Ocena: 4

Kumka Olik

Jedynka

Okładka Kumka Olik - Jedynka

[Universal; 13 lutego 2009]

Sprawa z Kumką Olik jest prosta jak drut. Zarówno wszystkie atuty, jak i potknięcia tej młodej czwórki widać jak na dłoni. Zawartość „Jedynki” równie dobrze ocenić można na podstawie 30-sekundowych sampli oferowanych przez sklep internetowy. Nie umknie ani całkiem fajna, rock’n’rollowa energia wielkopolskiego kwartetu, ani – niestety – zasysający po całości z CKOD wokal oraz warstwa muzyczna, będąca wynikiem fascynacji new rock revolution. Niech Was nie zmyli tytuł pierwszego utworu (notabene fatalnego „W rytmie Joy Division”) – do zidentyfikowania inspiracji zespołu nie są potrzebne płyty sprzed roku 2000. Kumka Olik zjedli zęby na The Strokes, Kings Of Leon czy Interpolu, nawet jeśli w wywiadach powołują się na Velvet Underground i Sonic Youth.

I to właśnie energia, którą bracia Holakowie i spółka uwalniają w trakcie jedenastu utworów, pozwala spojrzeć na „Jedynkę” przychylnym okiem. Kumka Olik informują, że Hives mieli ze dwa zgrabne riffy („Bardziej postaraj się”), Strokes – fajne, kleiste melodie („Zaspane poniedziałki”), a CKOD – rzadko spotykaną na polskiej scenie charyzmę („Grzeczne dziewczynki”), jednak sposób, w jaki to robią, jest skrajnie dosłowny. Mówiąc wprost – większość „Jedynki” to cytaty z piosenek, z którymi średnio wyedukowany fan muzyki gitarowej jest doskonale osłuchany.

Definitywnym highlightem płyty są „Zaspane poniedziałki” – hołd Kumki dla „Someday” wspomnianych nowojorczyków. Gdy zapomnieć o wtórności, kawałek ujawnia dużą chwytliwość. To właśnie na tego rodzaju bezpośrednich, koledżowych melodiach intonowanych przez ochrypły głos Muńka swoją karierę zbudowali T.Love. Wreszcie wykorzystana zostaje profesjonalna produkcja Tomka Bonarowskiego, numer po prostu jedzie. Szkoda, że większość cennego czasu zespół traci, imitując w wątpliwym stylu CKOD – z kontraktem u majorsa oraz wystudiowanymi fotkami we wkładce jest w tym zresztą mało wiarygodny. Mimo wszystko – jest w graniu Kumki jakiś, za przeproszeniem, pazur, który sprawia, że najlepiej zawartość „Jedynki” podsumowuje pewna pozornie sprzeczna konstatacja. A mianowicie taka, że to słaba, lecz obiecująca płyta.

Kuba Ambrożewski (5 maja 2009)

Oceny

Kuba Ambrożewski: 4/10
Piotr Szwed: 4/10
Średnia z 7 ocen: 3,28/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Wybierz stronę: 1 2
Gość: joł
[5 maja 2009]
moim zdaniem to oni reprezentują zupelne NIC.
o tekstach to az boje sie wspomnieć bo zaraz zaatakują mnie dzikie hordyy rozowych gimnazjalistek
Gość: niunia
[5 maja 2009]
a dla mnie "zaspane" to jednak przede wszystkim the la's "there she goes"
Gość: pocketcalculator
[5 maja 2009]
"imitując w wątpliwym stylu CKOD – z kontraktem u majorsa"

przypominam tylko, że CKOD też wydawali u majorsa.
turas
[5 maja 2009]
Przy 3/10 dla O'Malley's Bar, 4/10 dla Kumka Olik średnio bawi jakby. Czwórka za samo to że są obiecujący to trochę za dużo jednak. Ale zgadzam się z treścią recenzji - jak jeszcze trochę pograją, może z tego coś fajnego wyjść (a napewno lepszego niż nieudana imo "Jedynka"). 2/10
kuba a
[5 maja 2009]
Kolego MENOTME - leszcza to sobie poszukaj w gaciach. Przecież dokładnie stoi w recenzji, że zespół nawet obiecujący, zresztą chłopaki sympatyczne, pozdrawiam jeśli tu trafią.
Gość: pszemcio
[5 maja 2009]
>zagraj leszczu jak młodziaki, a potem wpadaj w >pseudomentorskie tony

LOL!
Gość: menotme
[5 maja 2009]
zagraj leszczu jak młodziaki, a potem wpadaj w pseudomentorskie tony, yle chcesz. nie jest to dobra muza, ale co innego dzieciaki moga ci zaoferowac? niewiele przeciez widzieli, dajmy im czas
Wybierz stronę: 1 2

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także