Ocena: 4

Isis

Wavering Radiant

Okładka Isis - Wavering Radiant

[Ipecac; 21 kwietnia 2009]

Właśnie sobie uświadomiłem, że nowy album Isis nawet nie trafi na moją listę największych rozczarowań roku. W takiej sytuacji bowiem miałbym jakieś oczekiwania wobec nowego wydawnictwa, natomiast „Wavering Radiant” od samego początku zdawało się być na przegranej pozycji, ale żeby do końca to zrozumieć musimy się cofnąć gdzieś o trzy lata. Wydany w 2006 roku „In The Absence Of Truth” wyraźnie wyczerpał temat. Wreszcie te wszystkie bezsensowne porównania rodzimych recenzentów do Toola miały racje bytu. I choć był to krążek jeszcze całkiem znośny, to jasno i wyraźnie wytyczał drogę jaką pójdą w przyszłości Amerykanie. Wizja albumu jeszcze bardziej „ztoolowanego” oraz „progresywnego” nie napawała ani na chwilę optymizmem. Szkoda, że wszystkie te przeczucia się sprawdziły.

Największym jednak mankamentem jest rozmiękczone brzmienie. Debiutancki sludge’owy „Celestial” w tym momencie wydaje się być wydawnictwem całkiem innego zespołu. Co gorsza można odnieść wrażenie, że to bardzo pasuje Turnerowi i spółce, co pokazuje jak bardzo przez te lata zblazował się sam zespół. Widocznie cały potok pochwał, który towarzyszył grupie od wydania „Oceanic” działał tylko dobrze do jakiegoś czasu. „Wavering Radiant” słucha się bez emocji, trudno nawet na chwilę znaleźć jakiś mocno zajmujący moment. Złośliwie powiedzą, że Isis od zawsze trochę przynudzało, ale w tym momencie przekroczyli dosyć wyraźnie granicę. Dobitnym przykładem może być „Ghost Key”, który jest całkowicie przewidywalny; bez problemu da się wskazać kiedy nastąpi mocniejsze przejście i co zrobi wokalista, zwiększając tym samym natężenie ziewania. Bliźniaczo brzmi „Hand Of The Lost”, na domiar złego na dłuższą metę męczący staje się czysty wokal Turnera, któremu chyba każdy boi się powiedzieć, że powinien raczej takie praktyki ograniczyć do minimum, skoro nie dysponuje jakąś konkretną barwą głosu. Sytuacje ratuje kilka przyjemnych fragmentów, szczególnie w drugiej części płyty, tak jak niemal cała kompozycja „Threshold Of Transformation”, czy też sporo ciekawych rozwiązań w „20 Minutes / 40 Years”. Także pulsujący „Stone To Wake A Serpent” ma swoje momenty, ale to i tak jedynie średni numer w porównaniu z tym, co kiedyś panowie produkowali. Niestety to wciąż za mało by można było przesłuchać „Wavering Radiant” nie zgrzytając ani razu zębami.

Nawiedzeni fani post-metalu (a takich w Polsce jest, wbrew pozorom, całkiem sporo) zapewne łykną kolejny twór Isis bez większych problemów, doszukując się drugiego dna i jakiś głębszych przemyśleń, a prawda jest taka, że już czas dać sobie spokój, zostawiając dla potomnych kilka świetnych produkcji. W innym wypadku Isis w przyszłości zamieni się w swoją parodię.

Krzysiek Kwiatkowski (6 lipca 2009)

Oceny

Mateusz Krawczyk: 5/10
Piotr Wojdat: 5/10
Krzysiek Kwiatkowski: 4/10
Średnia z 4 ocen: 4,25/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: aaa
[10 lipca 2009]
raz przesłuchane i koniec słuchania...szkoda.
Gość: es
[6 lipca 2009]
zupełnie nie jestem zaskoczony. mimo, iż ostatni album nawet po jakimś czasie polubiłem, to nawet przez myśl mi nie przeszło, że tu mogą osiągnąć choćby średnie rejony. przeczucie. ;-)

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także