Ocena: 7

Capillary Action

So Embarrassing

Okładka Capillary Action - So Embarrassing

[Pangaea Recordings; 2008]

Kiedy trzy lata temu Jonathan Pfeffer debiutował pod szyldem Capillary Action, w uszy rzucał się przede wszystkim szeroki wachlarz inspiracji tego młodego artysty oraz nietuzinkowy styl gry na gitarze, poparty niemałymi już umiejętnościami. Druga płyta jego projektu – „So Embarrassing” udowadnia, że muzyk ten potrafi strumień swoich pomysłów spolaryzować w taki sposób, aby powstał album bardziej spójny i charakterny, choć nadal niekonwencjonalny i wielowymiarowy. Tym razem do współpracy zaproszeni zostali przyjaciele Jonathana, którzy wsparli go w obszarze sekcji rytmicznej i instrumentów klawiszowych, oraz całe grono gości uzupełniających kompozycje partiami na skrzypcach, wiolonczeli, altówce, puzonie i saksofonie. W sumie nad płytą pracował tuzin muzyków, z których każdy dołożył swoją cegiełkę do ostatecznego kształtu artystycznego materiału. Powstał dzięki temu koherentny koncept-album, pełen odniesień do klasyki prog-rocka, bluesa, a nawet jazzu, niepozostający jednak obojętnym wobec aktualnych trendów w muzyce eksperymentalnej.

Rozkładanie „So Embarrassing” na czynniki pierwsze lub analizowanie tej płyty kawałek po kawałku mija się z celem i jestem niemal pewien, że wszelkie tego rodzaju próby mogą przyprawić krytyków o solidny ból głowy. Za dużo tutaj się dzieje, zbyt wiele jest motywów i ścieżek, nakładających się na siebie lub powtarzających nieregularnie melodii. Poszczególne utwory potrafią zmieniać tempo i metrum, niekiedy przerwy pomiędzy nimi są czysto umowne i gdyby brać pod uwagę tylko warstwę muzyczną, mogłyby przebiegać w zupełnie innych miejscach. Szukając najbardziej adekwatnej dla Capillary Action półki, należałoby szukać gdzieś w okolicach Deerhoof, Battles i Oneidy, być może nawet Animal Collective czy Don Cabellero, ale tak naprawdę wszelkie próby porównania twórczości Jonathana (i spółki) do jednego, konkretnego wykonawcy muszą spełznąć na niczym. Jego kompozycje uciekają od jednowątkowych inspiracji i odniesień. Słychać tutaj zarówno elementy klasycznego rocka, jak i stylów bardziej progresywnych (post-punk), a także odrobinę awangardy. Obszar poszukiwań artystycznych nie kończy się zresztą tylko na muzyce rozrywkowej – niektóre momenty, podobnie jak na „Fragments”, mają rytmikę zapożyczoną z kultury krajów Ameryki Łacińskiej, czasami mnogość instrumentów przesuwa klimat utworu w stronę muzyki bankietowej, a nawet zainspirowanej muzakiem. Dominujący jest jednak klimat niepokoju i wyczekiwania, często wykorzystywany w ścieżkach dźwiękowych do filmów (na przykład horrorów), celowo przez zespół stopniowany, bardzo podobny do tego, jaki zaserwowali The Residents na płycie „Eskimo”.

Świetnie odnajduje się w tym zestawieniu głos Jonathana, którego śpiew zdradza świetne wokalne możliwości. Barwa jego głosu przypomina Elvisa Costello, a styl śpiewania - balladowe oblicze Mike’a Pattona. Żeby jednak nie było zbyt sielankowo, zespołowi w kilku miejscach udaje się umiejętnie zderzyć przyjemnie prowadzoną melodię z hałasem mocno przesterowanych gitar, przywołujących ducha Faith No More z okresu „King For A Day”. Tak jakby muzycy chcieli przypomnieć o swoim rockowym obliczu wszystkim, którzy zbyt głęboko zanurzyli się w oparach relaksacyjnych, jakich przecież z tej muzyki unosi także dużo. Reasumując – biorąc pod uwagę li tylko zakres eksperymentów i poszukiwań, należy grupie wystawić najwyższą notę. A żeby wyłapać wszystkie niuanse i dotrzeć do wszystkich zakamarków tego muzycznego kalejdoskopu na pewno nie wystarczy jedno odsłuchanie trzydziestominutowego materiału zarejestrowanego przez Capillary Action.

Zawartość „So Embarrassing”, w odróżnieniu od tego, co oferował debiut, stanowi całość, z której ciężko wykroić pojedynczy fragment mogący pełnić rolę promującego singla (może za wyjątkiem bardzo nośnego i piosenkowego „Elevator Fuck”). Estetyka skrystalizowała się wokół swego rodzaju pokręconego jazz-rocka z elementami awangardy i muzyki latynoskiej. Jeżeli taka charakterystyka brzmi tajemniczo i intrygująco, to znaczy, że świetnie oddaje istotę tej eklektycznej mieszanki dźwięków i stylów. Swoją drugą płytą Capillary Action bez wątpienia dają sygnał, że na amerykańskim gruncie rodzi się kolejny zespół podejmujący walkę na gruncie rocka eksperymentalnego. Na razie jeszcze budujący pozycję w drugim szeregu, ale już mogący niedługo wywalczyć sobie miejsce wśród największych i najważniejszych kapel tego gatunku.

Przemysław Nowak (30 lipca 2008)

Oceny

Przemysław Nowak: 7/10
Tomasz Łuczak: 7/10
Średnia z 3 ocen: 6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także