Cut City
Exit Decades
[Gold Standard Laboratories; 6 lutego 2007]
Niektórzy szydzą z muzyki, w której odnajdują zbyt wyraźne inspiracje twórczością innych artystów. Argumenty o wtórności takiego czy innego albumu w czasach kiedy przemielono, zmiksowano i wymieszano praktycznie wszystko ze wszystkim wydają się często niepoważne. Jednak nie spotkałem się jeszcze z „Manoeuverem” jaki można usłyszeć na „Exit Decades”. W zeszłym roku Silversun Pickups chcieli „być jak” Smashing Pumpkins, Cut City nie chcą „być jak” Interpol. Oni są Interpolem. Jestem gotów się założyć, że mało wprawne ucho potraktowałoby utwory zawarte na tej płycie jako zaginione odrzuty z sesji do „Turn On The Bright Lights” czy „Antics”. Nieco bardziej wrażliwa małżowina umieściłaby „Exit Decades” w koszyku z płytami za 9,99: Songs of Interpol performed by a young Swedish band. Najwłaściwszym określeniem dla tego albumu jest jednak „kserówka”. Patent „kopiuj-wklej” przeniesiony na sekcję rytmiczną, gitary a nawet wokal. Wszyscy wiemy jak brzmi Interpol. Tyle w temacie Cut City. Naprawdę, więcej słów nie trzeba.