekowej nośności innych reprezentantów tego nurtu. A mogliby pójść i w tym kierunku, bo niektóre perkusyjne zagrywki sprzyjają wycieczkom w bardziej przyjazne rejony. Jedna z lepszych pozycji w tegorocznym katalogu pod tytułem kontrolowany hałas – to na pewno. Oryginalne połączenie kilku stylistyk w jedną – także. Jak odpowie konkurencja z Lightning Bolt na czele? Wszystko wskazuje na to, że przekonamy się o tym dosłownie za moment.
Komentarze
[6 grudnia 2009]
plus na koncercie perksusista se pomiatał jak Damon Che , wokal co prawda momentami wkurwiał , ale i tak highlight.
[13 października 2009]
a "die slow" z powodzeniem radzi sobie na tanecznych mixtape'ach, sprawdziłem. ludzie tańczący do nojzrokowej kapeli- fajne uczucie.
[12 października 2009]
[3 października 2009]
[3 października 2009]