Tesla Boy
Tesla Boy [EP]
[własnym sumptem; 16 lutego 2009]
Powstaje pytanie, w jakim stopniu zainteresowalibyśmy się Tesla Boy, gdyby byli z Melbourne, Nowego Jorku albo Londynu. Łapię się na tym, że prezentując kilku osobom nagrania z tej EP-ki, zaczynałem zabawę od „a zgadnij skąd jest ten zespół”. I punkt dla Tesla Boy, bo nigdzie w tych piosenkach nie słychać, że to kapelka z Moskwy. Australia, Niemcy i Francja padały w pierwszej kolejności. Dla porównania, w tej samej zabawie z udziałem nowego singla zespołu Kamp! otrzymałem odpowiedź „z Czech”. Wyciąganiem wniosków zajmijcie się sami.
Tesla Boy to profesjonalni gracze z krainy post-Cut Copy. Są tu momenty, gdzie obie formacje będą wprost nie do odróżnienia dla niedoinformowanej osoby – najjaskrawszy tego przykład to nagranie „Electric Lady”, brzmiące jak solidny odpad z „In Ghost Colours”. Te same klawisze, ten sam bit, ten sam wokal – naprawdę, nie trzeba dodawać nic więcej. Ten przypadek ilustruje świetnie problem Rosjan – ich kawałki są ogromnie zgrabne, na pewno nikt przy nich z parkietu nie ucieknie, a kto wie, może nawet ktoś zdecyduje się dołączyć do już tańczących. Niestety, sklejając ze sobą te zgrabne hooki, Tesla Boy nie zaryzykowali ani przez sekundę, bazując na oklepanych rozwiązaniach. Dorodne plony zbiera fascynacja „In Ghost Colours”, sporo też w tych utworach odwołań do oryginalnego synth-popu – mroczno-melancholijne „Neon Love” brzmi przecież jak utwór Depeche Mode na wysokości „Black Celebration”, a mikro-bit na początku „Fire” to niemal cytat z „Kao-Bang” francuskiego Indochine, które lansowałem kilka Jukeboxów wstecz.
Ostateczna ocena musi być jednak pozytywna, bo te piosenki bezpretensjonalnie bawią. Najbardziej cieszy „Spirit Of The Night”, pomykające na klawiszowych dopalaczach niczym „In flagranti” Papsów albo „Take On Me” A-ha. Próbując ogarnąć spostrzeżenia, dochodzę do wniosku, że Tesla Boy na swojej rosyjskości bardziej tracą niż zyskują – w końcu gdzie byliby teraz Empire Of The Sun, gdyby nie pół niezłej melodii i australijskie „cool” pochodzenie? Podpowiem – w dupie. Czyli z grubsza tam, skąd próbują się wydostać ci tutaj chłopcy. Nie ma sprawiedliwości na świecie, ale wybaczcie, akurat Rosjan z tej okazji pocieszać nie zamierzam.
Komentarze
[16 czerwca 2009]
PS Nie wiedziałam, ze Cut Copy doczekali się już siwych włosów, to oni też są post- ? ;)
[8 czerwca 2009]
[6 czerwca 2009]
[5 czerwca 2009]
[4 czerwca 2009]
[4 czerwca 2009]
[3 czerwca 2009]
[3 czerwca 2009]
Niestety racja, ale polecam zapoznać się z nowym singlem Kamp! Bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. No i ma ducha Cut Copy. Co do Tesli - Spirit i Neon Love mną zakręciły, reszta mniej. Fajna epka.
[3 czerwca 2009]
[3 czerwca 2009]
[3 czerwca 2009]