Vega
Well Known Pleasures [EP]
[Vogue College; 1 lipca 2009]
Są trzy powody, dla których świat powinien wiązać nadzieje z młodym, nadaktywnym Alanem Palomo. Powód pierwszy wymieniłem na wstępie, pozostałe dwa to „Parking Lot Nights” Ghosthustler i „6699 (I Don’t Know If You Know)” Neon Indian. Na oko widać, że mamy tu do czynienia z hałdami niespożytej energii i kreatywności, bo Vega to już jego trzecie wcielenie w ciągu paru lat działalności artystycznej. Natomiast problem polega na tym, że Palomo nie do końca opanował jeszcze umiejętność efektywnego przetwarzania swojego potencjału w coś więcej niż szkic kompozycji. Póki co na każdy z jego trzech projektów (Vega do momentu wydania EP-ki) przypadała jedna dobra piosenka i w tym kontekście „Well Known Pleasures” zaskakuje raczej pozytywnie. Choć żaden z czterech pozostałych utworów nie zbliża się poziomem do „No Reasons” (mimo, że np. „Kyoto Gardens” próbuje), to jednak słucha się tego z pewną przyjemnością. Cieszy również fakt, że Palomo, sam będąc częścią ejtisowego revivalu, stopniowo zdławił w sobie sentyment dla formalizmu ataricore (byli idole, Crystal Castles) i rozejrzał się za czymś bardziej treściwym (chórki z tytułowego „Well Known Pleasures” to już czyste Cut Copy). Jeśli tylko chłopak przyłoży się do treningów, skończy sprawiać problemy wychowawcze i da sobie spokój z kobietami/narkotykami/alkoholem, to będzie z niego coś więcej niż teksańska wersja Sebastiana Mili.
Komentarze
[22 lipca 2010]
[5 sierpnia 2009]
[4 sierpnia 2009]
[4 sierpnia 2009]