Ocena: 6

Antony & The Johnsons

The Crying Light

Okładka Antony & The Johnsons - The Crying Light

[Secretly Canadian; 20 stycznia 2009]

Swego czasu Antony Hegarty był wszędzie. „I Am A Bird Now” nie wypadało nie znać – ten krążek był na ustach wszystkich. Antony był gwiazdą festiwali na całym świecie, Antony pojawiał się w filmach fabularnych, Antony śpiewał dla Leonarda Cohena, Antony zaszczycił swoją obecnością album Bjork, Antony spoglądał na nas z okładek kolorowych magazynów, Antony prawie każdego dnia wyskakiwał z przysłowiowej lodówki. Na szczęście wrzawa wokół postaci wrażliwego wokalisty na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy pozornie nieco ucichła, względnego spokoju nie zmącił nawet, o dziwo, znaczący i zauważony udział Hegarty’ego w projekcie Hercules & Love Affair czy wydanie przez niego nowego materiału w formie krótkiego wydawnictwa „Another World EP” pod koniec ubiegłego roku. Cisza przed burzą?

Jakaś burza pewnie będzie, ale wróćmy jeszcze na chwilę do ostatniej, październikowej, premierowej EP-ki Antony & The Johnsons, gdyż „Another World” to swoiste preludium do płyty „The Crying Light”. Na zawartość zeszłorocznego krążka złożył się nie tylko singiel bezpośrednio zapowiadający trzeci album podopiecznego Secretly Canadian i zupełnie nowe, stworzone specjalnie na tę okazję utwory, ale również kompozycje związane z przeszłością Hegarty’ego. Jedna z nich, „Crackagen”, to ponoć pierwsza piosenka w ogóle napisana przez Antony’ego, jeszcze w czasach, kiedy był on młodym i raczej anonimowym artystą. Natomiast drugi utwór, „Shake The Devil”, to swego rodzaju zaskoczenie pokazujące, jak niesamowicie kreatywną osobowością jest sam wokalista. Tą kompozycją Hegarty wskrzesza pamięć o przedwojennych klubach nowojorskiego Harlemu, bawi się improwizacyjną, jazzową konwencją w minimalistycznym wydaniu, jest intrygująco tajemniczy i nie tak posępny, jakim znamy go z dwóch studyjnych płyt. Jeśli miałabym zaryzykować wytypowanie swoich trzech ulubionych utworów Antony & The Johnsons (nie wliczając póki co żadnego z „The Crying Light”), z pewnością obok „Cripple & The Starfish” i „Hope There’s Someone” wymieniłabym także „Shake The Devil” z niepozornej EP-ki. Chciałoby się rzecz: szkoda, że Hegarty nie poszedł dalej tą drogą. Ale...

Zawsze jest jakieś „ale”. Bo można oczywiście narzekać i załamywać ręce nad brakiem stylistycznej wolty w przypadku cenionych artystów. Sam Antony mógłby się na takową zdecydować, np. z pomocą jakiegoś solidnego producenta jego flirt z taneczną elektroniką nie musiał być wcale przelotną przygodą (jakkolwiek nieprawdopodobne to się wydaje). Z drugiej strony należy pochwalić wokalistę za nie uleganie modom i konsekwentne podążanie w zgodzie z własną, świadomą kreacją artystyczną, bo „The Crying Light” jest płytą, przy której po roku pełnym nie do końca przystępnych dla wszystkich eksperymentów, trzasków, beatów, 80'sowych przebojów etc. można najnormalniej w świecie zwolnić, wyciszyć się i pogrążyć w zadumie.

Zaduma Antony’ego tym razem nie dotyczy jego transgenderowej osobowości, której w dużej mierze poświęcony był album „I Am A Bird Now”. Mimo że tegoroczną płytę – bodaj najbardziej osobistą – wokalista dedykuje ekspresyjnemu tancerzowi japońskiego butō, Kazuo Ohno, którego wizerunek możemy podziwiać na okładce „The Crying Light”, to także inny temat niż taniec i teatr przewija się przez prawie cały album. Młody (rocznik 1981!), piekielnie zdolny kompozytor Nico Muhly naszkicował Hegarty’emu odpowiedni, aczkolwiek nadzwyczaj skromny akompaniament, zaś sam artysta w oparciu o niego stworzył własne naturalistyczno-spirytualistyczne pejzaże. To natura jest pojęciem–kluczem na tym krążku. Antony z jednej strony traktuje ją niemalże w sposób mistyczny, obcowanie z nią jest dla niego oczyszczającym doznaniem duchowym, czemu daje wyraz w kończących album intymnych utworach „Dust And Water” i „Everglade”. Z drugiej strony wokalista nie stroni od katastroficznych, poetyckich i dramatycznych wizji zagłady środowiska naturalnego, łącząc je z problematyką przemijania ludzkiej egzystencji. Niezwykle oszczędne, spokojne, wręcz statyczne aranżacje Muhly’ego perfekcyjnie wpisują się w eksponowaną na „The Crying Light” tematykę, doskonale oddając powagę sytuacji. W „Another World” czy „Daylight And The Sun” pesymizm Hegarty’ego dodatkowo podkreśla jego głos – tak samo jak na poprzedniej płycie delikatny, poruszający, z charakterystycznym vibratto, stanowiący połączenie wokali „czarnych” gatunków – gospel czy soulu – z teatralną manierą piosenki aktorskiej i poetyckiej. „The Crying Light” jest albumem słabszym niż jego poprzednik, ale pamiętajmy, że „I Am A Bird Now” to zdaniem wielu skończone arcydzieło, siłą rzeczy zatem ciężko mu dorównać, a wszelkie porównania muszą wypadać nieco blado. Zwłaszcza że tym razem Hegarty pokusił się o płytę niezwykle klasyczną w brzmieniu, ekstremalnie kameralną, żeby nie powiedzieć wyalienowaną, pozbawioną wielkich gości, transgenderowego kontekstu i psychologicznej ekspresji krążka sprzed 4 lat. Niemniej tegoroczne wydawnictwo Antony & The Johnsons posiada jeden mocny atut – to niesłychanie inteligentna płyta.

Bo sam Antony daje się poznać jako diabelnie inteligentny człowiek. Wokalista w licznych wywiadach z niesamowitą gracją i lekkim dowcipem wypowiada się o współczesnej muzyce tanecznej, z którą na krótko trochę przekornie sam się związał. Potrafi z ogromną pasją i bez żadnej inwazyjności opowiadać o swoich ukochanych artystach pokroju niemalże czczonej przez siebie Elizabeth Fraser czy wspomnianego już Kazuo Ohno (wizualnego pierwowzoru stylizacji Hegarty’ego?). Twórca „The Crying Light” jawi się także jako uważny obserwator społeczno-politycznej rzeczywistości, kiedy to opowiada, że podobnie jak niemalże cały świat z ufnością i nadzieją spogląda w przyszłość, gdy ster amerykańskiej władzy dzierży już Barack Obama. To właśnie ta wrażliwość czyni z Antony’ego tak wyjątkowego i wszechstronnego artystę, zapewne najbardziej wyrazistego wokalistę tej dekady.

Kasia Wolanin (27 stycznia 2009)

Oceny

Krzysiek Kwiatkowski: 8/10
Piotr Szwed: 7/10
Kamil J. Bałuk: 6/10
Kasia Wolanin: 6/10
Mateusz Krawczyk: 6/10
Paweł Klimczak: 6/10
Paweł Sajewicz: 6/10
Średnia z 14 ocen: 6,21/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
D
[29 stycznia 2009]
Dziwne, że tu tak cicho - Antony nie ma już żadnych wielbicieli?

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także