Ocena: 4

Bike For Three!

More Heart Than Brains

Okładka Bike For Three! - More Heart Than Brains

[anticon.; 26 maja 2009]

Zainteresowałem się „More Heart Than Brains”, bo z fanowskiego obowiązku łykam wszystko, co robi Richard Terfry aka Buck 65, szczególnie że nowe wydawnictwo na tle reszty jego dyskografii na papierze wyglądało dość nieszablonowo. Terfry zgłosił się poprzez MySpace do niejakiej Joëlle Phuong Minh Lê, belgijsko-wietnamskiej odpowiedzi na Ellen Allien i zaproponował współpracę, której efektem miał być mariaż jego dziwnego rapu z jej rozwodnionym elektro. Spodziewałem się łagodnych, smutnych mruczanek miłosnych poprzetykanych orientalizacjami, w czym utwierdziła mnie okładka, przedstawiająca serce świeżo wycięte z czyjejś klatki piersiowej, i tytuł właśnie – „More Heart Than Brains”. Zwłaszcza że Terfry zmitologizował i uromantycznił równie popularny, co zdehumanizowany korespondencyjny tryb pracy, który sprowadza się do mejlowej wymiany plików mp3, przedstawiając go w kategorii miłosnego i twórczego triumfu ducha nad materią. To, co zaiskrzy między obojgiem twórców, którzy nigdy się nie spotkali, znajdzie się na płycie. Przekaz był jasny: to nie o koncept idzie, a o uczucia.

„All There Is To Say About Love” jest dokładnie tym, czego oczekiwałem. Ładne, delikatne klawisze, jakiś symulator cymbałków i Buck 65, który coś nieśmiało mruczy – całość gra. „Nightdriving” czy „There Is Only One Of Us” to zupełnie inna bajka, bo chociaż muzycznie jest to o niebo ciekawsze niż cokolwiek, co robiła pod szyldem Greetings From Tuskan koleżanka Bucka, to jednak wszelka poczciwość ląduje w koszu na brudną bieliznę i zaczynają przeszkadzać ostre krawędzie. Wyjątek stanowi „MC Space”, na pierwszy rzut oka oldskulowy hołd dla przedwojennych Beastie Boys, ale to tylko cover hitu sprzed lat. Co do reszty albumu, to niestety stoi pod znakiem niekompatybilności. Buck 65 jest strasznie napuszony i pogniewany, zupełnie niepotrzebnie zresztą, więc przeważnie rapuje równie intensywnie, co monotonnie, próbując dopasować się do średnio odkrywczych, metalicznych podkładów na styku Telefon Tel Aviv i Boards Of Canada. Powstaje straszny dysonans, bo to tak jakby w środku kadru z „Łowcy androidów” pojawiło się nagle ranczo, a przed nim banda wesołych wieśniaków szalejących na skrzypcach i harmonijce. Zupełnie to nie gra, czego przykładem niech będzie tytułowy kawałek, który brzmi jak jakiś nieudany remiks-żart. Poza tym wszystko to, co w założeniu miało cieszyć, irytuje: upierdliwe mielenie jednego motywu do zerzygania, nawarstwienie jakichś losowo wygenerowanych rymów częstochowskich, irytujące zmiany tempa, gubienie rytmu, itp.

Nie wątpię, że koleżanka Bucka 65, Mia Clarke z Electrelane, pisząc pochwalną recenzję debiutu Bike For Three! dla Pitchforka, miała, podobnie jak twórcy „More Heart Than Brains”, szlachetne intencje, ale mimo to nie jestem w stanie zawyć nad tym z zachwytu. Co więcej, momentami mam wrażenie, jakby to wszystko było w złym guście, bo trochę mierżą mnie te gimnazjalne w duchu historyjki o mroku, cierpieniu złu itp., które pałętają się w tekstach. Zwłaszcza że w zestawieniu z muzyką wychodzi z tego momentami Nine Inch Nails, a to już bardzo źle. Buck 65 zapowiada dalszy ciąg kolaboracji, ale ja naprawdę nie widzę sensu. Wszystkie trzy części jego freeware’owych odrzutów, czyli Dirtbike, były o wiele ciekawsze.

Łukasz Błaszczyk (25 czerwca 2009)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
błaszczyk
[25 czerwca 2009]
Aha, no to nie wychwyciłem. Spoko, chyba już wszystkim przeszła ta pitchforkowa paranoja, na szczęście.
Gość: krakkken
[25 czerwca 2009]
no wlasnie chcialem tylko zauwazyc poprzez ironie, ze nie. bo pewnie ktos i tak to niedlugo wam zarzuci.
błaszczyk
[25 czerwca 2009]
Nie rozumiem...Czy zgodziłem się z Pitchforkiem?
http://pitchfork.com/reviews/albums/12967-more-heart-than-brains/
Gość: krakkken
[25 czerwca 2009]
no i znowu widac ze tutaj zawsze wszyscy zgadzaja sie bezwarunkowo z piczforkiem.

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także