Ocena: 7

Kurt Vile

God Is Saying This To You...

Okładka Kurt Vile - God Is Saying This To You...

[Mexican Summer; marzec 2009]

Kurt Vile. Tak się nazywa nasz bohater. Imię i nazwisko są prawdziwe, choć brzmią lepiej niż niejeden wymyślony pseudonim. Nie jestem pewien, ile ma lat. Sam twierdzi, że już jako dwu-, trzylatek zasłuchiwał się w nagraniach folkowców pierwszej fali, jak John Denver i Doc Watson, a wieku 14 lat otrzymał od ojca – gorliwego fana bluegrassu – banjo. Kurt mieszka i, jak przypuszczam, urodził się w Philadelphii, mieście słynącym w USA z dwóch rzeczy: filmowej sagi o bokserskich przygodach Rocky’ego (nieśmiertelna kreacja Sylvestra Stallone’a) i kanapki Philly cheese steak (pokrojona wołowina z zapiekanym serem); mieście, którego muzyczne serce od lat bije w rytm wybijany przez bębny Questlove’a z hip-hopowego składu The Roots, a pory roku wyznacza ilość turystów odwiedzających kolebkę amerykańskiej demokracji.

W takim kontekście – zdominowanym przez graffiti i bluzy z kapturem – Kurt jawi się jako swoisty muzyczny samorodek-odmieniec, a jego działalność (zarówno solowa, jak i z The War On Drugs, w którym gra na gitarze), biorąc pod uwagę historyczne tło, zyskuje niemal romantyczny wymiar dialogu z amerykańską tradycją. Na szczęście twórczość Vile’a jest dużo mniej patetyczna niż mogłoby to wynikać z mojego opisu, a dla niego samego muzyczna tradycja to – obok egzemplarza kompilacji „The Anthology of American Folk Music” – długa lista kanonicznych nazwisk: Bob Dylan, Tom Petty, Neil Young, Bruce Springsteen…

Takie są muzyczne korzenie Kurta i ten jest im wierny. Wprawdzie bardziej na zeszłorocznym – trochę niedocenionym na Starym Kontynencie – debiucie wspomnianego The War On Drugs, „Wagonwheel Blues”, niż na płytach solowych, bo w pojedynkę dużo chętniej zapuszcza się w rejony kojarzone z shoegaze’em, dream-, a nawet psych-popem, okraszając całość oszczędną elektroniką. Wyznacznikiem stylu Vile’a jest szorstkie, w pełni organiczne brzmienie (konwencja uroczego lo-fi), a utwory spowija aura (jak sugeruje magazyn Fader dymu, tzw. bong haze) intymności – własnej sypialni lub piwnicy – która koreluje z tematyką tekstów (uzewnętrznianie osobistych lęków, pragnień, marzeń) i ich dość spontaniczną, nieco chaotyczną strukturą. Większość z nich to szkice, pomysły, zarzucane nagle przez nazbyt rozproszony umysł, rzadziej formy w pełni piosenkowe, jak choćby wypieszczony studyjnie „Freeway” z debiutu „Constant Hitmaker”.

Choć po prawdzie zeszłoroczny krążek – ukazał się nakłądem legendarnej punkowej wytwórni Gulcher – to kompilacja utworów wydanych samodzielnie przez muzyka na przestrzeni kilku lat na domowej produkcji CDR-ach, a tytuł pełni rolę ironicznego komentarza do nieco spóźnionego zainteresowania branży. Po prawdzie to i przedmiotowe LP, tegoroczne „God Is Saying This To You...”, ma podobną konstrukcję – zbiera nagrania rozproszone na wcześniejszych EP-kach i składankach – i stanowi uzupełnienie poprzedniego albumu. Wydawnicza rekapitulacja dotychczasowego dorobku Kurta ma dość prozaiczny powód – chodzi o podtrzymanie zainteresowania osobą muzyka, który ponoć zakończył pracę nad kolejnym albumem („Childish Prodigy”) z zupełnie nowym materiałem i z towarzyszeniem zespołu (po części koledzy z antynarkotykowego bandu). Nie wiadomo jednak, kiedy i nakładem której wytwórni (prawdopodobni kandydaci to Sub Pop, Matador lub Domino) krążek zostanie wydany. Na czas oczekiwania mamy zestaw „Constant Hitmaker” (w reedycji) i właśnie „God Is Saying This To You...”. Tak też – w zestawie – należy słuchać tej przyjemnie akustycznej, lirycznie sennej muzyki. I trochę nonszalanckiej, ale zdradzającej spory potencjał i kompozytorski talent Kurta Vile’a i za to głównie – talent, nie songwriterską nonszalanckość – wyjściowa ocena.

Maciej Lisiecki (9 kwietnia 2009)

Oceny

Maciej Lisiecki: 7/10
Średnia z 3 ocen: 6,33/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: miodek
[21 kwietnia 2009]
ano, nonszalancję. Filadelfia jest jeszcze znana z filmu oraz piosenki Bossa
Gość: nonszalancja
[14 kwietnia 2009]
nonszalancję chyba

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także