Sonic Youth
The Eternal
[Matador; 9 czerwca 2009]
To już kolejny sezon, w którym zastanawiamy się nad formą weteranów sceny alternatywnej, którzy dla wielu z nas są ciągle piękni, młodzi i zdolni. Sonic Youth, choć z bagażem doświadczenia w postaci pokaźnej dyskografii, są w stanie nadal zaskakiwać. Uczynili to choćby przy okazji „Murray Street” i „Sonic Nurse”, mających szansę wylądować w podsumowaniach obecnej dekady. Tym razem, wraz z wydaniem „The Eternal”, tendencja ta uległa lekkiemu zahamowaniu. Nad ich nową płytą unosi się co prawda powiew świeżości, ale sprowadza się przede wszystkim do zmiany barw i przejścia do wytwórni Matador oraz poszerzenia składu zespołu o basistę Marka Ibolda, z którym już od pewnego czasu koncertowali. Kompozycyjnie nie mamy tu oczywiście do czynienia ze stetryczałym rockiem, nie odwiedzamy też domu muzycznych starców. Już otwierające „Sacred Trickster” urasta do roli energetycznej termy, która w bardzo krótkim czasie podgrzewa atmosferę. Brzmienie nadal przytłacza, naśladowcy z całego świata gubią się w labiryncie gitarowych melodii, wyścielonym hałaśliwymi wtrętami i eksperymentalną tkanką dźwięku. Trafiają się nawet szlachetne, świecące diamenty („Antenna”), celowo przybrudzone, gwiaździste szafiry („Anti-Orgasm”), jak i nieoszlifowane szmaragdy w postaci najlepszego, epickiego i onirycznego zarazem, „Massage The History”. To jednak trochę za mało, by odbierać całość więcej niż pozytywnie. Stwierdzenia typu „przez prawie 30 lat nie nagrali nic złego” nie znikną z komentarzy, które będziemy czytać na różnych forach internetowych, mimo że przecież wystarczy przeczesać półki ze stricte eksperymentalnymi wydawnictwami, by przekonać się, że nowojorczycy wcale nie są nieomylni. Nie ma to jednak większego znaczenia, zwłaszcza że solidne „The Eternal” nie zburzy pomnika, którego niepodkopane fundamenty już dawno powstały.
Komentarze
[18 czerwca 2009]
Przede wszystkim miałem tu na myśli dosyć powszechne zjawisko, które nazwałbym wyczekiwaniem na słabe wydawnictwo Sonic Youth. Dużo w tym przesady, choć nie zmienia to faktu, że takiej dyskografii mogą im pozazdrościć inni wykonawcy.
[18 czerwca 2009]
ale, że jak bo nie kumam? chodzi o sonic (SYR)czy w ogóle?
Generalnie nie czaję zachwytów nad Nurse, z wszystkich tych względnie nowych wydawnictw nowojorczyków - zdecydowanie NYC G&F.
Do Eternal dopiero się przymierzam