Ocena: 6

Akron/Family

Set'Em Wild, Set'Em Free

Okładka Akron/Family - Set'Em Wild, Set'Em Free

[Dead Oceans; 5 maja 2009]

Pierwsze miesiące 2009 roku zdawały się rewelacyjne i przez chwilę nawet myślałem o równie udanym sezonie jak osiem lat wcześniej. Jednak nagle, po serii bardzo dobrych albumów, przyszło małe otrzeźwienie. Nie chcę całą winą obarczać Akron/Family, ale nie będę ukrywał, że „Set 'Em Wild, Set 'Em Free” tak jakby rozczarowało. Oczywiście patrzę na ten materiał pod kątem wcześniejszych dokonań Amerykanów, a szczególnie niezwykle udanej płyty „Love Is Simple”. Akron/Family bowiem kojarzy mi się głównie z sielankowym graniem ze sporą dawką hippisowskiej beztroski i luzu. O dziwo taka postawa w sporym stopniu mnie urzekła, więc próba opuszczenia tej drogi i rozpoczęcia nowej, spod znaku lekko topornej psychodelii, nie wzbudziła mojego zachwytu. Nie zmienia to faktu, że krążek zawiera w sobie sporo świetnych folkowych melodii i interesujących kompozycyjnych rozwiązań, przez co słucha się go raczej bez bólu. Są mimo wszystko momenty, kiedy zespół przypomina o swoich ogromnych możliwościach. „Many Ghosts” porywa bajkowym klimatem oraz kapitalnymi chórkami, a „Everyone Is Guilty” kładzie na łopatki wyśmienitą melodią i hard rockowym feelingiem. Niestety, co jakiś czas natrafiamy na minę w rodzaju „Gravelly Mountains Of The Moon” albo „MBF”, gdzie główną role grają nudnawe, ocierające się o noise rock jamy. Średnio wypada również „Creatures” w deseń Animal Collective. Nasuwa się zatem pytanie: po co to wszystko, skoro nasi bohaterowie mają całkiem inne atuty? Chłopaki mnie zawiedli, ale bądźmy szczerzy. Akron/Family nawet w słabszej formie wciąż „jest w grze” i potrafi nagrać naprawdę przyzwoity materiał z przebłyskami. Choć oczywiście czekam na kolejnego wymiatacza, tak więc do usłyszenia za kilka lat.

Krzysiek Kwiatkowski (16 czerwca 2009)

Oceny

Krzysiek Kwiatkowski: 6/10
Maciej Lisiecki: 6/10
Marta Słomka: 6/10
Kasia Wolanin: 5/10
Katarzyna Walas: 5/10
Przemysław Nowak: 4/10
Średnia z 8 ocen: 5,75/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: co wy
[28 czerwca 2009]
bardzo fajna płyta, lepsza nawet od tej z 2007. Dają radę.
Gość: sailor
[23 czerwca 2009]
strata jednego członka zespołu odbiła się dość znacząco. koleś dawał im tą podskórną psychodelię której niestety tu nie ma za bardzo. ale płyta dobra, choc tylko dobra.
iammacio
[16 czerwca 2009]
są ogniste momenty - iskrza gitary, ale to tylko zmylka, bo magii jakby mniej;/
iammacio
[16 czerwca 2009]
pierwsza minutka to czyste talking heads! przeslucham i dodam ocene.
Kylie
[16 czerwca 2009]
Wiem, że doszukiwanie się u każdego inspiracji Animalami robi się powoli nudne i denerwujące, ale jednak jeśli chodzi o A/K nigdy słuchając którejkolwiek z poprzednich płyt nie miałem wrażenia, że brzmią jak Animale (pomijając oczywistą sprawę, że to plus minus ta sama bajka). Przy Set Em'Wild, Set Em'Free to było pierwsze co mnie uderzyło (np. wokal w Everyone Is Guilty, rytm River prosto z drugiej części Chocolate Girl). Potem się osłuchałem i ok, ale jednak trzeba zauważyć, że to jest płyta dosyć zasadniczo inna niż Love Is Simple. Stąd moje wrażenie zwrotu stylistycznego w kierunku Animali.
Ja dawałbym też tak 6,5 bo mimo że dobre, po Love Is Simple oczekiwania miały prawo być wygórowane.
Gość: marta s
[16 czerwca 2009]
Mnie "Gravelly Mountains" też się podoba i to z podobnych przyczyn. Raczej chwalone przez Krzyśka "Many Ghosts", które jest w gruncie rzeczy przeokropnie konwencjonalne, nie do końca mi podeszło. W ogóle nie bardzo słyszę tutaj jakieś uderzające podobieństwo do Animal Collective, czy jak to zostało określone na forum wręcz woltę w tę estetykę - tzn. jasne, to są *dosyć* zbliżone w pewnych miejscach zespoły, tylko że to, co jeszcze kiedyś można było określić wpływem Animali, dziś stało się już po prostu naturalną częścią brzmienia Akron/Family.
Istotniejszą modyfikacją jest raczej to, co zresztą Krzysiek podkreśla: zmiana tonu, przejście z tej sielankowej aury w bardzo - w gruncie rzeczy - posępne i chmurne granie.
W "Pulpie" dałam 7 tej płycie, ale dziś chyba podobnie oceniam, w okolicach 6, może pół oczka wyżej.
Gość: tele morele
[16 czerwca 2009]
generalnie to dla mnie ocena niższa i generalnie bardzo duży zawód, ale "gravelly mountains" wymiata bardzo konkretnie. ten epicki rozgardiasz wręcz mnie zachwyca. może to tylko ja, bo melodia zadziałała, ale bronię honoru tej kompozycji ;>

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także